Sloneczniki

W Azji (Tiziano Terzani)

Tytuł: W Azji

Autor: Tiziano Terzani
Z ang. tłum. Joanna Wajs
Oryginał ang: In Asia
Oryg. wydanie:1998
Pol. wydanie: 2009
Wydawnictwo: WAB, Warszawa

pamięci Marca Filloux i Kokiego Ishihary i innych  dziennikarzy,

którzy zginęli na azjatyckich frontach


 

 

Znany włoski dziennikarz Teziano Terzani

 

przedstawia tu swoje relacje z  podróży po Azji w latach 1975 -1995. Dwadzieścia lat – wycinek Azji zatrzymany w pamięci 15 lat temu. Terzani nie żyje od 6 lat. Ostatnią swą książkę "Koniec jest moim początkiem" - opis zmagania się z rakiem, pożegnanie z życiem, przygotowanie na przejście wg mnie do innego życia, pisał razem ze swoim synem. W dialogu z nim próbuje w tej książce przekazać nam swoje ostatnie słowa, być może NIE BÓJ SIĘ. Choć śmierć potrafi spośród nas wyrwać kogoś tak gwałtownie, że buntujemy się w sercu wołając „To nie tak miało być! Nie chodzi się do kogoś na 18-kę na cmentarz!”, każdy z nas zmierzy się z nią. Tracąc bliskich, odchodząc.

Na razie jednak Terzani wędrując przez Wietnam, Kambodżę, Koreę, Japonię, Filipiny, Chiny, Sri Lankę czy Indie i Pakistan przedstawia nam tak kluczowe wydarzenia jak bunt chińskich studentów i masakrę na placu Tienanamen, śmierć Mao, wielomilionową rzeź w Kambodży, wojnę Tamilskich Tygrysów z Syngalezami. Czasem jego opowieści bywają bardzo zabawne („Kultura toalet” reportaż z Japonii). Czasem wstrząsające. Pełne faktów, ale i osobistych wypowiedzi spotykanych przez niego ludzi. Subiektywnych. Jak Dalajlamy wypowiedzi o wytęsknionym przez niego od 35 lat Tybecie okupowanym przez Chińczyków.  Dokładniej chciałabym opisać tylko rozdziały poświęcone Indiom, bliskiemu im (kulturą i wrogością z powodu Kaszmiru) Pakistanowi, połączonej z nimi sprawą Tamilów Sri Lanką. W rozdziałach na temat tej wizji obrazy znane mi z filmów „Kannathil  Muthamittal” i „Aanivaer” czy książki "Oczy Buddy" Michaela Ondaatje. Na śmierć Rajiva Gandhiego patrzyłam przez pryzmat filmu „The Terrorist” i książki „Alchemia pożądania”. Czytając o Kaszmirze widziałam obrazy z filmów „Roja”, „Tahaan”, „Yahaan”, czy „Shaurya”, z książek „Bogini z tygrysem”. Rozdział o Phoolan Devi jest dla mnie uzupełnieniem filmu „Bandit Queen” i jej autobiografii.

W książce przeszkadzało mi to, że przedstawia czas już jest zamknięty, przemieniony wydarzeniami, które nastąpiły po 1995. Czasem tylko padały słowa o tym, że rządzącą właśnie podczas podróży po Pakistanie Bhutto zabito w 2007 roku w zamachu, że przywódca Tamilskich Tygrysów Prabhakaran został w 2009 zastrzelony przez Syngalezów. Krwawo toczy się historia Azji, a jednak nawet Jan Paweł II uważał, że XXI wiek będzie należał do Azji, że miejsce to wpłynie także na nas. Mnie fascynuje. Warto ruszyć czytając tę książkę w podróż przez Azję z kolejnym pasjonatem – Terzano Tiziano.


ŚMIERĆ RAJIVA 

Pierwszy raz do Indii, gdy radio ogłosiło śmierć Rajiva Gandhiego.


  

 

Terzani zdecydował się powtórzyć drogę Rajiva jadącego na spotkanie ze śmiercią. Sriperumbudur, wieś 42 km od Madrasu - jezioro koło świątyni, palmy, białe chaty kryte strzechą

„Indie biorą cudzoziemca szturmem, chwytają za gardło i ściskają żołądek. Nie pozwalają tylko na jedno: na obojętność.” Obraz kobiety w czerwonym sari,  gołą ręką zbierającej łajno bawole - „Oto Indie odwieczne, ubogie!”

T stawia sobie pytanie: „Co zostało z Indii tolerancji i pacyfizmu?”

Atak z kijami i kamieniami na samochód autora - „Oto Indie współczesne, agresywne”

Gandhiego krótko przed zamordowaniem „słowa jak kamienie” -„Gdy odzyskamy wolność , osuszymy każdą łzę”

Rajiv mimo spóźnienia z programem odrzuca propozycję odwołania wiecu w Sriperumbudur.


 


Pilotowany przez niego samolot ląduje na przedmieściach Chennai. Symbolicznie zaznacza swoja obecność związaną z jego drogą „polityka wbrew własnej woli” - przywódcy Kongresu i Indii. - Kathipar, u wzgórza świętego Tomasza (wg legendy zginął tu śmiercią męczeńską) – składa hołd przed posągiem swego dziadka Nehru. Przed wjazdem do Sriperumbudur ozdabia kwiatami posąg swojej matki Indiry. Z 1986 roku.

Dziadek i matka, która za swoją karierę polityczną zapłaciła śmiercią.

Konieczność porzucenia ukochanego zawodu (pilot jumbojetów), by realizować koncepcję swej matki, premier Indii po śmierci swego ojca Nehru.

 


Wbrew pragnieniom Mahatmy, który chciał po uzyskaniu niepodległości rozwiązania Partii Kongresowej. Pozostała jednak, coraz bardziej skorumpowana,  próbująca po śmierci Rajiva ustanowić  na czele partii wdowę po nim.

