Sloneczniki

Bracia (Brothers) 2009 - obudzić w sobie zło

Reżyseria:     Jim Sheridan ("W imię ojca", "Moja lewa stopa", "Bokser")
Scenariusz:   David Beniof (wg duńskiego filmu Susanne Bier "Brødre")
Obsada:        Tobey Maquire, Jake Gyllenhaal, Natalie Portman,
                     Sam Shepard
Muzyka:        Thomas Newman ("Skazani na Shawshank",
                     "American   Beauty")                          
Zdjęcia:         Frederic Elmes ("Broken Flowers")
Gatunek:       dramat wojenny i rodzinny
Nagrody:      10 nominacji (za role - Tobey, Natalie, Bailee Madison, Jake)
                    2 nagrody (dla reżysera, Złoty Glob dla Tobeya)
Język:           ngielski
Produkcja:      USA
Premiera:      2009
Oceny:           IMDb 7.2


 

Sam (Tobey Maguire) i Tommy Cahill (Jake Gyllenhaal) to bracia. W oczach ojca pierwszy z nich jest dumą, a drugi zakałą. Sam Cahill w każdej swojej życiowej roli czuje się świetnie.  Kapitan wojsk amerykańskich, szczęśliwie żonaty z  Grace (Natalie Portman), dziewczyną poznaną w college'u, ojciec dwóch córeczek, bohater wojenny. Jego brat Tommy zawodzi w każdej sytuacji. Popija, szuka przygód miłosnych, za napad z bronią odsiedział właśnie wyrok w wiezieniu. Jednak, gdy do domu przyjdzie wieść o śmierci podczas akcji w Afganistanie jego brata Sama, to Tommy pomoże przetrwać Grace i dziewczynkom. Pewnego dnia jednak Sam wraca. Przeżył niewolę afgańską. Nie jest już jednak tym samym człowiekiem, który wyjechał do Afganistanu...


Właściwie to oglądałam jeden za drugim filmy Susanne Bier. "W lepszym świecie", "Tuż po weselu". Zabierałam się właśnie do ulubionych przez Mariolę "Braci", gdy ktoś obok mnie zdecydował, że woli ze mną obejrzeć wersję z Natalie Portman.

   

No cóż, mam do niej słabość po "Leonie zawodowcu", "W imię ojca" Sheridana jest jednym z moich ulubionych filmów, a wieczór chciałam spędzić dzieląc film z kimś. Obejrzałam więc remake przed oryginałem.
Zacznijmy od tego, że lubię historie o braciach. Od Kaina i Abla począwszy poprzez Cabla i Aarona z "Na wschód od Edenu" po braci Karamazow.



Jest coś w ich wzajemnej miłości i wrogości. Tu mamy dwóch braci, których role się zamieniają. Ten rozważny, duma ojca, przewodnik brata staje się nieobliczalny. Potrzebuje pomocy. Zaś zawsze zawodzący lekkoduch ma okazję wspierać kogoś, odkryć swoją siłę, gotowość do niesienia pomocy.



Ale zanim dojdzie do tej zamiany ról, szansy na odkrycie w sobie ciemności mamy doświadczenie wojny.
 Mężczyzna odchodzący na wojnę wydaje  się bardzo daleki od naszych doświadczeń,



a jednak niedawno rozmawiałam z osobą, która o swoim mężu powiedziała: "Stał się taki zamknięty, nie wiem, czy dlatego, że był w Afganistanie.



 Nie rozmawiamy o tym. Co tam widział? Co tam mu zrobiono? co on zrobił komuś?"

 

O  Afganistanie pisałam na blogu omawiając książki "Jaskółki z Kabulu", "Nad Afganistanem już tylko Bóg płacze" i " Księgarz z Kabulu". Nie zdążyłam jeszcze v opisać Sairy Shah "Córki bajarza. W poszukiwaniu mitycznego Afganistanu" i świetnej "Modlitwy o deszcz" Jagielskiego, ani filmu "Kabul Express". Zahra pisała o nim w "Bezpańskich psach". W "Braciach" Afganistan jest dziki i budzący dzikość. Takim, jakim może go zobaczyć kapitan wojsk amerykańskich. Takim, jakim jego ojciec widział kiedyś Wietnam. Ale ta dzikość Afganistanu to lustro przystawione naszej twarzy. Co z nas wydobyłaby?

  

Za jaką cenę można jeszcze wrócić do domu? 



Kiedy zaczyna się odchodzenie, obcość? Jeśli nie znosisz swojej winy, zaczniesz jej szukać w innych? Jeśli nie ufasz sobie, jak masz zaufać innym? Żonie,

 

 bratu?

 

Czy wypowiadając to, co niewypowiedziane, co zniszczyło wiarę w siebie i winnych można ja odzyskać?
 
 

To film o przemianie. O tym, jak ktoś z chaosu i pogubienia wchodzi w troskę i odpowiedzialność za kogoś


 
i o tym, jak ktoś inny pod wpływem strachu odkrywa największe zło, do którego zdolne jest jego serce.Obie te przemiany dokonują się w braciach za sprawą wojny i strat, jakie ze sobą niesie.


z listu bohatera do żony: "nie udało mi się wrócić"