Sloneczniki

.Abhijaan - wrócić do domu

Reżyseria:     Satyajit Ray ("Pather Panchali", "Devi")
Scenariusz:   Satyajit Ray
Muzyka:         Satyajit Ray
Obsada:       Soumitra Chatterjee (Narsingh), Waheeda Rehman, Rabo Ghosh,
                  Ruma Guha Thakurta, Gyanesh MUkherjee, Charuprakash Ghosh
Gatunek:       czarno-biały dramat
Premiera:     1962
Język:         bengalski
Tytuł:         The Expedition, wyprawa
Oceny:       IMDb 7.6/10 , Tamanna 7.8/10

অভিযান
 

Całym życie Rany Pratapa Singha (Soumitra Chatterjee) jest jego taksówka. Kilkunastoletni Chrysler. 

 

Porzucony przez żonę zapija żal alkoholem. Nigdy nie wożąc swoim autem kobiet. Zasadę tę łamie, gdy straciwszy pracę ma możliwość dorobić przewożąc Sukhandram (Charuprakash Ghosh) z kupioną przez niego na prostytutkę dziewczyną Gulabi (Waheeda Rehman). Dziewczyna zakochuje się w milczącym Singhu,

 


ale on nie zauważa jej zakochany w chrześcijańskiej nauczycielce Neeli (Ruma Guha Thakurta). 

  

Kuszony przez  Sukhandrama perspektywą stania się bogatym dzięki przewozowi...opium...

 

To mój drugi po „Pather Panchali”, też czarno-biały film Bengalczyka Satyajita Roya. Także twórcy muzyki i scenariusza.



I znów dałam się uwieść jego obrazom. Już w pierwszej scenie, w której charakter i los głównego bohatera poznajemy w zdawkowej pijackiej rozmowie z nieznajomym, jego samego widząc podczas tej rozmowy tylko pośrednio. W odbiciu lustra zawieszonego za postacią jego rozmówcy.

 


Takie wprowadzenie bohatera  zaciekawiło mnie. Darowałam powolne tempo. Nie, rozsmakowała się w nim. Tym bardziej, że klasyczna  (sądząc po instrumentach) muzyka też Satyajita stwarza tak tajemniczy i niepokojący nastrój.

Jego obrazy jeszcze trwają we mnie – widziane z okien przejeżdżającego auta zalane wodą przestrzenie pól Biharu, palmy, mijane postacie.



Jak w „Pather Panchali” motyw przejeżdżającego pociągu. Z tym pociągiem wiąże się zabawny dialog na temat współzależności naszej i Boga wolności. Pasażer taksówki dopytuje się ponurego Singha:

 

„Czy zdążymy na pociąg?”. Na odpowiedź „Wszystko w ręku Boga” -pada jego „Ale kierownica w twoich rękach”. Po tych słowach zaczyna się pościg starej taksówki z pociągiem. Satyajit Roy potrafi tak budować sceny, że pojawia się napięcie. Sama nie zauważam , kiedy zaczynam się przejmować jakbym to ja siedziała w tej pędzącej taksówce albo w losie bohatera. Mam ochotę zawołać poprzez ekran monitora do niego:”nie rób tego”. Boję się, że coś może się stać. To wciąga, ale w niepokojący sposób. Podobnie sceny przy kamieniach. Singh przybywszy do miejsca, które zmieni jego los słyszy od nowo pozyskanego przyjaciela chrześcijanina Josepha (Gyanesh MUkherjee), że w ogromny głaz górujący w okolicy kojarzy mu się z górą grzechu człowieka.


 


Obok mały kamień uosabia dźwigającego to cierpienie człowieka. Pustkowie,na którym znajdują się kamienie staje się w filmie miejscem symbolicznym. Połączyło kiedyś bawiące się dzieci, stało się miejscem tragedii, czyniąc jedno z nich na całe życie kaleką. Tu też Singh musi przekroczyć siebie i znów poznać smak goryczy spotykając się z Neeli, która ogrzała jego zranione zdradą żony serce. Z mroku nocy wydobywa światłem latarki jej twarz. Przejmujące zdjęcia. I poruszająca scena błądzących w ciemności życia ludzi.

W filmie motyw podziału wynikającego z różnicy kast. Przypomnienie o rzeczywistości kast, pogarda wobec ludzi z niższych kast próbujących zapewnić sobie godność nawróceniem się na chrześcijaństwo.



Przejmująca scena, gdy bohaterowie Joseph i Neeli czekają niepewni, czy ich nowy przyjaciel mimo przynależności do wyższej kasty podzieli z nimi posiłek.


W filmie też interesująco zagrana więź miedzy Singhem (powściągliwa, pełna wewnętrznej intensywności gra nieznanego mi Bengalczyka Soumitry Chattekrjee),



a przeznaczoną do prostytucji Gulabi (Waheeda Rehman). Jej miłość do niego jest odpowiedzią na to, że Singh mimo swej szorstkości i wrogości do kobiet nie widzi w niej tylko ciała do zaspokajania pragnień mężczyzn. W ciszy wysłuchuje jej historii. Współczując ciążącemu na niej przekleństwu. Jej los przypomina historię  dziewczyny z "Satyam Shivam Sundaram". „Jeśli  rodząc się, przyniosłaś  śmierć matki,do niczego się nie nadajesz”,  nie możesz  zostać niczyją żoną, niczyją matką. W społeczeństwie tak wielkiej zależności kobiety od mężczyzny, pozostaje tylko jeden wybór. Gulabi staje się  zabawką mężczyzn, częścią nocy.

Pokazuje to też ciekawie kamera...

Gulabi jest wciąż ukryta w ciemności.

Jej twarz zostaje odsłonięta dopiero 30 minut przed końcem filmu. Wydobyta na światłem pod wpływem pewnych zmieniających ją zdarzeń.



Ich rozmowy oglądałam z duża uwagą. Ze słów granej przez Waheedę Gulabi powstaje na naszych oczach cała historia jej krótkiego pełnego upokorzeń życia. Dziewczyna przejmująco opisuje pragnienie porzucenia takiego życia mówiąc jednak smutno „Myślisz, że łatwo odebrać sobie życie, opuścić wszystko i zniknąć na zawsze? Za miesiąc miało być święto Dasary, ubrałabym nowe ubranie, biłabym w bęben, wokół tyle świateł. W listopadzie w wiosce miał być ślub. Narzeczony przyjedzie na koniu.Opuścić to wszystko i nic nie zobaczyć?” Wyrzec się też swojej nadziei najlepszą przyszłość i na miłość wbrew wszystkiemu? Ta scena zrobiła na mnie duże wrażenie. Nic dziwnego, że przemieniała też serce dumnego radźputa, Singha.

 


To oszczędny film – kilka zdarzeń, kilka miejsc - przy studni, widok czyhających na jedzenie małp, w aucie. To co naprawdę się tu zdarza,  dzieje się między ludźmi. I w nich. Bez nadmiaru słów. Nie tylko w losach głównych bohaterów, ale i w zagranych przez postaciach pomocnika Singha, Ramy (Rabo Ghosh) i jego kusiciela, namawiającego go do zaryzykowania łamania prawa dla lepszego życia Sukhandram (Charuprakash Ghosh).


Uważam, że ten czarno-biały film bengalski z 1962 roku naprawdę godzien jest zobaczenia. Obudził we mnie apetyt na kolejnego (nagrodzonego tuż przed śmiercią Oscarem za całokształt) Satyajita Roya. Może „Shatraji Ke Khilari”?