Sloneczniki

Kapuściński. Non Fiction (A. Domosławski)

post na blogu z 19 V 2010

Tytuł:Kapuściński. Non-Fiction

Autor:Artur Domosławski

Wydawnictwo: Świat Książki

Rok wydania:2010

 


Kontrowersyjna, wzbudzająca ostre spory,  biografia Kapuścińskiego pokazująca go jako wspaniałego dziennikarza, ale i człowieka, który ma swoje słabości, śmiesznostki.  W książce o jego powiązaniach w kręgach dziennikarsko-partyjnych pomagających mu realizować się jako reporter w Afryce i Ameryce Łacińskiej, przedstawiać z fascynacją sylwetki Che Guevara, Lumumby i Allende.
W Polsce wielki spór wokół tej książki. Największy polski dziennikarz odbrązowiony? Czy można za życia rodziny mając do dyspozycji jej archiwum pisać o zdradzaniu żony? Ile prawdy w Kapuścińskiego powiązaniach z upadłym systemem i czy odsłonięcie prawdy o tym godzi w jego autorytet? Czy Domosławski napisał bardzo prawdziwą biografię czy
 oszkalował Kapuścińskiego? 

Ja w tej książce szukałam nawiązań do Indii żałując, że Kapuściński zacząwszy swoje opisywanie świata od Indii zajął się potem Afryką i Ameryką Łacińską, czy Rosją. Tak bym chciała przeczytać jego "Lapidarium" na temat Indii.

Tu przedstawiona przez Domosławskiego w oparciu o rozdział z "Podróży z Herodotem" i artykuły z gazet Kapuścińskiego wrażenia na temat Indii.


 

   

Trzeci świat: zderzenie, początek

motto Ryszarda Kapuścińskiego („Podróże z Herodotem”)- „...kiedy zobaczyłem , że w Indiach miliony nie mają butów,


 


odezwało się we mnie jakieś uczucie wspólnoty, pobratymstwa  z tymi ludźmi, a czasem nawet ogarniał mnie nastrój, jaki odczuwamy, wracając do domu dzieciństwa”

 

W lecie 1956 „Sztandar Młodych” wysyła 24-letniego Kapuścińskiego jako swego dziennikarza do Indii. Kapuściński, który nie zna angielskiego i nic nie wie o Indiach, biegnie do księgarni i antykwariatu w poszukiwaniu czegoś, co przygotuje go do podróży. Dlaczego Indie?

Trwa odwilż, rozliczenie ze stalinizmem,następuje większe otwarcie na świat. Tzw kraje Trzeciego Świata, nawet inne ustrojowo wyzwalając się spod kolonizacji Zachodu szukają wsparcia w Moskwie, czy Pekinie, a dla bloku komunistycznego znaczenie ma szansa na nowe rynki zbytu, przede wszystkim dla maszyn, nawozów i broni.

Rok przedtem podczas wizyty w Polsce Nehru

 

Kapuściński pisał  o tym w „Sztandarze”. O walce premiera Indii o pokój. W tym samym czasie warszawska ulica żartował: -Dlaczego Nehru przyjechał do nas w kalesonach (aluzja do białych obcisłych spodni, które nosił) – By pokazać, że Indie też budują socjalizm”.  Obsługa wizyty Nehru z ramienia gazety zadecydowały o wysłaniu go do Indii.

Nie ma więc go w Polsce w październiku, gdy grozi nam interwencja radziecka i potem, gdy entuzjastycznie przyjęty Gomółka obejmuje władzę w kraju. Podobnie Kapuścińskiego ominą wszystkie najważniejsze wydarzenia w kraju. Będzie na dalekim Wschodzie, gdy Gomółka w 1957 zamknie „Po prostu” dławiąc ruch odnowy socjalizmu, podczas protestów studenckich wiosną1968i strzałów na Wybrzeżu w 1970 będzie przebywać w Ameryce Łacińskiej. W 1976roku, gdy partia użyje siły wobec robotników w imieniu których sprawuje władzę, Kapuściński będzie relacjonować wojnę w Angoli.

Kapuściński jako dziennikarz zbierający dotychczas doświadczenia jedynie w fabryce, na konferencjach partyjnych i festiwalach młodzieży polsko-rosyjskiej był przerażony i zafascynowany podróżą do Azji.

Pierwsze wrażenia z Indii to refleksja, że dotarł do Indii, do których nie udało się dotrzeć nawet Kolumbowi. Ponadto K. zauważa lewostronny (dziedzictwo kolonizacji brytyjskiej) ruch i święte krowy  nie przestrzegające przepisów drogowych.

