Sloneczniki

Tygrysie Wzgórza

"Tiger Hills"
debiut
oryg. ang. wydanie 2010
pol. Kraków 2011
Wydawnictwo Otwarte

 

Devi już jako mała dziewczynka podczas tzw „tygrysiego wesela”, urządzanego na cześć mężczyzny,który zabił tygrysa, obiecała sobie w sercu, że właśnie on , podziwiany za odwagę Maćaija Kambejmada zostanie w przyszłości jej mężem. Kiedy dorosła do wieku gotowości do zamążpójścia, udało jej się zafascynować sobą Maću. W ślubie przeszkadzało im  jednak przyrzeczenie,  jakie on złożył bogini. Urzeczona swoją miłością Devi nie zauważała uczucia związanego z nią od dziecka Deewany. Jej przyjaciel wysłany na naukę do miasta, dręczony okrutnie żartami starszych uczniów, pociechę znajdował w marzeniach o niej. Pewnego dnia, gdy skrzyżowały się losy tych trzech osób dla każdej z nich zaczął się czas cierpienia…..

Gdy spojrzałam na okładkę tej książki, pomyślałam: NIE!Kapiąca makijażem i błyszcząca od ozdób kobieca postać w sari. I ten tytuł!?  Z dodatkiem:  indyjskie przeminęło z wiatrem. Tyle książek o Indiach chciałabym przeczytać! Czy nie szkoda czasu na tę? Skusiłam się jednak tym, że akcja rozgrywa się na niedawno przeze mnie widzianym południu Indii i że obejmuje czasokres od końca  XIX wieku po rok 1936, zaledwie dziesięć lat przed wyzwoleniem Indii. W trakcie czytania miałam jednak chwile, gdy chciałam rzucić książkę.  Tyle kręcenia się wokół rozterek kobiecego serca. Z czasem, gdy narodziło się nowe pokolenie  zdążyłam się jednak  trochę przywiązać do bohaterów: księdza niemieckiego, który w Indiach pochował swego przyjaciela i serce oddał swemu utalentowanemu uczniowi Deewanie, dwóch synów Macu i Devi, nierówno obdzielonych miłością. Zaciekawiła mnie ta niesprawiedliwość rozżalonego serca, która krzywdzi oboje, z jednego czyniąc spragnionego od świata hołdów egoistę, drugiemu odbierając wiarę w siebie. Ale zanim zaczęłam w opowieści rozplątywać zawikłane nici ludzkich losów (Kto tu jest ofiarą czyjego okrucieństwa? Czy ofiary stają się oprawcami?)  cieszyłam się obrazami. Autorka z dużą pieczołowitością buduje przed nami świat przyrody Karnataki, obcych nam obyczajów. Są tu obrazy tajemniczego, kwitnącego raz na kilkadziesiąt tam lat kwiatu bambusa,



plantacji kawy. Tak wypatrywanej przeze mnie w Kerali. To co nadaje smak naszej codzienności: kawa, herbata, pieprz, tam na południu Indii staje się cudownym krajobrazem poddawanym pracy ludzkich rąk. Tak jest właśnie na plantacji kawy bohaterów powieści. Na tytułowych "Tiger Hills".


Autorka opisuje Karnatakę z jej upałami
"rzeki kurczyły się do strużek błotnistej wody. Z drzew spadały martwe ptaki. Mieszkańcy Kodagu rozłupywali cale góry delikatnych kokosów, spragnieni ich słodkiej, chłodzącej wody".




ale i północno-Zachodnie Prowincje pograniczne, na których w walkach z Pasztunami w interesie Brytyjczyków przelewa krew jeden z bohaterów "A potem te same bitwy zostaną stoczone na nowo z powodów, które nie będą miały żadnego znaczenia. Kto będzie pamiętał krew, która splamiła ziemię? Kto zapłacze nad nadzieją stracona na zawsze?" Na naszych oczach zmieniają się Indie. Indusi, dla których dotychczas zaszczytem miała być rola ordynansa przy brytyjskim oficerze, zaczynają być pomału od 1918 roku dopuszczani do funkcji oficerskich w kolonizującym ich wojsku brytyjskim. Czy będzie to udziałem syna pogromcy tygrysów Macu, Appu?
Pewne zwyczaje jednak trwają. Słyszymy "Obyś umarła jako mężatka", błogosławieństwo indyjskie pokazujące, czym jest los wdowy w Indiach. Towarzyszymy przed pogrzebem goleniu głów mężczyzn, bo "mężczyźni z rodziny zmarłego muszą poświęcić swoje włosy bogom, by ci otworzyli bramy do nieba". Poznajemy opowieść o legendach na temat rzeki Kaveri

