Nandanam - wyśpiewam sobie obiecanego przez Krysznę
Reżyseria i scenariusz: Renjith (Pranchiyettan and the Saint, Spirit, Paleri Manikyam)
2002
Język:malajalam
tytuł: Ogród kwiatów
IMDb 7.4/10
muzyka: Ravindran (His Highness Abdullah, Bharatham)
Balamani (Navya Nair) żyje w podzielonym świecie. Nocą śni o ukochanym, z którym wchodzi w ukwiecone na noc poślubną łoże, w dzień obsługuje cztery starsze kobiety. Daremnie marząc o wizycie w świątyni Kryszny. To miłość do Boga, rozmowy z nim, modlitwa nadają sens jej życiu.
I czekanie na tego jedynego, obiecanego jej we śnie przez Krysznę. I on się pojawia. Przyjeżdża z Bangalore wnuk Unni Amma (Kaviyoor Ponnamma), którą Balamani się opiekuje. Manu (Prithiraj Sukumaran) wkrótce wyjeżdża do Ameryki i przyjechał pożegnać się z ukochaną babcią. Od pierwszej chwili Balabani rozpoznaje w nim mężczyznę ze swoich snów. Gdy Manu dowiaduje się o tym też zaczyna za nią wodzić spojrzeniem. Podczas wspólnie słuchanego śpiewu o zjednoczeniu się Kryszny z Radhą zakochuje się w niej.
Zmysłową miłość pogłębiają zwierzenia skrzywdzonej przez los dziewczyny. Pewnego razu jednak Balabani dowiaduje się, że przyjeżdża matka Manu, Thankam (Revathy). Przed jego wyjazdem do Ameryki zamierza ona ożenić syna z córką przyjaciółki. Czy Kryszna pomoże biednej służącej poślubić jej wyśnionego?
Zapragnęłam nagle znowu zobaczyć coś w malajalam i trafił mi się film Renjitha, reżysera,
który zaciekawił mnie w takich filmach, jak (Pranchiyettan and the Saint, Spirit, Paleri Manikyam). Ta historia mniej mnie wciągnęła denerwował mnie wątek fałszywego guru, bez przekonania patrzyłam na Prithviraja (czemu mam do niego dystans?), czasem jakaś scena mnie urzekła, jakieś spojrzenie, realizm kłótni kuchennych, bunt na Boga, że nie spełnia obietnicy, syn zaplątany w sieć matczynych oczekiwań (bez jej zgody nie zapuści brody, nie zasmuci jej żeniąc się z miłości, zamiast spełnić jej plany). Ze sceny na scenę bohater Prtithviraja staje się coraz bardziej bierny. Budząc we mnie rozdrażnienie.
Bawiło mnie podglądanie szczegółów. Podlewanie świętej bazylii, gesty kultu, sprawdzałam w sieci obrazy keralskiej świątyni Guruvayur
z pielgrzymki, do której nigdy nie wrócili rodzice bohaterki. Dużo tu modlitwy, rozmów Kryszną z Bogiem (nie tylko przed figurą) i siła śpiewu, która może ocalić każdego Kopciuszka (także keralskiego). I morał podtrzymujący wiarę w Boga i w jedność (mimo różnic) Indii : Chrystus, Kryszna czy Mahomet - może pojawić się przed każdą bezsilną istotą ludzką.
Śpiewu słuchałam z przyjemnością, w niektórych obrazach gościłam chętnie (wolę oczywiście, gdy historia rozgrywa się poza miastem), ale chyba niewiele z tego filmu zostanie we mnie, nie ten moment, nie ten nastrój?
PIOSENKI:
2002
Język:malajalam
tytuł: Ogród kwiatów
IMDb 7.4/10
muzyka: Ravindran (His Highness Abdullah, Bharatham)
Balamani (Navya Nair) żyje w podzielonym świecie. Nocą śni o ukochanym, z którym wchodzi w ukwiecone na noc poślubną łoże, w dzień obsługuje cztery starsze kobiety. Daremnie marząc o wizycie w świątyni Kryszny. To miłość do Boga, rozmowy z nim, modlitwa nadają sens jej życiu.
I czekanie na tego jedynego, obiecanego jej we śnie przez Krysznę. I on się pojawia. Przyjeżdża z Bangalore wnuk Unni Amma (Kaviyoor Ponnamma), którą Balamani się opiekuje. Manu (Prithiraj Sukumaran) wkrótce wyjeżdża do Ameryki i przyjechał pożegnać się z ukochaną babcią. Od pierwszej chwili Balabani rozpoznaje w nim mężczyznę ze swoich snów. Gdy Manu dowiaduje się o tym też zaczyna za nią wodzić spojrzeniem. Podczas wspólnie słuchanego śpiewu o zjednoczeniu się Kryszny z Radhą zakochuje się w niej.
Zmysłową miłość pogłębiają zwierzenia skrzywdzonej przez los dziewczyny. Pewnego razu jednak Balabani dowiaduje się, że przyjeżdża matka Manu, Thankam (Revathy). Przed jego wyjazdem do Ameryki zamierza ona ożenić syna z córką przyjaciółki. Czy Kryszna pomoże biednej służącej poślubić jej wyśnionego?
Zapragnęłam nagle znowu zobaczyć coś w malajalam i trafił mi się film Renjitha, reżysera,
który zaciekawił mnie w takich filmach, jak (Pranchiyettan and the Saint, Spirit, Paleri Manikyam). Ta historia mniej mnie wciągnęła denerwował mnie wątek fałszywego guru, bez przekonania patrzyłam na Prithviraja (czemu mam do niego dystans?), czasem jakaś scena mnie urzekła, jakieś spojrzenie, realizm kłótni kuchennych, bunt na Boga, że nie spełnia obietnicy, syn zaplątany w sieć matczynych oczekiwań (bez jej zgody nie zapuści brody, nie zasmuci jej żeniąc się z miłości, zamiast spełnić jej plany). Ze sceny na scenę bohater Prtithviraja staje się coraz bardziej bierny. Budząc we mnie rozdrażnienie.
Bawiło mnie podglądanie szczegółów. Podlewanie świętej bazylii, gesty kultu, sprawdzałam w sieci obrazy keralskiej świątyni Guruvayur
z pielgrzymki, do której nigdy nie wrócili rodzice bohaterki. Dużo tu modlitwy, rozmów Kryszną z Bogiem (nie tylko przed figurą) i siła śpiewu, która może ocalić każdego Kopciuszka (także keralskiego). I morał podtrzymujący wiarę w Boga i w jedność (mimo różnic) Indii : Chrystus, Kryszna czy Mahomet - może pojawić się przed każdą bezsilną istotą ludzką.
Śpiewu słuchałam z przyjemnością, w niektórych obrazach gościłam chętnie (wolę oczywiście, gdy historia rozgrywa się poza miastem), ale chyba niewiele z tego filmu zostanie we mnie, nie ten moment, nie ten nastrój?
PIOSENKI:
Nr | Piosenka | śpiewają | Raga |
---|---|---|---|
1 | Sreelavasantham | Dr. K. J. Yesudas | Yamuna Kalyani |
2 | Manassil | M. G. Sreekumar, Radhika Thilak | Naatta |
3 | Aarum | P. Jayachandran, Sujatha | Shuddha Dhanyasi |
4 | Mouliyil | K. S. Chithra | Mohanam |
5 | Gopike | Dr. K. J. Yesudas | Megh |
6 | Karkumil | K. S. Chithra | Harikambhoji |
7 | Aarum | Sujatha | Shuddha Dhanyasi, Abhogi |
8 | Manassil | M. G. Sreekumar | Naatta |