W wiosce czekała na niego 30-letnia samobójczyni z Tamilskich Tygrysów, partyzantów ze Sri Lanki. Mimo ze 3 miesiące wcześniej spotkał się z Tamilskimi Tygrysami, by wznowić rozmowy z partyzantami.  "Rajiv jak i jego matka zginął, bo Indie poniosły polityczną klęskę. Następcy Nehru nie dotrzymali obietnic”. Wg kamieniami atakowanego przez wyrostków autora, "jedyne co mają Indie to gniew".

DŻUMA

Surat  X 1994

W 1994 w „Der Spiegel” zwolnił się miejsce korespondenta w Indiach. Autor zawsze chciał: „zamieszkać w kraju, który dał początek wszystkiemu, co  interesowało go w Azji”

VII 994 w New Delhi urządził sobie dom na czas zamieszkania w Indiach. Dwa miesiące później w Gudżaracie i Maharasztrze doniesiono o dziwnych  zgonach szczurów i ludzi. Gdy ogłoszono dżumę, wybuchła panika.

Surat. Dym nad stertami śmieci. Miasto 120 km od Barody. Bez blokad, bez zwiększonej kontroli wjazdu i wyjazdu mimo  czarnej śmierci, bicza Bożego jak nazywana bywa dżuma. Niemniej sklepy, banki, szkoły, biura –wszystko zamknięte. Polowa ludności wyjechała.Brakuje żywności, ale dzieci nadal puszczają latawce stojąc na płaskich dachach domów. Chociaż w ciągu tygodnia zmarło 51 osób, a rzeka Tapti stała się krematorium – 30 osób spalanych w dzień,150 kg drewna, 3 dni płonące stosy. Obsługujacy stosy mówią „Dla nas to normalne. W zeszłym roku mieliśmy starcia na tle rasowym, dwa tygodnie temu powódź, teraz ze względu na dżumę jest kilku zmarłych więcej, ale średnia wychodzi zawsze taka sama”

Zadżumieni pochodzą z dzielnicy Vedy,

obozowiska koczowników. Ostatnie 15 lat Surat ośrodkiem rozwoju przemysłu tekstylnego i obróbki diamentów. Vedo – to noclegownia  robotników. Z Andhra Pradesh i Orisy. Przemysł rozrósł się przeniesiony tu ze środowiska zbyt silnych związków zawodowych w Bombaju.    Vedo –betony bez wody i prądu, 10 osób na 2 na 3m miejsca, zarobki maximum 1,5 euro dziennie. . Nawet dzieci pracują tu przy tkaninach przetykanych złotem. Tu też 60%  szlifowania kamieni indyjskich.

Dwa tygodnie temu – powódź Tapty. Rzeką płynęły trupy zwierząt, pojawiła się dżuma. I zaczął się exodus z Surat. A wmieście spryskiwanie wapnem, nadawanie przez radio informacji, jak użyć teracyklinę. Wkrótce nastąpił spadek chorych w Surat, ale choroba pojawiła się w Bombaju, ,Gudżaracie i Delhi. Z obawy przed rozruchami, które pochłonęły by więcej ofiar nie wprowadzono kwarantanny, zamykając miasto. Wg dziekana gudżarackiego  uniwersytetu dżuma pojawiła się jako rezultat błędnej polityki wzrostu gospodarczego. O 20% wzrósł przemysł tekstylny i obróbki diamentów. To przyczyniło się do demograficznej eksplozji miasta., w którym na 2 miliony ludzi jest teraz tylko milion sanitariatów. Przemysł potrzebuje pracowników.Nawet dzieci.


 

Doszlifowania diamentów trafiają już 8-latki, w 25 roku życia tracą wzrok. Zdaniem muzułmanów, dżuma jest zemstą Allaha na hindusach. Oni sami nie uciekają z miasta wierząc, ze Allah ich obroni. Nie uciekają też prostytutki.

 

Surat to  z dawien dawna port handlu między Europą a Orientem. W 1608 roku osiedlili się tu pierwsi brytyjscy urzędnicy i zaczęła się kolonizacja brytyjska.W zeszłym stuleciu to właśnie stąd na statkach handlowych słynne indyjskie czarne szczury przeniosły dżumę  do Turcji. Indie zyskały opinię światowego ogniska dżumy. Rok wcześniej w Maharasztrze, 500 km od Bombaju doszło do trzęsienia ziemi. Podziemne szczury opuściły swoje zniszczone tunele. Teraz zaczęły umierać w wioskach, na weselu w zarażonej wiosce było trzech pracowników ze slumsów Suratu. Dżuma to wstyd Indii. Rozwijając się starają się być zaliczone w poczet państw cywilizowanych.Dżuma przeczy takiemu obrazowi Indii.

Indie- kraj kontrowersji.  900 mln 386 tysięcy mieszkańców (dane z 1995 roku)” żyją pod tą samą szerokością geograficzną, ale w różnych momentach historycznych”. Lodówki,komputery, samochody, a obok brak wody i światła.

To zapis sytuacji z 1994 roku. Trzy lata wcześniej w 1991roku – Indie rozpoczęły liberalizację gospodarczą, zrobiły u siebie miejsce na inwestycje zagraniczne. Jak wcześniej azjatycki tygrys – Chiny.

Bombaj, zaledwie 200km od zarażonego dżumą Suratu. Centrum finansowe, symbolizujące nowe Indie. Przyszły Hongkong kontynentu. Wieść o dżumie zachwiała giełdą.  Codziennie 20 pociągów z Bombaju do Delhi mija Surat. Na stacji nikt nikogo nie powstrzymuje przed wjazdem i wyjazdem z miasta.


