Sloneczniki

Syn panny młodej (Hijo de la novia)


Reżyseria:
   Juan José Campanella ("Sekret ich oczu")
Scenariusz: Juan Jose Campanella
Obsada:      Ricardo Darín, Héctor Alterio, Norma Aleandro,
                   Eduardo Blanco, Natalia Verbeke
Muzyka:      Angel Illarramendi
Zdjęcia:       Daniel Shulmasn
Nagrody:     29 nagród, 10 nominacji (np do Oscara
                    za najlepszy film nieanglojęzyczny) -
                   za role (Norma, Hector, Ricardo, Eduardo),
                   za reżyserię, scenariusz, film, muzykę,
                   zdjęcia itd
Język:          hiszpański
Produkcja:   Argentyna
Tytuł:          El Hijo de la novia
Premiera:    2001
Oceny:        IMDb 7.8/10, Tamanna 7.5/10

 
Buenos Aires.



Rafael Belvedere (Ricardo Darin) czuje się zagonionym nieudacznikiem. Od rana do wieczora zajętym prowadzeniem restauracji założonej przez ojca. Nie rozumie, czemu ojcu tak zależy, by na starość spełnić dawne pragnienie matki, czemu przeżywszy z nią całe życie chce ją nagle poślubić  w kościele.



 Rafael sam zapomniał o matce,  żyjąc pośpiechu nie ma czasu odwiedzać jej w zakładzie dla chorych na Alzheimera.




Ledwie zauważa córkę mieszkającą z jego ex-żoną. Nie widzi, że coraz mniej jest w stanie ofiarować z siebie kochającej go Naty.

Jego nieszczęśliwe, puste życie wymaga natychmiastowej zmiany. I ta zmiana nadchodzi. W postaci przyjaciela z dzieciństwa Juana Carlosa (Eduardo Blanco).

 

A potem ataku serca...


Już "Sekret ich oczu"  tego samego reżysera -scenarzysty Juana Jose Campanella



tak mnie urzekł, że ledwie go obejrzałam, a już szukałam innych filmów tego reżysera. Bo tu i realizm i szkoła uczuć. Znów wspaniale zagrana przez młodszego o 8 lat (w porównaniu z "Sekret ich oczu") Ricarda Darina.

  

W tym filmie gra 42-latka w kryzysie wieku średniego. Jego bohater zawiódł matkę nie spełniając jej oczekiwań. Nie został wielkim prawnikiem, szarpie się prowadząc restaurację po ojcu. Daleko odszedł od roli, którą grał w dzieciństwie.



Już nie Zorro wołany przez mamę do domu. Daremnie szuka siebie w bohaterze do rana oglądanym na ekranie telewizora. Przypalając papieros od papierosa. Całymi dniami nie odrywając ucha od komórki, przez którą wciąż coś szybko próbuje załatwić. Nie zauważając nikogo. Nie kochając, nie dając się kochać. Nie wie, czego chce. Z tego stanu próbuje wyrwać go przyjaciel z dzieciństwa. On już wie, co naprawdę jest ważne. Przeżył w życiu stratę.
Ale, by nas jakieś słowa prawdy dotknęły, musimy czasem mieć serce szeroko otwarte z powodu bólu. Rafaela na miłość otwiera strach. Otarłszy się o śmierć, w pierwszym odruchu chce uciec, zanurzyć się w bajkę, choćby w  Meksyku, odlecieć gdzie, gdzie nikt od niego nic nie będzie chciał. Żadnych nacisków, żadnych więzi, żadnych oczekiwań.
Ale nie po to dostajemy drugą szansę od życia (od Boga), by egoistycznie uciec od ludzi. Powoli tę prawdę zaczyna oswajać i bohater tej historii. Ze zdumieniem odkrywając obok siebie ludzi, których wystarczy tylko posłuchać, by wzruszyli go do łez. Jak jego córka czytająca mu wiersz.


Czas na trud wchodzenia w więzi, by odkryć, że tylko związany z innymi poczuje się wolny w miłości.



Dopiero teraz jest w stanie dostrzec piękno miłości,  którą ma tuż obok siebie. To co łączy Nino i Normę, jego rodziców przetrwało nie tylko dziesiątki lat prób.


Ich miłość jest żarliwa i pełna czułości nawet w czas próby zapominania kim się jest - podczas choroby Alzheimera (jak w "Notebook", "U Me Aur Hum", "Iris"). Zanim jednak



dojdzie do ślubu tej pary, spełnienia jej marzenia o przysiędze małżeńskiej złożonej w kościele, Rafael stopniowo odkrywa radość z rzeczy najmniejszych,


docenia wieloletnie więzi z pracy,


próbuje zrozumieć najbliższych:  ojca,
przyjaciela z dzieciństwa.

To film, na którym płakałam. Podczas rozmowy Rafaela z matką. Po latach przemilczania żalu udaje mu się jej o tym powiedzieć dopiero, gdy ona z powodu choroby nie może już go zrozumieć. Ale czy na pewno? W swoim czasie zraniła go dając do zrozumienia, jak bardzo rozczarowuje ją nie spełniając jej oczekiwań, nie będąc tym, kim go chciała widzieć. Teraz odkrywa w niej podobną tęsknotę i strach przed odrzuceniem. Norma tracąc poczucie rzeczywistości mówi do syna z niepokojem o własnej matce. Pełna żalu, że jej nie odwiedza, nie zawoła. Chwila, która pokazuje, jak trudno nam dać komuś coś, czego nam samym zabrakło. Jak ranimy będąc zranieni.

 

Norma Aleandro w roli matki Rafaela i  Hector Alterio jako jego ojciec tworzą wspaniałą parę. Są tak prawdziwi, że chciałoby się być naprawdę na ich ślubie.



To film pełen realizmu, wzrusza i bawi dialogami. Z dobrze napisaną historią, bardzo wyrazistymi postaciami



Historia miłości, która przekracza barierę starzenia się, choroby i niepamięci. Uczy, jak kochać nie tylko Rafaela.