Sloneczniki

Bergamo pod Mediolanem - IX 2013

Bergamo, 120-tysięczne miasto we włoskiej Lombardii,



w którym urodził się Francesko Nullo, przyjaciel Giuseppe Garibaldiego, zasłużonego dla jednoczenia Włoch uwolnianych spod niewoli austriackiej. On sam zginął w jednej z bitew powstania styczniowego w Polsce, jako garibaldczyk pomagając nam w wyzwalaniu się spod władzy zaborców. Ale mnie w tym mieście założonym prawie dwa i pół tysiąca lat temu interesowało przede wszystkim to, że znajduje się tu  lotnisko z tanimi liniami lotniczymi do  Mediolanu. Zaledwie z daleka ujrzałam na wzgórzu Starówkę Bergamo, w której pewnie są ślady  obecności a to Celtów, a to Rzymian, czy germańskich Longobardów, panowania nad miastem rodu Viscontich, Republiki Weneckiej, Austrii, czy króla Sardynii.  Ja zdążyłam przyjechawszy do miasta nocą zatrzymać się przed białą maską. Podobne przywiozłam kiedyś z Paryża, z pracowni malarskiej nieżyjącej już Florence. Mając nadzieję użyć je do wystawienia po niemiecku ballady "Król olch". Na jej widok wróciło do mnie to niespełnienie.

- Mein Sohn, was birgst du so bang dein Gesicht?
Siehst Vater, du den Erlkönig nicht!

 

 

Na chwilę wróciło to wspomnienie, bo już biegłam dalej,  w ulewnym deszczu  w stronę hotelu.






Rano zaledwie wystarczyło mi przed lotem na Sardynię przebiec się uliczką, przy której stał hotel w kierunku pizzerii, w której dzień wcześniej zamówiłyśmy pizzę i wino.


Dochodząc do ulicy nazwanej imieniem papieża Jana XXIII.



Już nie zdążę wypić kawy w tej kawiarence.



Ani skosztować wina w tej winiarni (może to korek od butelki wina wypitej przez kogoś z was?)



Biegnę z powrotem, by zdążyć na taksówkę,


która nas zawozi na lotnisko Bergamo.



Dziwią mnie góry na horyzoncie. No ale jeśli zaledwie 50 km od Bergamo znajduje się Mediolan, to za plecami powinniśmy mieć przecież Alpy.



Niestety Bergamo oglądam tylko z daleka



i z wysoka.



Lecąc stąd na Sardynię.



W drodze powrotnej  przedkładając też Mediolan nad piękno Starówki Bergamo.



Może kiedyś?