SRI LANKA: WYSPA OBŁĘDU 

Autor widzi ofiary 15-letniej wojny, która raj wyspy przemieniła w piekło. W wioskach zabici przez dzieci, w Kolombo nastu przypadkowych przechodni rozerwanych w bombowym zamachu samobójczym. Po jednej stronie wojny domowej rząd w 1995 r (w chwili pisania reportażu) pod kierownictwem Chadriki Kumaratungi. Po drugiej dowodzony przez Velupillai  Prabhakarana separatystyczny ruch Tamilskich Tygrysów.

Ta wojna podzieliła kraj na dwie części – południowo-zachodnią ze stolica Kolombo, pod kontrolą rządu, z większością syngaleską i buddyjską i wschodnio-północną ze stolicą w Dżafnie, w większości tamilską wyznania  hinduskiego z mniejszością chrześcijańską. Dziesiątki tysięcy ofiar, setki tysięcy uchodźców. Ciągły wzrost przemocy. Wet za wet. Ludzie płaczący nad ciałami bliskich ze zgrozą opowiadający o dziesięcioletnich - dwunastoletnich mordercach. Jeden oddział składał się tylko z dziewczynek.


 


Nowi rekruci Tamilskich Tygrysów. Dziennikarz słyszy o tym, że zabijanie jest częścią treningu, szkolenia siły woli. Wychowywani ku temu by zabijać i by zginać. Zawsze gotowi do śmierci,z cyjankiem na szyi.

„Czy to nadal Sri Lanka, ziemia błogosławiona?”, pyta autor myśląc o znanej już Rzymianom i Grekom wyspie bogów i świętych, jedności kilku religii, z odciśniętym śladem stopy na górze wg buddystów Buddy, wg hindusów Sziwy, wg chrześcijan świętego Tomasza, w g muzułmanów Adama, który z Ewą spadł tu po wypędzeniu z raju. Dziś Sri Lanka symbolem zdziczenia i bezsilnego okrucieństwa spowodowanego starciami politycznymi. Wg autora wyspa odzyskawszy niepodległość jeszcze jako Cejlon w1948 roku miała szansę na rozkwit


 


(najniższa śmiertelność noworodków w Azji, najwyższa długość życia,dwa razy wyższy dochód niż Indie), a jednak doszło do klęski. Autor uważa, że powodem rozbicia harmonijnego współżycia dwóch religii buddyzmu i hinduizmu są kompleksy buddystów Syngalezów, którzy stanowiąc 75% ludności wobec 18% hinduskich Tamilów i 7% muzułmanów czuja się niepewnie wobec lepiej wykształconych Tamilów z kilku dziesięciomilionowym indyjskim stanem Tamil  Nadu za plecami. Z obawy przed wchłonięciem przez Indie wielu Syngalezów wolałoby w 1948 roku pozostać pod kontrolą brytyjską. Żyjąc w leku, że zjednoczeni Tamilowie  zapanują nad nimi Syngalezi pozbawiali ich prawa głosu, odsyłali do Indii, dyskryminowali ich język uznając nie wspólny obu nacjom angielski, ale syngaleski za urzędowy język. Wg V.P. Vitrachi („Sri Lanka: What Went Wrong”)  500latpanowania nad wyspa Portugalczyków, Holendrów, a w końcu Brytyjczyków sprawiło,że w chwili uniezależnienie w 1948 roku Cejlon przyjął rozbrojony kulturowo i moralnie.

Smutkiem wyspy jest, że w kraju o największym wpływie głoszącego brak przemocy buddyzmu pierwszego zabójstwa politycznego dokonał mnich buddyjski. Zabiwszy prezydenta Bandaranaike rozpoczął azjatycką tradycję dziedziczenia władzy przez kobiety po zamordowanych ojcach i mężach. Po pierwszej kobiecie premierze na świecie – żonie zamordowanego na Sri Lance władzę objęły Cora Aquino na Filipinach, Benazir Bhutto w Pakistanie, Szejk Hasina i Chalida Zia w Bangladeszu, czy Sonia Gandhi w Indiach. Na Sri Lancemimo, wielkiej ilości świątyń, pogód, meczetów żaden z kościołów niestety nie wzywa do pokoju. W starożytnej stolicy kraju w Kandy znajdujący się w buddyjskiej świątyni ząb Buddy jest symbolem władzy Syngalezów nad wyspa, a niegłoszonej przez Buddę rezygnacji z przemocy. Duchowieństwo buddyjskie pozostaje bardziej związane z polityką Syngalezów niż z ideami swego Mistrza.

W 1971 roku nastąpiła odpowiedź Tamilów. Kilkunastu z nich (wśród nich 17-letni wówczas Prabhakaran) utworzyło w Dżafnie organizację  tamilską. W 1975 roku Prabhakaran zastrzelił burmistrza Dżafny. Narodziły się Tamilskie Tygrysy, oficjalnie założone rok później. Symbol tygrysa przyjęły w opozycji do syngaleskiego lwa. Rozpoczęła się wojna domowa. W 1981 za zabicie syngaleskiego policjanta spłonęły dziesiątki tysięcy tomów tamilskiej literatury. W 1983 za zabicie kilkunastu żołnierzy syngaleskich przez Tygrysy nastąpił pogrom Tamilów. Zginęły tysiące osób, spłonęły domy, sklepy i świątynie. Jedni Tamilowie zaczęli opuszczać wyspę, inni wstępowali do partyzantki. Przywódca Tygrysów Prabhakaran umacniał swoja pozycję nawet mordami na swych przeciwnikach politycznych wśród Tamilów. Dżafna dawniej miasto współistnienia Tamilów , Syngalezów i potomków kolonizatorów stałą się sterroryzowanym przez Tygrysy centrum Tamilów. Za przykładem Czerwonych Khmerów Prabhakaran rekrutował na swoich żołnierzy coraz młodszych. Wśród szkolonych do zabijania dzieci zdarzały się wypadki obłędu. Tygrysy walczyły przeciw rządowi, ale i przeciwko wysłanym na wyspę 75 tysiącom żołnierzy indyjskich. Zabijały też swoich oponentów wśród Tamilów szukających innych rozwiązań dla Sri Lanki. Założone dla ratowania kultury tamilskiej przed przemocą syngaleską same przyczyniły się do wzrostu tej przemocy. Przemoc rozszerzyła się też na walki wewnętrzne wśród Syngalezów. do jej niszczenia.Młodzi intelektualiści z maoistowskiej lewicy dokonując okrutnych mordów spotkali się z równie straszliwymi represjami rządowymi. Zabijano i to w sposób okrutny ze wszystkich stron.