 

Jej mąż, mędrzec Agastja dostąpił zaszczytu poślubienia jej pod dwoma warunkami, że nigdy jej nie opuści i że nie będzie próbował jej okiełzać. (Czyż nie pasowały by nam takie warunki?) To właśnie głos rzeki Kaveri słyszymy w słowach: "Co roku, kiedy ponownie wyłonię się na ten świat z góry Bhagamantala, musicie mnie powitać. Wrzućcie do moich wód kwiaty i kokosy, a w zamian na zawsze oddam wam tę ziemię. Będę płynęła przez wasze sady  rzekami pełnymi słodkich ryb i tłustych, czarnych krabów.Będę nawadniała wasze pola, wypełniając jej strumykami i kałużami, które ugoszczą wdzięczne białoskrzydłe  z waszej ojczyzny. Będę zbiegać z tych wzgórz tysiącem wodospadów
  i pilnować, by w lasach zawsze roiło się od zwierzyny."

 Niedawno (też w debiucie) w "Bombay Rains, Bobay Girls" czytałam o dręczeniu na uczelni, upokorzeniach także seksualnych wobec studentów młodszego rocznika, podobnych do tych, które stały się udziałem Deevany. Ale  oprócz opisów ludzkich doświadczeń to, co mnie ciekawiło w tej powieści to obrazy obyczajów. Zapamiętałam np opis decyzji pańćajatu wiejskiego, kary wyznaczonej przez tę radę starszych w stosunku do złodzieja "nikt jak kraina długa i szeroka nie może zaofiarować winowajcy ani drzewa ani wody" tzn nie wolno mu prosić o schronienie ani pożywienie w całym Kodagu. Decyzja banicji z ojczyzny może podciąć skrzydła niejednemu. "Tu jest twoje serce, wszędzie indziej zwiędniesz". Na ile odczuwa te słowa mieszkająca w Kanadzie Hinduska, autorka tej  powieści?
Czy  Samrita Mandanna,



 w poświęconym dziadkom debiucie szuka swoich korzeni? Podobnie jak bohaterowie tej książki pochodzi z Karnataki, z Kodagu.

 


 Urodzona tam, wykształcona na  studiach menedżerskich, praca w banku, w Indiach, w Hong Kongu, wyjazd do Nowego Jorku, aktualnie mieszka w Kanadzie.
Swoją ziemię opisuje bardzo plastycznie. Widzimy drzewa bochenkowe

 

czujemy strach, że tak łatwo z ich konarów może się wynurzyć kobra.


Co zrobisz ugryziony? Wycięcie rany i przypalenie ogniem? Bałam się takiej sytuacji jadąc do Indii.
Spotykamy się z tygrysem w ataku

 

czy ze sprowadzonym z Kerali mistykiem, w którego pokryte maską kolorów ciało wciela się duch przodka, odpowiadając na zasadnicze pytania o przyszłość rodziny.
Przy okazji dowiaduję się, jak najlepiej się chronić przed pijawkami, których obawiałam się w dżungli Periyar - u stóp przywiązane woreczki z solą:)

Padają tu słowa odbrązawiające Gandhiego. Ustawiony potem na piedestał polityk w oczach niektórych ludzi z Kodagu z tego czasu, którym mówi o hańbie niedotykalności jest tylko "ascetycznym, skromnym haczykiem do wyciągania głosów", bo w "dzisiejszych czasach trzeba przywdziać opaskę na bioder i ważyć nie więcej niż pięćdziesiąt kilo, bo inaczej ludzie nie potraktują cię poważnie"


Tańce, polowania, walka o plon na plantacji, pogrzeby, starożytna sztuka walki, trójkąt miłosny i nierówno podzielona miłość wobec synów.Do dziś aktualne rozterki matki, która nierówno kocha i w przerażeniu widzi konsekwencje tego.
Przeczytawszy książkę, uważam, że można w niej coś znaleźć dla siebie, ale jak powiada autorka:

"Opinie są jak dziury w tyłku, każdy ma własną"