Sloneczniki

Bracia - Powrót syna marnotrawnego

Reżyseria:    Susanne Bier ("W lepszym świecie", "Tuż po weselu")
Scenariusz:  Anders Thomas Jensen ("Wilbur chce się zabić",
                    "Księżna" ,"Antychryst", "Jabłka Adama" (reż)
Obsada:      Connie Nielsen,  Ulrich Thomsen, Nikolai Lie Kaas,
                  Sarah Juel Werner, Bent Mejding
Zdjęcia:      Morten Soborg
Muzyka:     Johan Soderkvist
Język:         duński
Gatunek:     dramat wojenny
Nagrody:    13 nagród,  , 20 nominacji - za role - Ulrich, Connie,
                   Nikolai,  Bent Mejding, za film, reżyserię, muzykę,
                  scenariusz
Premiera:   2004
Oceny:       IMDb 7.6

 
 
Michael (Ulrich Thomsen) i Jannik (Nikolai Lie Kaas) to bracia.


W oczach ojca (Bent Mejding) pierwszy z nich jest dumą, a drugi zakałą.


Michael w każdej swojej życiowej roli czuje się świetnie.  Major przeszkolony do tego by z ramienia ONZ reprezentować wojska duńskie


 w Afganistanie, szczęśliwie żonaty z  Sarah (Connie Nielsen),


ojciec dwóch córeczek,


 bohater wojenny. Jego brat Jannik zawodzi w każdej sytuacji. Popija, szuka przygód miłosnych,


 za napad z bronią odsiedział właśnie wyrok w wiezieniu. Jednak, gdy do domu przyjdzie wieść o śmierci


podczas akcji w Afganistanie jego brata Michaela, to Jannik pomoże przetrwać


 Sarah i dziewczynkom.
 

Pewnego dnia jednak Michael wraca. Przeżył niewolę afgańską.



Nie jest już jednak tym samym człowiekiem, który wyjechał do Afganistanu...

Żałuję, że  obejrzałam sobie tę historię najpierw w wersji amerykańskiego remaku, bo jak Bóg wiedziałam już, co jej bohaterom się przydarzy. Nie było zaskoczenia. A jednak patrzyłam na film w napięciu, uwiedziona jego szczerym realizmem. Na szczęście nie rozpoznawszy w Connie Nielson bohaterki z "Gladiatora", a w Ulrichu Thomsenie jego bohatera z "W lepszym świecie". Żadnych skojarzeń. Mogłam patrzeć na bohaterów tylko jak na odgrywane postacie bez żadnych powiązań aktorów z innymi rolami. Błogosławiona niewiedza. Uwiarygadnia historię, która tak dalece mnie wciągnęła, że musiała się skończyć, bym zaczęła ją porównywać z wersją amerykańską, doceniając w duńskiej  siłę i wyrazistość szorstkiej postaci brata uwikłanego w rolę "czarnej owcy" w rodzinie (Nikolai Lie Kaas)



W ogóle relacje między postaciami bardziej przeżywałam w duńskiej historii, może dlatego, że znając jej treść uważniej patrzyłam na gesty, wyraz twarzy. Mimo tego, że wierność jest w moim systemie wartości bardzo ważna,



zastanawiałam się, że brak osoby może zrobić przy nas puste miejsce. Dla kogoś innego, kto może odkryć inną stronę naszej osoby.

 

Nietrudno się dziwić zazdrości Michaela.



Sarah i Jannik umieją się cieszyć sobą,   śmiać razem, rozumieją się w pół słowa.



 Oboje należą też do świata,



od którego Michael został odgrodzony postawionym przed nim wyborem: między przyjęciem śmierci a zadaniem jej.



Wyraźniej też tym razem poczułam, jak bardzo bohater zawodzi nie tylko siebie i wartości, w które wierzył, ale i innych, w których wzbudził swoją siłą nadzieję,

 

jak bardzo jego decyzja wpływa na życie wielu osób.



Jak można tu mówić o zadośćuczynieniu za krzywdę?
Tym razem też właśnie w związku z potrzebą  wyrównania krzywd i tęsknoty za wybaczeniem, zobaczyłam paralelę losów dwóch braci. Historia zaczyna się przecież od sceny, gdy po wyjściu Jannika z więzienia, jego zawsze porządny brat, narzuca mu scenariusz lepszego życia, ma plan na jego poprawę, doradza przeprosiny skrzywdzonej przez Jannika kobiety. Motyw ten powróci w ich historii. Łatwiej bratu powiedzieć: proś o przebacz niż samemu prosić.
Uważniej też mogłam się przejrzeć relacji ojca i syna. Gdy Jannik wraca z wiezienia, ojciec przyjmuje go słowami dalekimi



 od słów, jakimi w Biblii ojciec przyjmuje marnotrawnego syna.

 
"Powrót syna marnotrawnego" Rembrandt

Ale też ta postawa absolutnego wybaczenia jest postawą miłości Boga, w której tylko z rzadka mamy udział. W tej historii nie ma odniesienia do Boga. Być może nie ma Go w w głowach i sercach bohaterów, a wcześniej reżyser i scenarzysty. Pozostaje przebaczenie ludzkie.  Czy przeżyty i wypowiedziany  żal i  skrucha wystarczą, by ktoś nam wybaczył? Czy dzięki temu wybaczymy sobie?



Czy wyznanie Michaela nie podtrzyma w Sarah lęku, który swoimi wybuchami wzbudził już w niej i dzieciach? Czy kogoś, kto zna taką prawdę o nas, nie znienawidzimy za tę wiedzę?


 Czy prawdą są pocieszające słowa Sarah do dzieci "tata znów będzie sobą"? Czy nie był też sobą w Afganistanie?
Film jest pięknie fotografowany. Piękno ziemi afgańskiej 


 w kontraście



 ze zniszczeniem, które ma na niej miejsce.



realizm scen rodzinnych, w których pragnienie zgody przeżywamy jednocześnie z wybuchami żalu,



widok naszych twarzy, gdy jeszcze nie wiemy, jaki ból dotknie nas za chwilę,



zmiany na nich, gdy już doświadczyliśmy cierpienia ze strony najbliższych.



Reżyser filmy Susanne Bier

   

powiedziała "Dla mnie to jest przede wszystkim film o okazywaniu uczuć." I  "Film dotyczy przesunięcia pewnego paradygmatu (...). Rozpoznanie faktu, że wojna i terroryzm są także tutaj, w naszym małym, bezpiecznym świecie."
Jak rozumiecie ostatnie zdanie? W jakich obrazach filmu je widać?
 
 
 P.S. Nie zawsze można mieć na obrazach prawdę. Wojna i o to zadba. Almeria i  Andaluzja w Hiszpanii grały w tej historii rolę  Afganistanu.