 


Upadał system wartości kraju.

Autor zapytuje się, skąd ta przemoc na Sri Lance i szuka odpowiedzi w książce męża Wirginii Woof  Leonarda Woolfa („The Village in the Jungle”),który mieszkając tu jako kolonizator pisał o „złowrogiej obecności na wyspie kojarzonej z dżunglą”. Najsławniejszy pisarz wyspy Michael Ondaatje w „Runningin The Family” opisuje przedbuddyjskie rytuały w dżungli zgodnie z którymi wszechświat odradza się poprzez przemoc.

Chadrika Kumaratunga objąwszy władzę także za sprawa tamilskich głosów prosząc Tamili o przebaczenie daremnie próbowała negocjacji z Prabhakaranem. Widząc nadzieję jaką Tamilowie wiążą z jej osoba Prabhakaran poczuł się zagrożony. Tak długo zrywał negocjacje, aż Syngalezi znowu sięgnęli po broń. Teraz na ziemiach tamilskich przebywa duża część armii rządowej zwalczając Tygrysów a oni sami dokonują zamachów w Kolombo.

 

UMRZEĆ  JAKO DZIECKO

Batticaloa (Sri Lanka), grudzień 1995

Autor spotkawszy się z Tamilskimi Tygrysami, nastolatkami z dumą pokazujących cyjanek na szyi jak amulet, znak przynależności do „tajnego zakonu”. Budzącego strach i podziw gotowością do męczeńskiej śmierci. Ze ślubami: odmowy alkoholu, palenia, seksu,aż po śmierć poświęcenie w walce o wolne państwo dla Tamilów – Ilam. Tygrysy Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu (LTTE), w wioskach zwani „naszymi chłopcami”rekrutują żołnierzy po szkołach pokazując uczniom na filmie masakry dokonywaneprzez Syngalezów na Tamilach i pytając, czy chcą przed tym bronić swoich rodziców, swoje siostry. Tamilowie sprzyjają im uważając ich za gwarancję zabezpieczenia życia przed przemocą Syngalezów. Gdy armia rządowa wypiera partyzantów na terenach kontrolowanych przez rząd giną tysiącami Tamile. Wobec silnej armii bronią Tygrysów okazuje się samobójstwo.

Mimo okrucieństw Tygrysów, kary śmierci za krytykę Prabhakarana stosowanej nawet wobec swoich, na Zachodzie widzi się w nich przede wszystkim ofiary. Wspierają ich szczególnie środowiska lewicujące.

18 maja 2009 podczas walk z armia rządową zginął Prabhakaran, co stworzyło nadzieję na zakończenie wojny domowej.

 

PAKISTAN KRAJ LUDZI CZYSTYCH

Karaczi  marzec 1995.

 Autor nazywa Karaczi miastem strachu. Zaledwie kila ulic dalej od centrum z hotelami i bankami stwarzającego złudzenie zwyczajnego życia dzielnica Park Colony, do której mogą wjeżdżać tylko karetki Abdula Sattara Edhiego, sławnego jako Matka Teresa z Karaczi.


 


Zbiera on zwłoki konfliktów z każdej ze stron toczącej się w mieście wojny o kilku frontach – miedzy sunnitami a szyitami,  między gangami narkotykowymi, miedzy partiami politycznymi i przestępcami a policja. Wg autora miasto pełne jest tajnych służb pakistańskich, indyjskiego wywiadu (zaangażowanego w destabilizacje Kaszmiru). Amerykańskich antynarkotykowych organizacji, handlarzy bronią. Miasto pozostaje punktem zapalnym grożącym nawet podziałem Pakistanu.

Powodem tego jest jego przeszłość. Odchodząc w 1947 z Indii Brytyjczycy pozostawili Indie podzielone na hinduskie Indie i muzułmański Pakistan położony na wschodniej i zachodniej granicy Indii.  Wschodnia część ze stolicą w Dhace w 1971roku w wyniku wojny uniezależniła się tworząc Bangladesz. Do stolicy zachodniej części Pakistanu Karaczi w exodusie milionów ze wzajemnymi mordami między hindusami a muzułmanami napłynęło wielu uchodźców z Indii, bardziej wykształconych od ludności miejscowej z innym doświadczeniem, z językiem urdu innym niż lokalnie panujący sidhi. Przenieśli oni stolicę Pakistanu do Islamabadu. Aktualnie między reprezentującymi obie grupy – konflikt. Drugim powodem niepokoju w Karaczi jest echem wojny w Afganistanie. USA walcząc na afgańskim froncie ze ZRRR prowadziło w opozycji do proradzieckich Indii politykę propakistańską, z tego kraju zaopatrując w broń Afganistan i przymykając oko na rozszerzający się handel narkotyków. Po zakończeniu  wojny w Afganistanie w Karaczi pozostała broń i wzmocnione gangi narkotykowe.


UNIWERSYTET ŚWIĘTEJ WOJNY

Peszawar (Pakistan) marzec 1995

Mury z błota pilnowane przez brodaczy z karabinami. U podnóża gór Chirat koło granicy z Afganistanem. Uniwersytet terroryzmu.


