Sloneczniki

Bóg zapłać (Wojciech Tochman)

Bóg zapłać Wojciech Tochman

Wydawnictwo CZARNE

Wołowiec 2010

oprócz reportażu Bóg zapłać – przedruk z książek Schodów się nie pali z 2000 i Wściekły pies 2007

str 235

Część z tych reportaży zrobiła już na mnie wrażenie, gdy czytałam je jeszcze w "Wyborczej". Niemniej przy powtórnej lekturze znów bardzo mnie poruszyły. Nawet jeśli moje widzenie świata jest inne niż Tochmana i jeśli chwilami miałam wrażenie, że duch reportaży jest antykościelny i że autor podkreśla wypaczenia wiary, czy błędy kościoła. Uderza mnie to, że temat reportaży obejmuje, między innymi historię katolika przymuszającego żonę do rodzenia dzieci, oskarżenie księdza o molestowanie dzieci, opowieść księdza-geja zarażonego HIV-em. Zastanawiałam się też nad tytułem. Zazwyczaj te słowa rozumie się w kontekście wdzięczności, tu pewnie żalu.

Osobiście duże wrażenie na mnie – aż po wzruszenie do łez – zrobił reportaż Bracia i siostry – historia rodzeństwa zabieranego rodzicom przez instytucje. Latami uciekali oni zabierając ze sobą do lasu, do życia w bunkrach coraz to młodsze, dorastające w między czasie rodzeństwo. Zwycięstwo siły więzi rodzinnych na przekór bezdusznej literze prawa. Ogromny smutek budzi też we mnie Siedem razy siedem - historia matki Wandy Rutkiewicz.

static.polskieradio

 

Nie tracąc nadziei nadal czeka ona na swoją córkę, która w 1992 roku nie wróciła z samotnej wspinaczki na szczyt Kanczendzonga w Himalajach.

media2.pl

Porusza historia malarza Beksińskiego, którego obrazy tak mnie niepokoją.


annamariajurek.files.wordpress.com

 

Leży we mnie martwy anioł to opowieść o życiu jego i jego syna. Ich historia, z wplecionym w nią morderstwem i samobójstwem, jawi się na miarę grozy tych obrazów.

beksinski.com.pl

 

I reportaż Przez pragnienie. Franciszek Borowiec, ósme dziecko pewnej rodziny oddane do adopcji, zginął już jako zakonnik w 1997 podczas trzęsienia ziemi w Asyżu.

traditioninaction.org

Runęła wówczas część sławnych fresków Giotto zabijając cztery osoby. W tym Franciszka, w zakonie zwanego Gislao. Tej zimy będąc w Asyżu próbowałam sobie wyobrazić tę nagle rosnącą szczelinę na placu przed bazyliką, podziwiane zazwyczaj przez pielgrzymów i turystów freski

annesitaly.com

spadające na głowę przybyszy. Ta opowieść mnie zaciekawiła także tym, że odsłoniła przed jego biologiczną rodziną pośmiertnie nieznaną im osobę brata.

Trochę więcej napiszę o bohaterach reportaży Mojżeszowy krzak, Amen i Więzień.

 

MOJŻESZOWY KRZAK i AMEN

 

Podczas pielgrzymki maturzystów do Częstochowy doszło do wypadku. Część młodych spłonęła w autobusie. Ich rodziny podzieliły się narodziny spalonych i ocalonych. Wszystkich przyparło do muru pytanie "czy jest Bóg?", a jeśli jest, to "czy można Mu ufać?". Tajemnica cierpienia poraża. Jednych zanurza głębiej w wiarę, innych w zwątpienie. Wierzymy, że Bóg obdarował nas wolnością. Ale gdzie wolność tych, którzy nagle w tak dramatyczny sposób tracą życie? Jak ocalić wiarę i nadzieję w tak trudnym doświadczeniu? Czy to w ogóle możliwe?

Wojciech Tochman

opisuje nam sytuację, gdy odpowiedzią na przerastające możliwości zrozumienia cierpienie jest szukanie winnych. Ból karmiony niecichnącą niezgodą na śmierć przemienia się w żal, w atak na tych, co przeżyli: na nauczycielki, na innych maturzystów, tych którzy patrzyli na płonących kolegów bezsilnie z drugiego autobusu. Bo, jak pisze Wojciech Tochman "skoro było zło, to musi być kara". Kogo oskarżyć? Boga? Ludzi? Wybudowana ofiarom kapliczka, jak mówi Tochman, "osądza ludzi; dzieli ich na winnych i niewinnych". Trzynastu zginęło, trzech osób zabrakło wśród ofiar.

Wojciech Tochman pisze ten reportaż tak, jakby rąbał drwa. Kropka w zdaniu jak uderzenie siekiery. Jakby nóż wbijany w mięso życia. Surowo. Krótkimi zdaniami.

Ten reportaż jest dla nas lustrem. Czy stać nas na to, by zobaczyć swoją gotowość do sądzenia innych? Na ile jesteśmy uwięzieni w swojej niemożności przebaczenia?

Zetknęłam się w życiu z historią równie wartą pióra Tochmana. Dla przeciwwagi reportażu "Amen". Jej bohaterką jest też maturzystka. Osiemnastolatka, zaledwie dwa miesiące przed maturą zginęła przechodząc przez ulicę. Na zielonym świetle. Sprawcą wypadku był kierowca ciężarówki. Młody chłopak. Chwila nieuwagi. I śmierć młodziutkiej dziewczyny. Kierowca był wśród osób żegnających Ewę na cmentarzu. To do niego zwróciła się wzmocniona modlitwą matka dziewczyny mówiąc o tym, że tych dwoje młodych w jednym mieście mogło się spotkać i zakochać w sobie, a tym czasem historia potoczyła się inaczej. Ona nie żyje, a on nie może o tym zapomnieć. Matka dziewczyny, przy grobie swojej córki do chłopca, którego nieuwaga spowodowała jej śmierć powiedziała "Pamiętaj, że ci przebaczam".

bi.gazeta.pl - Pomnik w pobliżu miejsca katastrofy pod Jeżewem

WIĘZIEŃ

Bohaterem tego reportażu jest człowiek spętany chorobą Tourette'a. Wojciech Tochman ciekawie rozpoczyna tę opowieść. Od zdjęcia siedmioletniego chłopca, który w rzeczywistości uwiecznionej lata temu nie wie jeszcze, że za dwadzieścia lat całymi dniami będzie leżał w łóżku. Bohater reportażu jest jeszcze na fotografii zdrowym dzieckiem, ale piórem autora już jest stwarzana jego przyszłość, przyszłość człowieka pogrążonego w wiecznym ruchu, bezwiednym, niechcianym, nie do skontrolowania. Narastającym aż po chaos, który pewnego dnia uniemożliwi mu uczenie się w szkole, a w czternastym roku życia przejdzie w krzyk. Wiecie co to palilalia? Powtarzanie własnych słów. A koprolalia? Przymus wulgarnych krzyków. Strach rośnie w rozdygotanym i rozkrzyczanym mężczyźnie. Przed ludźmi, przed śmiercią rodziny, na której opiekę jest zdany. Jego marzeniem jest "umrzeć, zanim oni umrą". Żal powraca w pytaniu: "dlaczego ja?"

 

Brakuje mi w tych reportażach nadziei, wdzięczności. Ich nastrój określa bunt i żal. Niemniej bardzo jestem wdzięczna autorowi za historie tych osób.