Już w samolocie siedzi rozdarty między Anglikiem a Indusem. Pierwszy skarży się na ograniczenia wolnych Indii w stosunku do spółek brytyjskich, bolejąc, jak może wyglądać gospodarka Indii bez Anglików. Indus zaś przekonuje, że wiadomo, jak wyglądała z Anglikami – powszechna nędza Indusów.

Po pierwszym dniu K. chce tylko jednego: wracać do kraju! Umęczony upałem, wilgocią Delhi, samotnością i widokiem tylu cierpiących ludzi.


 


Koczujących na ulicach po niedawnej (często corocznej) powodzi Gangesu.


  


„Życie nie jest tu życiem, jedzenie nie jest jedzeniem, tylko nędza jest naprawdę nędzą”, pisze od razu po powrocie.

Przez dwa tygodnie Frelek z PAP, potem jego protektor w PAP i w partii pokazuje mu Delhi. Jednak nie znającemu angielskiego K. brakuje rozmów z ludźmi. „Język zdał mi się w tym momencie czymś materialnym ,czymś istniejącym fizycznie, murem, który wyrasta na drodze i nie pozwala iść dalej..”. K. Daremnie próbuje się uczyć angielskiego ze zbyt trudnego kupionego na straganie „Komu bije dzwon” Hemingwaya. By móc napisać o Indiach wyjeżdża jako jedyny biały rozklekotanym autobusem na prowincję, do świętych miejsc subkontynentu. Śpi w drodze na derce po szopach z miejscowymi. Gdy wraca strażnik nie chce wpuścić do Frelka oberwanego indyjskiego włóczęgę. Frelek komentuje to po latach słowami: „Utożsamił się z Indiami”

INDIE Z BLISKA - WYCINKI Z GAZET

z New Delhi

Dzieci leżące w kurzu, nieruchome, głodne. Żołnierze w pontonach ratujący z wody ludzi i bydło.


 


Ganges, rzeka która przeraża powodzią, ale i karmi Indie. Na polach wokół niej 1/3 ludzi, spichlerz dla 110 mln mieszkańców. Obrazek z okien jadącego droga auta: ”Nie ma końca ludziom, wodzie i tragedii”

z Benares:


 


o pielgrzymce do Benaresu, która odbiera strach przed sądem ostatecznym. Wymarznięci, wychudzeni, półnadzy  o wschodzie słońca zmierzają ku rzece. Mijając zszarzałe, drżące z zimna postacie chorych na malarię i sczerniałe, straszące kikutami sylwetki trędowatych. Pod nabożną muzykę, śpiew, bębny, flety tłum zanurzywszy się o wschodzie słońca w wody Gangesu zmywa z siebie swoje grzechy.


  

W swądzie ciał palonych na brzegu rzeki.

Z Bengalu:

Niemożność opisania Indii z pomocą europejskich pojęć. Nasza metafora o tym, że nie ma się gdzie mieszkać i dosłowność adresu bezdomnych, mieszkających naprawdę na ulicy. Nasza przenośnia o tym, że nie mamy, co jeść i  i 5 milionów ludzi zmarłych w Bengalu z głodu w 1943.


 


„W naszym życiu nie mamy odpowiedników hinduskich zjawisk i stąd tak łatwo o wszelką bujdę” (str.138)

Indie budzą nadzieję na egzotykę. Wg K. egzotyka tam jest dekoracją. Rzeczywistością jest „bytowanie na dnie, pośród plag epidemii i pod obcą bezwzględną władzą. Z wyobraźnią  nakarmioną wizjami fakirów, małp, dżungli i zaklinaczy wężów” - „zamiast faktów chłoniemy mity” (str 139)

z Kalkuty:

szerokie perony w większości zajęte ludźmi leżącymi, klęczącymi, z głodu nie mają siły się ruszać. Mają tylko dach nad głową – uchodźcy (refugee) z Pakistanu.


   


K. przedstawia hipotetyczną rozmowę dwóch Anglików, świadomych tego, że nie mogą już utrzymać Indii jako kolonii. Zastanawiają się jak osłabić wyzwalające się Indie. Ustaliwszy wpierw, że Indie zamieszkuje 254 milionów hindusów   i 92 miliony muzułmanów. Burżuazja hinduska walczy z Anglikami, ale feudałowie muzułmańscy widzą w nich sojuszników, stąd pomysł podziału Indii na hinduskie i muzułmańskie państwa. Mimo tolerancyjności hinduizmu i braku waśni religijnych Anglicy są przekonani, że uda się poróżnić ludzi dwóch wyznań. I rzeczywiście 1947 rok - rzezie religijne, miliony opuszczających swoje domy,

zniszczenie gospodarki przez Podział, zrujnowane systemu nawodnienia, oddzielenie surowców od fabryk,  powstanie dwóch, wrogich sobie państw.