  

Przypuszcza się, że wybuchy z 1993 w World Trade Center i w Manili podczas wizyty papieża można powiązać z tym miejscem. Nazwa uniwersytetu „ Dawad and Jihad” - witajcie na świętej wojnie. Studentów kilkuset. Absolwenci tej uczelni walczą „na chwałę islamu” w Algierii, Tadżykistanie, w Bośni, na Filipinach i w Kaszmirze.  Uniwersytet powstał w czasie wojny z Sowietami w Afganistanie. Amerykanie pragnąc wygrać na tym froncie dopuścili finansowanie się antykomunistycznych organizacji z handlu narkotykami. Zaopatrywali w broń mudżahedinów walczących z ateistycznym rządem współtworząc obecny fundamentalizm islamski, który obrócił się przeciw Zachodowi. W latach 1979-89 tysiące muzułmanów Z Bliskiego Wschodu i Afryki przebywało przez Pakistan na wojnę do Afganistanu. Z końcem wojny znaleźli zajęcie na nowej wojnie prowadzonej w imię ekspansji islamu.

Część Pakistanu z uchodźcami z Afganistanu nie jest faktycznie kontrolowana przez rząd. Swobodnie handluje się tam bronią. Także strącającymi samoloty i helikoptery podążającymi za źródłem ciepła stingerami. Amerykanie przekazali w ręce mudżahedinów kilka tysięcy stingerów. Dziś dysponują nimi terroryści. Władze Pakistanu są świadome tego, że za niektórymi arabskimi  organizacjami humanistycznymi mogą stać terroryści, ich sytuacja jest jednak bardzo trudna. Zbudowawszy w swoim czasie Pakistan na fundamencie tożsamości islamskiej walcząc z fundamentalistami islamskimi ryzykują wojnę domowa i zarzuty wysługiwania się niewiernym z Ameryki.

Pakistan jest krajem, w którym bogatych od biednych dzieli przepaść. Niewielka liczba właścicieli ziemskich żyje w bogactwie pozorując wiarę w Allaha, wysyłając dzieci na studia na Zachód. A biedota kształci się w wiejskich szkołach koranicznych, gdzie uczniowie uczą się Koranu na pamięć, choćby przywiązani do ławek. To spośród nich rekrutują się studenci uniwersytetu terroryzmu wysyłani potem do walki m.in. w Kaszmirze

CZTERNASTY DALAJLAMA

Dharamsala luty 1996

- „wysepka buddyzmu w Indiach”, jak pisze o niej autor. Mówi też o tych kilku świątyniach i domach  na północy Indii u podnóża Himalajów jako o miejscu zbudowanym z nadziei.


 


Tybetańczyków od 35 lat na wygnaniu na powrót do swej wolnej od Chińczyków ojczyzny, ludzi z Zachodu na odnalezienie tu siebie i sensu życia. Tu można spotkać Dalajlamę (tzn „ocean mądrości”), zwanego też Kundun- Obecność. Lhamo Thondup, jeden z sześciorga dzieci tybetańskiej chłopki zamieszkał w 1959 roku w Dharansali. Od momentu, gdy po krwawo stłumionym przez Mao Tsetunga powstaniu tybetańskim 100 tysięcy Tybetańczyków wraz ze swoim dwudziestoletnim przywódcą uszedłszy z kraju uzyskało od Indii zaproszenie do osiedlenia się w tej dolinie. Powstała to tybetańska diaspora i rząd na uchodźstwie kwestionujący prawo Chin do rządzenia Tybetem. Mimo że z obawy przed Chinami nie uznawany przez nikogo jego głową dalajlama pozostaje niekwestionowanym autorytetem moralnym za swoją działalność nagrodzonym Pokojową Nagrodą Nobla.


  

static.ibnlive.in.com 


W ciągu trzech dziesięcioleci w okupowanym wg Dalajalamy Tybecie Chińczycy więzili i zabijali tysiące Tybetańczyków niszcząc ich świątynie, ich kulturę. W stolicy Lhasa Tybetańczycy w stosunku do zasiedlających ich ojczyznę emigrantów z Chin stanowią zaledwie 1/3 ludności. Dalajlama obawia się wg słów autora, że Tybetu za dziesięć, piętnaście lat nie będzie.  O nim samym autor mówi „Jego duchowością jest niewinność”. Autor rozmawia z Dalajlamą o porwaniu przez Chińczyków 6-letniego chłopca, w którym D. Rozpozna swego następcę i zastąpieniu go dzieckiem członków partii. Tematem rozmowy jest tez nawracanie się ludzi z Zachodu na buddyzm. W Dharmasali ze względu na ich białe ogolone głowy nazywa się ich żartobliwie "jakami na twardo" „Zmiana religii.. to niebezpieczna droga, która prowadzi do wielkiego zamętu duszy.. Byłoby dobrze, gdyby chrześcijanie pozostawali chrześcijanami. Rozmowa dotyczy też zanikania w świecie wymiaru duchowego, materializacji także Tybetańczyków, którzy latami w Himalajach rozwinęli medytacje do tak wysokiego poziomu, że mówi się o innym wymiarze percepcji i komunikacji. Inwazja Chin na Tybet z 1959 i exodusu Tybetańczyków rozpowszechniły buddyzm tybetański w świecie. W połączeniu z ideą walki o uniezależnienie Tybetu

 


rozpala on wyobraźnię wielu na Zachodzie. Moda na  buddyzm zaczęła go degenerować, stawał się na Zachodzie towarem. Jego nauczycielom tez zdarzało się poddawać wpływom liberalizacji wartości(kalifornijski proces jednego z rimpocze, reinkarnowanych nauczycieli o molestowanie uczennicy).

Ale moda na Tybet trwa. Pokazuje to popularność takich filmowe jak „Siedem lat w Tybecie”, „Mały Budda” Bertolucciego, czy „Kundun” Scorsesego. Dalajlama widzi jednak w tym niebezpieczeństwo dla swoich rodaków.Oprócz wrogów w Chińczykach, którzy zabrali im Ojczyznę maja też wroga w sobie– własne pragnienie materializacji, odcinanie się od korzeni kultury Tybetu i źródeł poznawania siebie i świata poprzez buddyzm.


