Sloneczniki

Lohri - indyjskie święto ognia i urodzaju

Pomyślałam sobie, że mogę przedstawiwszy Nowy Rok w Indiach spróbować towarzyszyć innym świętom.
Jutro, 13 stycznia Indie obchodzą święto Lohri.


Właściwie obchodzą je sikhowie (ale i hindusi) w Pendżabie, ale to święto można spotkać i w Haryanie, Delhi, Himachal Pradesh, Dżammu. Chociaż przede wszystkim to święto tych, którzy żyją z roli, świętowane jest też w miastach, w domach rodzinnych , szczególnie uroczyście, gdy rodzina przeżywa radość narodzin dziecka (szczególnie syna) lub ślub. Je się Sarson da saag i makki di roti i w jak najjaśniejszych ubraniach śpiewa



 i tańczy pod rytm dwustronnego bębna dhol - bhangrę  i giddę. Podobne święto urodzaju to dzień potem obchodzone hinduskie święto Makara Sankranti w Karnatace, Andhra Pradesh i w środkowych Indiach, Pongal w Tamil Nadu, czy Bhogali Bhihu w Asamie. Wydaje mi się, że Lohri pierwszy raz zobaczyłam w bollyfilmie Veer-Zaara. W piosence Aa Gaayi Lohri.

Te indyjskie, a właściwie sikhijskie dożynki pierwotnie związane były  z zimowym przesileniem, najdłuższą nocą, najkrótszym dniem w roku. Rozpala się ogień ciesząc się,




 że od następnego dnia dni stają się coraz dłuższe, dając nam coraz więcej światła.  Jednak zmieniono czas świętowania dostosowując go do hinduskiego kalendarza (przypada teraz na koniec miesiąca w którym przesilenie, zbliżając go czasowo do święta Sankranti). W Pendżabie Lohri kończy zimę, tak jak święto Basant czci wiosnę, a Teej - deszcz i monsun. W Lohri świętuje się obcą nam rzeczywistość -   plon siany zimą, zbierany wiosną. Ludzie przynoszą do świątyni mąkę, orzechy, masło i inne plony, by podziękować Bogu za urodzaj. Następny dzień rozpoczyna jakby nowy rok w interesach. Świeto czci sie też dzieelniem się tym, co się ma - dawaniem jałmużny.

To święto wiąże się  też z historią życia Dulla Bhati.


Jego historia pokazuje więzi, które przekraczają podziały religijne i granice utworzonych państw. Mimo, że w 1947 roku podzielono Pendżab między Pakistan i Indie, to po obu stronach granicy czci się pamięć Dulli Bhati. Dlaczego sikhowie okazują tak wielką wdzięczność muzułmaninowi z XVII wieku?  Człowiekowi, którego grób znajduje się na terenie obecnego Pakistanu.  Dulla Bhatti to rebeliant  urodzony w rodzinie muzułmańskich radźputów. W okolicach dzisiejszego Fajsalabadu, miasta w pakistańskiej części Pendżabu. Obszary te jednak kiedyś były rządzone przez przodków Dulli. Nie mogąc się pogodzić z próbą podporządkowania ich przez Mogołów Bulla wystąpił zbrojnie przeciwko muzułmańskim cesarzom. Odmówił Akbarowi posłuszeństwa. Nie płacił mu podatków. Akbar pojawił się w Lahore, by osobiście nadzorować egzekucję buntowników. Legenda mówi, że wypchał ich martwe ciała łuską pszenicy i wywiesił w bramie. By wzbudzić strach w ich  zwolennikach. Nie zabił jednak pamięci o bohaterskim oporze.
Podczas Lohri słychać śpiew, ludzie tańczą wokół ogniska - symbolu rosnącego światła dnia.


 Śpiewają też pieśni czczące pamięć Dulli Bhatti , opowiadają o bitwie  przeciwko armii cesarza Akbara, o wsparciu buntu syna Akbara Salima, opłakują  śmierć Bulli, złorzeczą tym, którzy go zdradzili.W śpiewanych na jego cześć pieśniach Pendżabczycy wyśpiewują mu też wdzięczność za to, że zrabowane najeźdźcom  pieniądze rozdawał między biednych, że obdarowywał posagami  biedne dziewczyny, że zhańbionej przez mogolskiego generała przywrócił cześć adoptując ją i znajdując dla niej męża.

Lohri wiąże się nie tylko z wdzięcznością za urodzaj, z radością, że światło dnia powraca i z pamięcią bohaterstwa Bulli Bhatti.
 Nazwę święta niektórzy wywodzą od Loi, imienia żony Kabira,


piętnastowiecznego mistyka i świętego, który łączył islam z hinduizmem, którego poezja stała się częścią Świętej Pani Księgi Sikhów (Sri Guru Granth Sahib).
Niektórzy uważaja, że nazwa Lohri pochodzi od słowa loh (światło, ciepło ognia).
Pewna legenda łączy to święto ze świętem Holi. Zgodnie z nią dwie siostry weszły w ogień Holi: Holika i Lohri. Holika życząc śmierci trzymanemu w rękach chłopcu Prahaladowi sama spłonęła,



 Lohri przeżyła z nim chroniona przez Wisznu mocą głoszonej w ogniu modlitwy.
Jeśli święto to specjalne potrawy. Co je się tradycyjnie w Lohri?



Ziarna sezamu.  I nie tylko oczywiście. Sutość stołu to przecież znak święta.
Od czego zaczyna się święto?


Od wędrówki dzieci od drzwi do drzwi. Śpiewają one pieśni, a słuchacze obdarowują je słodyczami, czasem pieniędzmi. Powrót z pustymi rękoma to zła wróżba. Nazbierane dobro, zwane lohri  (wśród niego cukier, orzeszki ziemne, kukurydza) rozdziela się między uczestników święta. Na największym placu w wiosce rozpala się o zachodzie słońca ognisko.  Otoczywszy ognisko świętujący  wrzucają w nie otrzymane jedzenie. W ten sposób jedzenie, za które ludzie dziękują Bogu jest kilkakrotnie podarowane - dzieciom, uczestnikom święta, Bogu w ogniu. W ogniu tym spała się drewno i krowi łajno, w niektórych wioskach  też postać bogini Lohri utworzoną z krowiego łajna, hindusi polewają ogień mlekiem i wodą.  Gestom tym  towarzyszy dziękczynny śpiew, taniec,  z modlitwą obchodzenie ognia w koło. Aż do chwili wygaśnięcia ognia. W tym  rytuale niektórzy widzą cześć oddawana ogniu i  Słońcu, które sprzyja plonom.



w oparciu m.in. o en wikipedię