Muzułmanie, którzy chcieli opuścić Indie wyjechali do Pakistanu, ale we Wschodnim Pakistanie (dziś Bangladesz) pozostali hinduscy chłopi dręczeni przez fanatyków muzułmańskich. Co miesiąc przybywa do Bengalu 20 tysięcy uchodźców z Pakistanu Wschodniego. Część z nich otrzymuje ziemię, zapomogi, buduje im się domy w Indiach.

W drodze z Bangalore do Hajdarabadu:

 

„Zjawisko współistnienia epok jest bardzo charakterystyczne dla Indii. Starożytność egzystuje tu obok nowoczesności,teraźniejszość jest nasycona przeszłością, a dla zrozumienia tego, co jest dziś,trzeba dokładnie poznać, to, co było wiele stuleci temu.” (str 140)

"Zbrodnia kolonizacji zatrzymała w Indiach rozwój w zamierzchłych czasach”.

 

„W ten sposób istnieją obok siebie ludożerczy lud Naga


 


i reaktor atomowy,


 


drewniana socha i impresjonizm, bambusowe szałasy


 


i konstrukcje Le Corbusier”  (str 140)


   


Maszynę i przemysł wprowadzono w Indiach jako narzędzie grabieży, stąd  niektórych uraz do rozwoju uprzemysłowienia.

Słuszna indyjska duma z najstarszej  (obok Chin) cywilizacji świata,


 


która w porównaniu z grecką, rzymską, egipską od 4 tysięcy lat pozostaje  cywilizacją żywą.

W drodze powrotnej nie mogąc wracać statkiem (Anglicy i Francuzi zamknęli nacjonalizowany przez Nassera kanał Suezki)  K. leci samolotem przez Karaczi i Kabul. W Kabulu zostaje aresztowany z powodu braku wizy. Wypuszczony dowiaduje się, ze uwolnienie zawdzięcza opiece ambasady    radzieckiej, jako Amerykanin poznałby afgańskie piwnice.

W Indiach (podobnie jak potem w Chinach) K. intryguje „trudna do przeniknięcia i fascynująca odmienność” (str 143)

 

 Trzeci Świat (choć nie Chiny i Indie) stanie się światem Kapuścińskiego, zgodnie z jego słowami: ”Przetrwa ten, kto stworzył swój świat”. K. zaczął tworzyć swój świat podczas pierwszej podróży do Indii. Od niej zaczęła się jego wędrówka po świecie.Tam narodził się jako dziennikarz, dla którego fundamentem jest pasja.W artykułach z Indii pojawiają się wątki, którym pozostanie wierny i później -„empatia dla biednych,

moralny sprzeciw wobec potęg kolonialnych...dystans wobec całego kapitalistycznego Zachodu, krytyczny stosunek do eurocentryzmu wmyśleniu o świecie; zainteresowanie odmiennością. Tam też zrodził się jego warsztat dziennikarza - decyzja wtapiania się w tło, rozmów ze zwykłymi ludźmi, w głuchej wiosce. Tam ukształtował się K. jako dziennikarz - „tłumacz kultur” podchodzący do ludzi innych kultur z szacunkiem.

„Indie są przypadkowo posianym ziarnem, z którego w jego życiu coś wyrośnie” Pisząc o ich bogactwie kulturowym, potrafi jednak jeszcze wówczas o Afganistanie napisać „dziki kraj”.

Wg Domosławskiego K. właśnie w Indiach  uświadamia sobie, że to, co go najbardziej ciekawi to - „wielka zmiana społeczna” Może właśnie w Trzecim budzącym się do życia Świecie można będzie zbudować świat na innych zasadach, bliższych sprawiedliwości społecznej. „Tam się teraz dzieje Historia”  (str 145). Zafascynowany rewolucją, Wielką Zmianą K. pisze w „Metryce naszego urodzenia” (zaraz po zdławieniu w 1957 roku odnowy w Polsce):

„Azja, którą zamieszkuje więcej niż połowa ludzkości, Azja deptana i nikczemniona,


 


dziesiątkowana głodem i plagami, zaczyna po raz pierwszy od wieków jeść


 

trzy razy dziennie, chodzić w butach i uczyć się czytać. „ (str 145)


  


  


Artur Domosławski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", pisał o ruchach protestu na świecie wojnach gangów, autor „Chrystus bez karabinu. O pontyfikacie Jana Pawła II” 1999, "Świat nie na sprzedaż” 2002, - Książka Lata 2002, nagroda Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu, „Gorączka latynoamerykańska” 2004 - Nagroda Warszawskiej Premiery Literackiej, listopad 2004, „Ameryka zbuntowana” 2007 – Nagroda im Beaty Pawlak. Aktualnie wdowa po Kapuścińskim wytoczyła mu proces o ochronę  dóbr osobistych i praw autorskich.