Her (Ona) - jej głos w słuchawce
Reżyseria i scenariusz: Spike Jonze
Produkcja: USA
miłosny dramat science fiction
42 nagrody ( w tym Oscar za scenariusz), 56 nominacji
Premiera: 2013
Język: angielski
IMDb 8,3/10
Do "Her" filmu Spike'a Jonze, reżysera "Być jak John Malkovich" ciągnęło mnie i odpychało jednocześnie. Ciekawa byłam roli Joaquina Phoenixa (lubię go w Gladiatorze i w Spacer po linie), ale nie chciało mi się smucić przy relacji człowieka z systemem komputerowym. wystarczająco dużo brakuje relacjom ludzkim. Niedopasowanie między mężczyzną a systemem komputerowym (choćby ucieleśnionym poprzez głos Scarlett Johansson) niezbyt mi się uśmiechało. Pachniało mi przygnębieniem.
Ale się mile rozczarowałam. Relacja bohatera z głosem kobiecym pokazywała, ze jeszcze bardziej niż za spełnieniem ciał tęsknimy za bliskością duchową, za kimś, kto towarzysząc nam w codzienności rozumie nas, wysłuchuje, cieszy się razem oglądanym,
a czasem smuci tym, co nas dzieli, tym, co nas nie syci.
Oglądało mi się więc tę historię całkiem nieźle. Gra Joaquina Phoenixa i Sxcarlett Johansson (samym głosem) uwiarygadniała ją w wystarczającym stopniu, by móc ja współprzeżywać, dotknęła mnie ona jednak dopiero pod koniec.
(Teraz nie czytaj, jeśli obawiasz się, że kolejne zdanie wyjawi ci zbyt dużo z tego, jak się skończy historia bohaterów.)
No cóż każdemu się marzy, by w miłości być jedynym, tym wyjątkowym, a co jeśli będąc niepowtarzalni, nie jesteśmy jedyni? Od biedy zgadzamy się z tym, gdy to się dzieje w pewnej chronologii czasowej, ale jednocześnie?
Ciekawe.