Sloneczniki

Haori - Tasushi Inoue

z franc. tłum. Anna Gostyńska

tytuł japońskiego oryginału Ryoju

CZYTELNIK 66 rok

str. 65

Mam zwyczaj w miejscu, gdzie się pojawiam, wypatrzyć sobie bibliotekę. W szczawnickiej bibliotece mam nawet swoje konto. Od razu więc po przyjeździe przekonałam się, że nie ma tu niczego, czego jeszcze nie czytałam o Indiach, ale na półce powyżej zobaczyłam jakąś maleńką płoteczkę,  króciutką opowieść japońkiego poety Tasushi Inoue -ur.  tysiąc dziewięćset siedem - zm. dziewięćdziesiąt jeden

Wciągnęłam się w nią od pierwszej chiwili. Narrator tej historii z lat trzydziestych/ czterdziestych  wydaje w poradniku myśliwskim wiersz. Bohaterem jego czyniąc samotnego mężczyznę pnącego się w górę ze strzelbą na ramieniu, z psem u boku. Po pewnym czasie dostaje list od mężczyzny, który rozpoznaje się w tym poetyckim portrecie. Zdumiewa go, że obcy człowiek mijając go tak dobrze poczuł jego samotność. Zawierza mu więc tajemnicę swego życia. Wysyła trzy listy od kobiet. Każdy z nich z innego punktu widzenia przedstawia nam jego historię miłosną.

Padają w tej opowieści takie słowa jak: grzech, zdrada, tajemnica, być kochaną, czy kochać, moje drugie JA, wąż, który mieszka w każdym z nas - egoizm, zazdrość, przeznaczenie. Więzi zrywane są w różny sposób. Aż po samotność. Ciekawie się czyta, choć z czasem poczułam znużenie tą opowieścią o ludzkim ranieniu się w miłości.

 

P.S. Tytułowe haori, strój ubrany przez jedną z bohaterek

  staje się impulsem do osłonięcia latami skrywanej prawdy.

Tło - miejsca, w których rozgrywa się historia relacji między panem Josuke Misugi, a trzema kobietami Shoko, Midori i Saiko:

Ashiya

 

Akashi

recenzja na blogu ulotnie