KRÓLOWA BANDYTÓW

Może potem dopiszę?:)


MATKA TERESA

VII 1996 Kalkuta

Rozmowa autora z matka Teresą zaczyna się od jej słów:„Niech pan nie pisze o mnie, niech pan napisze o Nim, a właściwie niech pan przestanie pisać i przyjedzie popracować w jednym z naszych ośrodków”.Autor spędził z matką Teresą 2 tygodnie przebywając w Domu Kongregacji na Circular Roada w Kalkucie, ośrodku dla trędowatych, ośrodku dla sierot, dla umierających, dla opóźnionych w rozwoju, dla dziewcząt na w pół oszalałych powiezieniu, w Gawahati w Assamie w pierwszym w Indiach ośrodku dla chorych na AIDS, dla chorych wyrzucanych z wiosek, nie kremowanych. Do Kalkuty przyjechał powodowany ciekawością „ludzkiej wielkości”. (471 str). W 1994 roku  86-letnia „Induska z wyboru”, pomagająca najbiedniejszym z biednych została zaatakowana w programie TV brytyjskiej i w książce – na rynek weszły o niej „Anioł piekieł” i „Pozycja na misjonarkę”.Uznana przez niektórych za świętą oskarżono o o duchowe wykorzystywanie nieszczęśliwych, szukanie sławy i przyjmowanie datków od despotycznych rządów. Christopher Hichens o podtrzymywanie dla zdobycia funduszy kontaktów z takimi tyranami jak Ceaucescu, Hodża, Duvadier, brak opieki medycznej w ośrodkach, nieujawnianie księgowości i zmuszanie umierających hindusów i muzułmanów do przyjmowania chrześcijaństwa. Matka Teresa odpowiedziała na ten atak słowami z Ewangelii „Przebacz im Panie, bo niewiedzą , co czynią”, ale w prasie pojawiła się nieufność. Wg autora by zrozumieć Matkę Teresę trzeba zrozumieć kalkucki Kalighat. Na domu w nim napis „Dom dla umierających” i obok „Najwyższym celem życia jest śmierć w pogodzeniu się z Bogiem”. W środku zakonnica głaszcze dłoń umierającej staruszki szepcząc mu „Wkrótce będziesz w raju” (str 473)


 


Kalighat. Krematoria, burdele, świątynie, psy , samochody,krowy i riksze. Na chodnikach śpią, jedzą i wydalają się. Jedni obok drugich.Huk, krzyk, smród. Świątynia bogini Kali -

tłum modlących się. Ofiara ze zwierzęcia. Palec zanurzony w jej krwi. Przykucnięci żebracy ze swoimi miseczkami. Tu w1952roku opuściwszy kalkucki klasztor loretanek, do którego przybyła w 1928 roku zaczęła pielęgnować porzuconych na ulicy ludzi. Dostawszy zgodę na utworzenie umieralni w pustym domu pielgrzymów świątyni Kali. W jednym ze świętych miejsc  hinduizmu powstał chrześcijański dom dla umierających. Dziś jest ich w świecie dziesiątki.

Matka Teresa opowiada autorowi o oczyszczaniu z robaków przyniesionego z ulicy człowieka. Umarł z uśmiechem mówiąc : „Żyłem jak zwierzę, umieram jak anioł. Matka Teresa: „To nasza praca – miłość w działaniu” (str 473)

Autor w Matce Teresie, podobnie jak w Dalajlamie, widzi „wielkość w prostocie”. „Dzieło jest Jego” mówi zwracając się ku niebu, które  najwyraźniej jest jej prawdziwym rozmówcą” (str 474).

Matka Teresa nalega, aby uznać świętość ubogich”. Domaga się, by Misjonarki Miłosierdzia z założonego przez nią klasztoru miały tylko 3 sari, jeden krzyż, jeden różaniec i torbę.

Zwrócono na nią uwagę w 1969. Dziennikarz BBC ateista Malcolm Muggeridge po wizycie na Kalighacie nawróciwszy się na katolicyzm opisał w „Something Beautiful” Matkę Teresę jako świętą a jej dzieło jako cud.

Przyjmowana przez najwyższych, uznawana jako wzór cnót zapomnianych przez ludzi, nagrodzona w 1979 roku Pokojową Nagrodą Nobla.Porównywana do Gandhiego. W autora podobnie jak on zna ona siłę symbolu. Gandhi przybył do Londynu na negocjacje w sprawie wolności Indii w sandałach, owinięty tylko białym płótnem


 

logoi.com

 

zyskując tym kpiące przezwisko z ust Churchilla „półnagi fakir”. Matka Teresa przybyła do Sztokholmu po odbiór Nobla w starym golfie narzuconym na sari, a pieniądze przeznaczone na uroczysty bankiet wyprosiła na Boże Narodzenie dla 2 tysięcy biedaków.

W 1994 nastąpiła próba zniszczenia jej legendy przez pakistańskiego studenta Tarifa Alego i Brytyjczyka Hitchensa. „W imię rozumu,skuteczności i rozróżniania złych i dobrych darczyńców” (str 475 )

Autor nazywa cudem na Kalighacie codzienną obecność z 20 wolontariuszy w domu dla umierających. Niemiecki urzędnik banku, kobieta z nowojorskiego świata mody, włoska para w podróży poślubnej. Myją podłogi, kapią umierających. Mówiąc „To najpiękniejsze miejsce w Indiach”.  Cudem jest tez wg niego fakt, że kobieta z 5 rupiami zbudowała w 120 krajach imperium 600 domów tworząc armię 4 tysięcy zakonnic. I zarządzając tym bez komputera  z pokoju bez radia, telewizora i wentylatora.

