Talaash - ci, których nie ma, nie mogą zniknąć
TALAASH - ci, których nie ma, nie mogą zniknąć
Reżyseria:Reema Kagti (Honeymoon Travels Pvd. Ltd.)
Scenariusz:Zoya i Farhan Akhtar, Reema Kagti
Muzyka: Ram Smapath ("Delhi Belly, People Live)
Zdjęcia: K.U. Mohana (Don)
Nagrody: 2 nominacje za role - Kareena i Nawazuddin Siddiqui
Premiera: 2012
Ocena: IMDb 7.3/10
Mumbaj. Oficer policji Surjan Singh Shekhawat (Amir Khan) i jego żona Roshni (Rani Muherjee) nie mogą dojść do siebie po stracie swego syna. Oddalają się od siebie.
Ona szuka pomocy u terapeuty i na seansach spirytualnych, on w pracy. Bezsennie krąży nocami po mieście w swoim wozie patrolowym. Podczas tych wędrówek uwagę jego zwraca prostytutka Rosy (Kareena Kapoor).
Rosy fascynuje go jako kobieta,
ale też wzbudza w nim zaufanie. To jej Suri jest w stanie zwierzyć się z poczucia winy, że nie zapobiegł śmierci Karana, przy niej głośno zastanawia się nad swoją bezsilnością w szukaniu winnych śmierci znanego aktora szantażowanego przez osoby z dzielnicy czerwonych latarni...
Niewiele jest filmów z Amirem Khanem,
których nie widziałam. Właściwie to dzięki niemu poznałam Zahrę, a ona pozwoliła mi pisać tu na swoim blogu. Dlatego oczywistym było, ze czekam też na kolejny film po "Dhobi". Znowu mumbajski w klimacie. Podoba mi się włóczenie się z bezsennym bohaterem po ulicach miasta, rozpoznawanie miejsc widzianych, obiecywanie sobie, że tu kiedyś wrócę. Chociaż wiele sytuacji rozgrywa się w dzielnicach sprzedajnej miłości, które niekoniecznie chciałabym widzieć. Umęczyło mnie już samo czytanie o tych miejscach w "Ślicznotce", Niebieskim notatniku", czy "Wędrówce przez słońce (Corban Addison)". W filmie spotyka się ze sobą kilka środowisk: szantażowani z powodu swojego upodobania do ostrej, także płatnej zabawy ludzi z filmu, dziwki, policjanci i drobni szantażyści. Gdy jeden ginie,
drugi przejmuje jego źródła informacji, wymuszając pieniądze. Dzięki temu, że ktos chce uniknąć odpowiedzialności za dokonane zło. Zwróciłam uwagę na wątek jednego z szantażystów Tehmura (Nawazuddin Siddiqui)
i kochanej przez niego dziwki Nirmali (Shiba Chadha).
Pewnie dzięki grze obojga. Zapadła mi w pamięć scena pościgu Tehmura na dworcu w Churchgate.
Inną sceną, która mi się podobała była scena usypiania czułością dręczonego bezsennością policjanta.
Trudno mi ocenić film, bo w wielu scenach brakowało mi dialogów. Cieszyłam się, że bohaterowie mają tak dobrą pamięć i za chwilę odtwarzają je sobie wspominając. Pomagało mi to dowiedzieć się, czego nie zrozumiałam w poprzedniej scenie. Pojedyncze słowa i proste zdania w hindi, które rozumiem nie zawsze mi wystarczały. Może to wpływa na moją ocenę filmu. Nie ciekawił mnie aż tak, by nie móc w każdej chwili przerwać oglądania i wrócić do niego za jakiś czas. Miło było zobaczyć Kareenę Kapoor (podobnie jak w Chameli w roli dziwki), Rani
znów z Aamirem (ostatni raz w parze grali razem naście lat temu w w Ghulam), powłóczyć się po nocnym Mumbaju,
przekonać się jeszcze raz, jak strata dziecka rozbija zamiast jednoczyć związek małżeński, że są rzeczy tajemnicze, których ludzki rozum nie ogarnia i ze sprawiedliwości powonno stać sie zadość. I tyle. Czemu czuje się rozczarowana?