Sloneczniki

Thattathin Marayahu - kiedy hindus pokocha muzułmankę

Reżyseria: Vineeth Sreenivasan (Malarvaadi Arts Club, Thira)
IMDb 7.6/10
2012
dramat miłosny
Język: malajalam



Kannur


w stanie Kerala.


Oskarżony o wejście na terytorium cudzej własności Vinod (Nivin Pauly) na prośbę ofiecra policji Premkumara (Manoj K. Jayan) snuje w celi więziennej opowieśc o swojej miłości do Ayishy, córki Ibrahima.  Hindus nie powinien kochać muzulmanki, ale Vinod już jako dziecko wypatrzywszy Ayishę w modlitwie poprosił boga Muthappana, by dał mu ja kiedyś za żonę.



Za sprawą tej modlitwy ich drogi skrzyżują się ze sobą ponownie na studiach


 i mimo różnicy wyznania, statusu społecznego i ambicji w nauce Vinod pokocha Ayishę (Isha Talwar), a Ayisha Vinoda. Teraz pozostaje im tylko pokonać uprzedzenia rodzin i społeczeństwa bez zachwytu reagujących na miłość między hindusem a muzułmanką...



Ta historia zaczyna się  i kończy na kamiennym, skruszonym podmywającymi go falami molo. Głęboko wysuniętym w Morze Arabskaie u wybrzeża Kerali. W pierwszej scenie na molo pełnym zgiełku ludzi, wśród których mały chłopiec zauważa tylko jedną osobę, małą, muzułmańską dziewczynkę (unmachikutti, jak mówią o muzułmankach keralscy hindusi), w ostatniej  na molo tak pustym, jak scena oczyszczona ze świadków, pozostawiona tylko dla tych dwojga.
To co przyciągnęło mnie do tego filmu to motyw miłości wbrew podziałom religijnym (tak bardzo zwalczanej dziś przez skrajnie hinduskie partie typu BJP). W Thattathin Marayahu, filmie wyreżyserowanym przez aktora i piosenkarza śpiewającego w playbacku Vineetha Sreenivasana

 zobaczyłam aktora, którego niedawno widziałam w jednej z pięciu opowieści w "5 Sundarikal" - Nivina Pauly. Gra on tu bardzo naturalnie i prawdziwie zakochanego hindusa Vinoda.


W tym filmie głosi się w zamian za dobrą opowieść - gotowość pomocy. Jak miło dla odmiany zobaczyć policjantów nie w roli tych, co na posterunku nadużywają przemocy bijąc i gwałcąc oskarżone, ale jako tych, dzięki którym miłość wbrew podziałom religijnym może być spełniona i którzy z celi czynią schronienie dla bezdomnych (skłóconego z rodziną bohatera czy przeczekującego monsun biedaka).


Oczywiście nie brakuje tu dramatycznej relacji ojca i syna - z jednej strony żal ojca z powodu niespełniania jego oczekiwań, z drugiej strony żal syna, którego źródłem jest niewiara w niego. Przeżywamy tu z bohaterem urazę, oddalenie i pojednanie.

Ale najważniejsza jest relacja pary bohaterów - on komunista keralski, wielbiciel Che Guevary,



którego portretów możemy się napatrzyć w filmie, ona bogaczka muzułmańska,




lepiej mówiąca po angielsku niż w malajalam; on na rowerze, ona wożona samochodem. A mimo to nocą śni mu się muzyka, jaką tworzy dźwięk bransoletek u jej stóp i twarz w cieniu szala (tytuł filmu  oznacza Za zasłoną).

Z przyjemnością wyszukiwałam  szczególiki:
 - wyszkolony w  sztuce walki kalaripayattu ojciec bohaterki wydaje się być tym groźnym przeciwnikiem dla hindusa, który śmie podnieśc oczy na muzułmankę (myślałam, że to hindusi się w tym szkolą, a nie muzułmanie)
- bohaterka z ojcem w kinie na seansie Kalapani (może by tak zobaczyć ten film z Mohanlalem  w parze z Tabu?)



- muzułmańskie powitanie Salam Alejkum pada z ust kogoś o błękitnej twarzy - muzułmanina grającego hinduskiego boga
- jak najlepiej zbliżyć się hindusowi do muzułmanki? - założyć sklep z pardami i kwefami muzułmańskimi
-  romantyzm tworzą wymieniane między bohaterami  listy, a nie maile i SMS-y
- w filmie słychać pretensje o nie przyjęcie kogoś na facebooku do grona znajomych
- bohater spotyka matkę w Andaloor świątyni



W tej historii głosi się zaufanie do Boga (uczyni w moim życiu to, co dla mnie najważniejsze) i moc modlitwy, która przekracza podziały religijne spełniając bohaterów tęsknotę za spełnieniem się w miłości.
Piękna historia miłosna, której piosenki polubiłam.






PIOSENKI:

- Muthuchippi Marayathu
- Anuraghathin Marayathu
- Shyamambaram
- Anuraagathin Velail