Ek Deewana Tha - mezalians hindusa i chrześcijanki
Reżyseria: Gautham Menon ("Kaakha Kaakha",
"Vinnaithaandi Varuvaayaa")
Scenariusz: Gautham Menon
Obsada: Prateik, Amy Jackson
Zdjęcia: M.S. Prabhu
Muzyka: A.Rahman
Premiera: 2012
Ocena: IMDb 6.2
Spojrzał na nią i od razu wiedział. Tylko ta. Ale co mają zrobić, jeśli on jest hindusem z Maharasztry, a ona chrześcijanką z Kerali? Dwa światy, według ich rodzin nie do pogodzenia. Wybieraj między nim, a nami!....
Zatęskniłam za czymś z typowo indyjską fabułą, a jeśli typowo to: miłość i niezgoda rodziny na nią. Prateik (lubię go w "Dhobi Ghat") taki świeży, młodziutki. Niech będzie!
I było. Nuuudno.
Najpierw jego nieporadność. Potem przeciwności. I myśli typu "Czym więcej są Indie: tylko film i krykiet?". A on rzeczywiście oprócz niej ma miłość tylko do tworzenia filmów. W końcu swoją miłość też przerobi na film. Bo jak najlepiej poradzić sobie z cierpieniem odrzucenia, jeśli nie tworząc z tego sztukę? Sztukę??
To, co w filmie mi się podobało to sceneria Kerali. Znowu mogłam z bohaterami płynąć łodzią, wśród palm, cieszyć się olśniewającym widokiem białego kościoła odbitego w wodzie, z figurą Chrystusa osłoniętego.... parasolem. Nic dziwnego, że się tam wszyscy zakochaliśmy. Ja w Kerali,
oni w sobie.
Pierwsza miłość, pierwszy pocałunek.
Koniec z "bądźmy tylko przyjaciółmi".
Cieszmy się sobą. Wsiądę nawet z tobą na motor. I zapomnę obejrzeć się do tyłu, czy nigdzie nie widać ojca lub brata.
Świat jest piękny! Na "Titanicu" i na motorze. Z nią i z marzeniem o wspólnej przyszłości.
Niemniej niestety nie bardzo im wierzyłam. Choć cieszył mnie widok Mumbaju i kilka scen obejrzałam uważniej (podobało mi się, że tańczono na tle Indii a nie Szwajcarii:). Ale już na widok spotkania na tle Taj Mahalu, aż jęknęłam. Już widziałam - trzeba będzie na końcu wymienić w kościele obrączki i zawiązać w świątyni mangalsutrę.
Pewnie zrobiłam błąd oglądając remake z własnego filmu Menona
- tamilskiego "Vinnaithaandi Varuvaayaa"
"Vinnaithaandi Varuvaayaa")
Scenariusz: Gautham Menon
Obsada: Prateik, Amy Jackson
Zdjęcia: M.S. Prabhu
Muzyka: A.Rahman
Premiera: 2012
Ocena: IMDb 6.2
एकक दीवाना था
Spojrzał na nią i od razu wiedział. Tylko ta. Ale co mają zrobić, jeśli on jest hindusem z Maharasztry, a ona chrześcijanką z Kerali? Dwa światy, według ich rodzin nie do pogodzenia. Wybieraj między nim, a nami!....
Zatęskniłam za czymś z typowo indyjską fabułą, a jeśli typowo to: miłość i niezgoda rodziny na nią. Prateik (lubię go w "Dhobi Ghat") taki świeży, młodziutki. Niech będzie!
I było. Nuuudno.
Najpierw jego nieporadność. Potem przeciwności. I myśli typu "Czym więcej są Indie: tylko film i krykiet?". A on rzeczywiście oprócz niej ma miłość tylko do tworzenia filmów. W końcu swoją miłość też przerobi na film. Bo jak najlepiej poradzić sobie z cierpieniem odrzucenia, jeśli nie tworząc z tego sztukę? Sztukę??
To, co w filmie mi się podobało to sceneria Kerali. Znowu mogłam z bohaterami płynąć łodzią, wśród palm, cieszyć się olśniewającym widokiem białego kościoła odbitego w wodzie, z figurą Chrystusa osłoniętego.... parasolem. Nic dziwnego, że się tam wszyscy zakochaliśmy. Ja w Kerali,
oni w sobie.
Pierwsza miłość, pierwszy pocałunek.
Koniec z "bądźmy tylko przyjaciółmi".
Cieszmy się sobą. Wsiądę nawet z tobą na motor. I zapomnę obejrzeć się do tyłu, czy nigdzie nie widać ojca lub brata.
Świat jest piękny! Na "Titanicu" i na motorze. Z nią i z marzeniem o wspólnej przyszłości.
Niemniej niestety nie bardzo im wierzyłam. Choć cieszył mnie widok Mumbaju i kilka scen obejrzałam uważniej (podobało mi się, że tańczono na tle Indii a nie Szwajcarii:). Ale już na widok spotkania na tle Taj Mahalu, aż jęknęłam. Już widziałam - trzeba będzie na końcu wymienić w kościele obrączki i zawiązać w świątyni mangalsutrę.
Pewnie zrobiłam błąd oglądając remake z własnego filmu Menona
- tamilskiego "Vinnaithaandi Varuvaayaa"