Matka Teresa: „My tu nie leczymy, to domy, w których niechciani czują się kochani, czują, że gdzieś należą.”

Na pytanie dziennikarza „Czy to nie odrzucenie nauki, która dziś jest wiarą Zachodu?” - „To czemu Zachód pozwala umierać ludziom na ulicach? Dlaczego to my musimy w Nowym Jorku otwierać stołówkę dla biednych? Uczucie, że się jest odrzuconym przez wszystkich, niekochanym boli bardziej niż głód i chłód. To dziś największa choroba świata. Też Zachodu” (str 476-477)

Wg Matki Teresy największym zagrożeniem dla pokoju świata jest aborcja.


 


  „Jeżeli matka potrafi zabić własne dziecko, to co nam przeszkodzi podrzynać sobie gardła? Nic. Życie jest święte, także w przeludnionych Indiach. Nie do nas należy decyzja ożyciu”.

Matka Teresa o nędzy : „Bóg stworzył nas, a my stworzyliśmy nędzę. Problem rozwiąże się dopiero gdy zrezygnujemy z zachłanności”.

Autor widzi podobieństwo Matki Teresy do Gandhiego, który też nie wierzył w rozwiązania poprzez rewolucję społeczną, polityczną czy naukowa, ale poprzez przemianę duchową.

Zapytana przez autora , czy jej idee przetrwają po jej śmierci, Matka Teresa odpowiada: „Przyszłość to nie moja sprawa. Ono wszystko  zadba. Wybrał mnie, wybierze kogoś, kto będzie kontynuował.”

Podsumowując spotkanie z Matką Teresą autor pisze „Jeśli praca, która wykonują nie ich, ale Jego,to znajdą się następcy” (str 479).Najbardziej liczy się wiara.


KASZMIR: PSY WIEDZĄ

Szarar-i-Szarif Maj 1995

 Szarar-i-Szarif -otoczone Himalajami miasteczko z cegły. Z XIV wieku. W 1460 – sanktuarium z drzewa orzechowego. Odwiedzane przez pielgrzymów hinduskich i muzułmańskich.Teraz spalone. Kolejny raz utrata nadziei na zgodę w Kaszmirze, od lat spornym punkcie w stosunkach między Indiami a Pakistanem, grożący wojna dwóch  nuklearnych państw.

Sanktuarium Szarar-i-Szarif kiedyś symbol religijnej tolerancji, miejsce wspólnych modlitw hindusów i muzułmanów przy grobie szejka Nuruddina, sufiego,


   


wołającego o pokój poety. W swoim czasie decydowało o duchu Kaszmiru. Stąd płynęły słowa „Bóg jest wszędzie:ma tysiąc imion, ale nie istnieje źdźbło trawy, które by gonie rozpoznawało. Razem zjawiliśmy się na tej ziemi. Czemuż by nie dzielić radości i cierpienia?. I „nie należy nigdy budować muru między hindusami a muzułmanami”.

Spłonęło Szarar-i-Szarif pogłębiając podział. Kto w marcu 1995 roku  zniszczył miejsce więzi między religiami? Wiosną 1995 roku 50 fundamentalistów islamskich wmieszało się w tłum pielgrzymów. Pod wodzą mudżahedina Mast Gula, weterana wojny w Afganistanie. 3tysiące żołnierzy armii indyjskiej otoczyło miasto zapowiadając, że nie zaatakuje w obawie przed ofiarami wśród pielgrzymów. Nagle po tygodniach patowej sytuacji w nocy pożar ogarnął miasto, świątynię, grób szejka, jego rękopisy i relikwie (płaszcz Fatimy, córki proroka). Kto podpalił Szarar-i-Szarif? Wg indyjskich żołnierzy winni są partyzanci, wg muzułmanów armia Indii. Tłum pielgrzymów mówi, że miasto zbombardowano z góry, z helikopterów.

Kaszmirczycy żyją w lęku. W terrorze „wyzwolicieli”mudżahedinów i terrorze indyjskich „obrońców”. Wg sikha, dowódcy indyjskich żołnierzy okupujących miasto wrogami byli najemnicy pakistańscy. Wg autora – na wojnie walczy się też pomocą kłamstwa. Obłuda bosych stóp żołnierzy pragnących uszanować  święte miejsce. Spalone przedtem. Dla Indii zniszczenie Szarar-i-Szarif to klęska. Must Gul odchodząc z nastu wojownikami zostawił nagranie wyśmiewające akcję 3 tysięcy indyjskich żołnierzy. W oczach młodych Kaszmirczyków stając się bohaterem.

Wg Indii- Kaszmir to problem nierozwiązanych relacji z Pakistanem. Walczą przeciwko nim najemnicy pakistańscy i zagraniczni. Ale to półprawda.


 


Zagraniczni fotoreporterzy sfotografowawszy trupy zagranicznych najemników odjadą nie widząc opłakujących swoich bliskich kaszmirskich rodzin. Pakistan podsyca bunt przesyłając broń i szkoląc bojowników, ale korzysta z wrogości Kaszmirczyków do lokalnej władzy indyjskiej. Młodzi Kaszmirczycy wyruszają do kontrolowanej przez Pakistan części Kaszmiru na przeszkolenie – ideologiczne i militarne.

Indie ze swojej tolerancji religijnej czynią fundament dla narodowej tożsamości, ale odcięcie Kaszmiru (jedynego stanu z większością muzułmańską) stawia tę tolerancje pod znakiem zapytania.

Zniszczenie sufickiego sanktuarium w Szara-i-Szarif,wtargnięcie do Złotej świątyni sikhów w Amritsarze, tłum hinduski niszczący meczet w Ajodhja to fakty przeczące wizji Indii jako tolerancyjnego kraju. Przynajmniej 125 milionów muzułmanów, największa mniejszość świata nie czuje się w Indiach bezpiecznie.

