Sloneczniki

Jeniec Kaukazu - czekanie na wolność

Reżyser: Siergiej Bodrow (starszy - Czingiz Chan, Niedźwiedzi pocałunek, Wschód-Zachód, Szybki numer)
język rosyjski
Nagrody: nominowany do Oscara, do Złotego Globu jako najlepszy nieangielskojęzyczny, w sumie 11 nagród, 4 nominacje - za reżyserię, scenariusz, role - Siergiej Bodrow (młodszy)
Muzyka: Leonid Diesiatnikow (Oligarcha, Cel, Moskwa, Podmoskiewskie wieczory)
Zdjęcia: Paweł Lebieszew ( Delikatny wiek, Nad ciemną wodą)
1996
IMDb 7.7/10
dramat wojenny

można zobaczyć tu  z pol. napisami




Jak tylko Wanię Żylina (Sierioża Bodrow) wcielono do armii, wysłano go na wojnę . Jak tylko przyjechał do Czeczenii,




 od razu trafił do niewoli.



Nie zdążywszy oddać nawet jednego strzału.



Złapano go razem z Saszą Kostylinem (Oleg Mieńszykow). Ten  już zakosztował wojny, zabił niejednego z wrogów. Teraz w czeczeńskiej wiosce  skuci razem ze sobą czekają na wymianę. Syn gospodarza Abdula Murata (Jemal Sikharulidze)




siedzi w rosyjskim wiezieniu. Abdul liczy, że uda mu się wymienić Rosjan na syna...


Film przykuł moją uwagę od pierwszej sceny, w której reżyser Siegiej Bodrow starszy pokazuje nam  podczas komisji poborowej  nagie mięso armatnie. Młodzi, goli mężczyźni, nie traktowani jak osoby tłumnie defilują  przed ubranymi w białe fartuchy pielęgniarkami i lekarzami. Nikt nie widzi w nich ludzi, nikt nie czuje się tym zażenowany.



Historię pokazano niezwykle powściągliwie, bardziej w obrazach niż w słowach. Biedna wioska, wąskie uliczki, kamienne ściany, wokół ogrom Kaukazu. Dwóch więźniow z tak różnym doświadczeniem. Młodziutki, otwarty wobec wszystkich Wania Żylin



 i doświadczony, czasem cyniczny Sasza Kostylin, który nie ma do kogo pisać listu o wykup. Wania, ten któremu łatwo pozyskać czyjeś serce



 i Sasza, któremu nietrudno kogoś zabić.  To określi ich los. W filmie spotkanie dwojga rodzicow, surowych, śmiertelnie poważnych - matki Wani



 i Abduły Murata, który chce jeńców wymienić na swego syna. Losy bohaterów określi czyjś gniew z powodu zdrady, czyjaś zemsta i promieniująca dalej śmierć. Czy znajdzie się w tej historii miejsce na wybaczenie? Kto pierwszy przerwie krąg zabijania?




 Łatwo zabić nie widząc twarzy, trudniej patrząc komuś w oczy, a najtrudniej, gdy się kogoś karmi, widzi jego tęsknotę za domem, radość w tańcu (przejmująca scena hulanki skutych więźniów pod melodię pieśni głoszącej chwałę Rosji zakończona płaczem Kostylina, bardzo prawdziwie zagranego przez Olega Mieńszykowa)



Mijają dni i obcy stają się swoi.


Wiemy już kogo ktoś  opłakuje, jak ktoś stracił mowę. Relacje między Rosjanami a Czeczeńcami zmieniają się. Podobnie, jak między  samymi więźniami. Skuci ze sobą, najpierw rozdrażnieni tą przymuszoną bliskością,  stają się braćmi. Jak bardzo rozbawiła mnie i wzruszyła scena tańca więźniów pod "Go down Moses”,  Louisa Armstronga. Tym bardziej zabolało  zawołanie  i beztroskie, pożegnalne  machnięcie ręką odwróconego już plecami do Zylina  Kostylina. Niemniej ich  rozmowy w wyobraźni Żylina, już po rozstaniu, mają w sobie ducha przyjaźni większej od śmierci. Wnoszą w tę historię dużo spokoju.


Dopiero obejrzawszy film sięgnęłam po opowieść Lwa Tołstoja Кавказский пленник. (Jeniec kaukaski 1872). Już na samym początku uderzyły mnie nazwiska rosyjskich oficerów: Żylina i Kostylina i trzymającego ich w niewoli Abdułły Murata, a także postać starca, któremu w walkach o Kaukaz Rosjanie siedmiu synów zabili, a ósmy zaprzedał się w służbie najeźdźcom.  Film odnosi się więc do dziewiętnastowiecznej opowieści Tołstoja, który sam służył na Kaukazie. Inny czas, cel ten sam. Rosyjska próba podboju Kaukazu, opór jego mieszkańców. Najeźdźcy stają się jeńcami. Wiezionymi jak worki uwiązane do koni, przerzucone przez grzbiet zwierząt. Spętane nogi, zamknięcie w ciemności, świat aułu podglądany przez szczelinę w drzwiach. I czekanie. Na wykup w odpowiedzi na listy matkom. Pocieszenie w dziewczęcym współczuciu i trosce o więźnia.



W filmowej historii  postać dziewczyny w porównaniu z opowieścią Tołstoja rozbudowano.



Także jej relację z Wanią. Z uśmiechu, pół słowa, przyniesionego jedzenia, podarowania wystruganego ptaka pojawia się między nimi powolutku miłość, która ma odwagę prosić o uwolnienie z więzów, o ocalenie życia  i którą stać na poświęcenie z obu stron.



  Film proponuje inny koniec - ciekawszy w moim odczuciu. Zmieniono też relację między bohaterami. Postać Kostylina urosła. Z kogoś słabego, niesionego podczas ucieczki przez Żylina, przemienia się on w filmie w silnego duchem przewodnika młodziutkiego Wani. Nawet jeśli Wania nie chce iść za nim w przemoc, do końca rozbrajając swoją dobrocią i niewinnością, przejmująco zagraną w filmie ojca przez Siergieja Dobrowa młodszego.


Kiedy 20 sierpnia  2002 lodowiec Kolka nagle obsunął się przykrywając w drugim dniu zdjęć ekipę filmującą "Łącznika",  poszukiwanego wśród zaginionych  pod lodem  30-letniego Sierioży Bodrowa  nazwano w prasie jeńcem Kaukazu. Niestety odtwórca roli Iwana, pozostał więźniem Kaukazu na zawsze.





Na końcu postu zdjęcie Olega Mieńszykowa, które zbyt wiele zdradza z treści filmu.

Piękny film.