Sloneczniki

Dom cudów - Justine Hardy

Tytuł: Dom Cudów (debiut)
Autor: Justine Hardy
Oryginał: The Wonder House
Tłum: Katarzyna Ciążyńska
Gatunek: powieść obyczajowa
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2007
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 978-83-7495-234-7
Ilość stron: 424

 



Kaszmir. Rok 2000.



Srinagar i łodzie nad jeziorem Dal i Nagin. Angielka Gracie, 80-letnia wdowa po pendżabskim arystokracie żyje na łodzi otoczona opieką dwóch Kaszmirek: niemej Suriyi i jej pięknej córki Lili.

 

Zaprzyjaźniona z sąsiadem Masudem Abdullahem. Pewnego dnia ich życie zmieniają dwa wydarzenia. Bratanek Masuda nastolatek Irfan odchodzi w góry



zwerbowany przez bojowników o wolność Kaszmiru,
a do madame Gracie, do jej domu na łodzi przyjeżdża gość z Anglii, dziennikarz Hal, szukający odpowiedzi, jak żyją zwyczajni ludzie w cieniu wojny domowej wg jednych a indyjskiej okupacji Kaszmiru wg innych....



O Kaszmirze pisałam tu opisując filmy. One też tworzyły moją wiedzę i schematy na temat tego miejsca. "Jeśli gdzieś jest raj, to tylko tu, tylko tu", tak rzekomo powiedział o tej ziemi jeden z Mogołów. I rzeczywiście piękno jezior Dal i Nagin, w którym odbijają się góry



z ich kolorowymi łodziami, z drewnianą koronką domów Srinagaru

 

 

nie darmo było tłem bollywoodzkich idylli. To wspaniałe tło dla wyśpiewywanej miłości, choćby w "Kashmir Ki Kali".
Potem w ten krajobraz wpisało się pół miliona żołnierzy indyjskich,
ekipom filmowym zaczęły towarzyszyć strzały ("Misja w Kaszmirze"), a aktorzy woleli w śniegach Zakopanego udawać, że się mierzą z problemem Kaszmiru ("Fanaa"). Ersatzem Kaszmiru dla bollyfilmów stała się Szwajcaria.
Koniec idylli stworzonej przez naturę i kulturę Kaszmiru pieknie pokazuje książka "Bogini z tygrysem. " Dzis Kaszmir to ryzyko bycia porwanym przez bojowników ("Roja"), tu mur dzielący ludność tubylczą od okupanta indyjskiego, który nawet miłość z trudem kruszy ("Yahaan"), to kobiety wzywane do rozpoznania ciał zastrzelonych mężów i synów ("Tahaan"), to sąd nad indyjskim żołnierzem zbuntowanym przeciwko przemocy stosowanej wobec Kaszmirczyków ("Shaurya").
W tej książce, która czyta się jednym tchem, losy bohaterów pokazano w krajobrazie drutu kolczastego,



krwi i wszechobecności indyjskich patroli. Justine Hardy, która ma za sobą



21 lat dziennikarstwa (przede wszystkim związanego z problemem Kaszmiru) wie o czym pisze.



Sceny treningu małolatów - narybku na bojowników o wolny Kaszmir wstrząsnęły mną. Autorka pokazuje je poprzez los nastolatka Irfana. Otoczony w domu troskliwą miłością nagle musi drżeć o swoje życie, obcy otaczającemu światu, szkolony na maszynę do zabijania. Poruszyła mnie scena, gdy czekając na moment, gdy doświadczony bojownik zabije za chwilę żołnierzy z posterunku indyjskiego, chłopiec przypomina sobie słowa z treningu "Nie wsłuchiwać się w to, co mówią, nie słyszeć jak mają na imię". Mimo tego żołnierze umierają zaskoczeni na jego oczach, zostawiając w nim ślad swoich imion i pragnień.

Pojawieniu się kolejnego bohatera towarzyszy hymn o szafranie. Uprawiany i zbierany rękoma muzułmanów niedaleko Śrinagaru jako tika barwi czoła kapłanów z hinduskich świątyń, a co więcej jako tika trafia na "czoła członków Śiv Seny, i innych ekstremistów, którzy pragną tylko przegnać z Indii wszystkich muzułmanów. Z rąk muzułmanów na czoła hindusów, wielkie marzenie pandita Nehru urzeczywistniło się tylko za pośrednictwem tego kwiatu" 150. Te słowa słyszy przyjeżdżający do Kaszmiru dziennikarz angielski Hal. Otwierają już one dramat podziału. Obecny on jest wielu innych miejscach książki. Gdy stara Angielka Gracie opowiada dziennikarzowi swoją historię mówi o pustce, jak pojawiła się w jej życiu między Podziałem Indii w 1947 a urodzeniem syna Hariego. "Dwa krwawe porody i pustka w środku" (251)
Każdy z bohaterów, czy to 80-letnia Angielka Gracie, despotyczna i pełna poczucia humoru, czy zaprzyjaźniony z nią muzułmanin Masud Abdullah, jego żona Nasima, matka Irfana Fahima, czy głuchoniema Surya i jej piękna budząca miłość w Halu Lila - wszystko to postacie bardzo prawdziwe, z krwi i kości. Można by ich dotknąć, śmiać się z nimi i zapłakać. Ich życie, ich obawy i tęsknoty przedstawiono bardzo realistycznie. Czytając książkę pływałam po jeziorze Nagin,

 



czułam niepokój na widok patroli indyjskich,

 

 

Przeżywałam ból kaszmirskiej matki daremnie szukającej zaginionych synów.



Grzałam się skulona w zimnie Kaszmiru węglami kangri, otulałam feranem. Piękno i zimno Kaszmiru były tak sugestywne!



 

 

 

 

Koniecznie przeczytajcie tę książkę! KONIECZNIE! Kaszmir wrośnie wam w serce. Poznacie kilka wspaniałych osób! Historie pełne bólu, ale i miłości, przyjaźni. Napisane językiem wyrazistym, a jednocześnie z humorem. Dzięki, Zahro!:)!!