Sloneczniki

Minnesota - nie dogonić brata

Reżyseria: Andrej Proszkin (Horda)
Scenariusz: Aleksandr Mindadze
Zdjęcia: Jurij Rajskij
Premiera: 2009
Język: rosyjski
IMDb 6.6/10



Prowincjonalne miasto rosyjskie. Michaił (Siergiej Gorobczenko) i Igor Budnik (Anton Pampusznyj) to bracia. Od przedszkola wszędzie razem.  Starszy Michaił przebija się przez życie pociągając za sobą  młodszego. Także na lód do gry w hokeja. Bije się w jego obronie, wyczuwa każdy jego nastrój, jest dla niego wzorem.



 Mimo, że traktuje go trochę z góry,



 podśmiewując się z niego to czule, to szorstko. Z czasem jednak role się zmieniają. Michaił wyrasta na gwiazdę w hokeju.



Inne drużyny zaczynają o niego zabiegać. Jawi się możliwość wyjazdu do Minnesoty. Michaił nie wyobraża sobie, że Igor mógłby wyjechać sam, ale sponsorzy



chcą tylko młodszego brata...

Film zostawił we mnie dużo niepokoju. I smutku. Bohaterowie nie chcą sie ze mną rozstać. Co rusz to wraca do mnie myśl o nich. Pełna współczucia. Także smutek obrazów historii filmowanej w

w Jarosławlu,  trochę też w Riabińsku i Kostromie. Widzimy rozlewną, skutą lodem rzekę, śnieg, obiekty przemysłowej strefy, a na ich tle cerkwie. Z wieżami w odbudowie. Wszystko to w oparach alkoholu. Obaj bracia są dziećmi alkoholika.



 Ojca, który ich opuścił zakładając drugą rodzinę to lekceważą, to się o niego troszczą. Szarpią nim, a za chwilę go przytulają.



 Sami też piją aż po zatracenie.



W tym filmie cień alkoholu nad Rosją, jak w książkach Hugo-Bandera czy Wilka. I rozpad rodzin,  w których nie ma już ojców.
Relacja braci   poruszyła
mnie.



Bliskość
aż po zagrażającą poczuciu odrębności symbiozę. Aż po ranienie się.



 W film
ie kilkuminutowa scena pogoni: Michaił do żywego zraniony zdradą Igora ściga go przez miasto  - scena kulminacyjna z punktu widzenia reżysera Andrieja Proszkina.



Jego zdaniem to pogoń za tym, czego już nie można dogonić,



 za niewinnością ich przyjaźni, za czasem sprzed zdrady, za czasem,gdy jeszcze nie zaczęło się ich rozchodzenie się ze sobą. Scena kończy się obaleniem ich obojga na ziemię. Obezwładnieniem, upokorzeniem.



Za chwilę wyjaśnia się, że ci którzy stosują wobec nich przemoc to swoi. Ale mogą im równie dobrze przyłożyć, jak i ich objąć.
Poruszyła mnie też scena, gdy bracia zgodnie z umową spotykają się rano. Jeden z nich przeczekał na drugiego nieruchomo całą noc, w śniegu. Następuje odwrócenie ról. To już nie Igor biegnie porwany Michaiłem, to Michaił drobi małymi kroczkami, po jego śladach w śniegu.
Niepokojąco pokorny. Jakoś mnie to bardzo dotknęło. To odwrócenie ról.


Inna scena, podczas której picie na umów dawszy najpierw wrażenie radosnej lekkości,
jedności i braterstwa,  w ostateczności  pozostawia bohatera w pustce i wyobcowaniu (obraz Igora zanurzającego twarz w śniegu).



Gdy patrzyłam na spazmatyczne, gorączkowe, jakby chore kadry, pojawiało się we mnie słowo na określenie głównego bohatera - narwany. Wg reżysera 
grany przez Gorobczenko (Dmitrij w Braciach Karaamzow) Michaił jest większy od swego życia, pełen dzikiej  energii, stąd żar tego, z jakim jednocześnie kocha ( a może po prostu  sięga po dwie kobiety),



 szaleje w hokeju i zatraca się w  piciu. Hamulce w jego aucie nie przypadkiem nie działają.
Jego siła w żywiole. To człowiek - rzeka nieuregulowana, nieujarzmiona  betonem ograniczeń, ktoś, kto nie wie, co za chwilę zrobi, rzuca się, szarpie, ratuje np  kogoś z przerębli jakby mimochodem, po drodze lekko odpuszczając coś, na czym mu bardzo zależało. To, ktoś komu za mało miejsca, kogo rozsadza.  Pojąc wódką psa, dogaduje mu, że klatka robi się dla niego za mała. Jak mówi reżyser Proszkin "в этой провинциальности ощущение того, что ты идешь, а тебе коридор тесен, дверь низка и квартирка мала". ("w tej prowincjonalności - wrażenie tego, że idziesz, a korytarz coraz bardziej ciasny, drzwi za niskie, mieszkanko za małe")



Mówi on  o tym filmie jak o
requiem dla bohatera nieujarzmionego po zatracenie, prawdziwego, szczerego i  bezkompromisowego w destrukcji. Jego brat umie się dostosować. I to on jest tym, dla którego będzie miejsce w życiu.
Według niego, choć on sam woli Michaiła,  Rosja staje się Igorem pnącym się w górę, skłonnym do kompromisu Igorem.

Teraz "Horda" Proszkina.