Sytuacja wydaje się być bez wyjścia. Ustępstwa w Kaszmirze okazują się ustępstwami wobec Pakistanu. Zgoda na obiecany plebiscyt zachęciłby inne stany o separatystycznych postawach (Pendżab, Tamil Nadu) do osłabiającego jedność Indii dążenia do niezależności.

Dlatego Kaszmir pozostaje rajem utraconym.

Piękno jeziora Dal,, na nich house-boat. Wokół Himalaje. I nagły krzyk „Azad Kaszmir!” i strzały z karabinu. To młodzi, przyszli partyzanci obrzucają kamieniami posterunek indyjski. otoczone Himalajami.

 

TUNEL BEZ ŚWIATŁA 

Sierpień 1995. Śrinagar.

Autor cofa się w przeszłość Kaszmiru. W 1988 roku po sfałszowanych wyborach  pierwsze ataki miejscowej partyzantki na posterunki indyjskie. Ich autorem JKLF pod wodzą Malika. Wówczas ta nacjonalistyczna organizacja była jedyna walczącą przeciw Indiom w Kaszmirze, dziś jest ich wiele, niektóre pełne prowokatorów i przestępców. Większość zabezpieczona bronią i pieniędzmi z Pakistanu.

Na wschód od Peszawaru (miasta na granicy pakistańsko-afgańskiej) mieści się główna kwatera świętej wojny o Kaszmir(Kaszmir Dżihad). Dżamaat-e-Islam, fundamentalistyczna partia pakistańska kieruje rekrutacją i treningami. Organizacja walcząca przeciwko Indiom Hizbul Mudżahedin. Dysponuje dużymi funduszami, 4-5 tysiącami żołnierzy w Kaszmirze,wyszkolonymi w Pakistanie, dowodzonymi przez weteranów wojny w Afganistanie.Dla przeciwwago indyjski kontrwywiad RAF szkoli grupy udające bojowników kaszmirskich. Ich celem mordować prawdziwych bojowników i dyskredytować ruch separatystyczny w oczach ludu kaszmirskiego.

W1995 roku porwano w Kaszmirze 5 turystów. Norwega znaleziono potem z odciętą głową.  Czy to prowokacja kaszmirska czy dyskredytacja ruchu przez Indusów?

Kaszmir w strachu.


 


Indyjscy żołnierze zabarykadowani w swych kazamatach. Kaszmirczycy zamknięci w domach. Partyzanci stukają do ich drzwi żądając podatku na dżihad, młodzi bezrobotni wymuszają haracze udając bojowników, a indyjscy żołnierze przebrani za partyzantów plądrują nocą sklepy.. Nowe grupy szkolone w Pakistanie nie stawiają już sobie jako cel niepodległości Kaszmiru, ale zwycięstwo fundamentalizmu islamskiego.

Indie prezentują wobec świata ucisk Kaszmiru jako część walki z islamskim fundamentalizmem.

W 1995 roku 35 separatystycznych organizacji kaszmirskich zjednoczyło się, by być partnerem do rozmów z Indiami. Indie nie chciały negocjacji. Dowodzący Dzamaat-e-Islam 65-letni Ali Shah Gilani mówi, że jedyni Indusi, z którymi może rozmawiać to strażnicy więzienni. 40-letni Szabir Szach przywódca Ligi Ludowej Dżammu i Kaszmiru najbardziej umiarkowany, najbardziej popularny wśród ludu nazywany Nelsonem Mandalę Kaszmiru mówi: „Karabin jest częścią rozwiązania, ale nie rozwiązaniem” (str 421).

Jednak partie kaszmirskie tez są niejednomyślne w stawianych sobie celach. Jedni chcą przyłączenia do Pakistanu. Inni nowego Podziału-Kaszmir pakistański, reszta do Indii). Jedni pragną republiki islamskiej,drudzy świeckiej. Tylko jeden cel jest wspólny – Indie muszą wycofać swoje wojska z Kaszmiru.

W oczach Indii Kaszmir jest ich wewnętrzną sprawa. Na rozmowy chcą przystać tylko wtedy, gdy Pakistan przestanie się wtrącać w sprawę Kaszmiru. Pakistan (od 1993 roku na amerykańskiej liście krajów popierających terroryzm) głosi, że wspiera Kaszmir tylko moralnie, ale stolica Wolnego Kaszmiru, Muzaffarabad to przepełniona rannymi partyzantami,


 


szkolonymi rekrutami, przekazywaną bronią stolica dżihadu. Tu z pakistańskimi dowódcami omawia się plany walki, stąd przerzuca się do kontrolowanej przez Indie części Kaszmiru broń i rekrutów.

Wzdłuż granicy z Pakistanem Indie nasilają ataki artyleryjskie(od wojny 1971 150 razy otworzono tu ogień). Indie nie mogą się pogodzić z ideą dwóch narodów, z podziałem 1948 roku, z istnieniem wyodrębnionego z nich Pakistanu jako oddzielnego państwa. W Kaszmirze stacjonuje pół miliona żołnierzy indyjskich. Wśród ofiar 2/3 to cywile. Na mogiłach kaszmirskich napisy „Młodzi nie strońcie od karabinu, wojna się nie skończyła!” 423 Wraz z islamizacją obszaru zmienia się tradycyjna etyka Kaszmiru. Rośnie ilość kobiet w burkach, 5 razy muezin nawołuje wiernych do modlitwy. Mułłowie krytykują bardziej tolerancyjną odmianę islamu, sufizm, a małego meczetu w dzielnicy Kaanjar z domniemanym grobem Chrystusa,


 

który przeżywszy ukrzyżowanie rzekomo zmarł w Kaszmirze pilnują fundamentaliści islamscy.

Kaszmirczycy uważają, że jako naród zanikają („Wszystko, co kochaliśmy, zniknęło”)