Sloneczniki

Matka ubogich (Renzo Allegri) - rozmowa z Matka Teresą z Kalkuty

Tytuł: Matka ubogich  - rozmowa z Matka Teresą z Kalkuty
Autor:Renzo Allegri
Wydanie: 1998
Gatunek: reportaż
Wydawnictwo: WAM, księża jezuici
Tłumacz: Barbara Piotrkowska
Oryginał włoski: Teresa Dei Poveri - A colloquio con la Madre di Calcutta
Str: 151

 

Teraz miało być tu całkiem coś innego. Trochę smutna, choć niepozbawiona jasności opowieść o Żydach z Kerali. Ale w między czasie z jesiennych szarości usłyszałam wołanie ... Kawki. Coś pogodnego!! Dającego nadzieję.
Ale przecież każdemu co innego odnawia nadzieję. Ktoś ma apetyt na piękną historię miłosną (oczywiście z happy endem, Kawko:),

 

ktoś inny ożywia się na widok smakowitości. Mniam! Ale ostre!! 

Albo książek.

  

Komuś znów powraca chęć do życia w górach,
     
 
czy na widok uśmiechu dziecka.
  
Albo podczas modlitwy.

   

Znam tylko swoje źródło nadziei. Ono też było źródłem nadziei dla matki Teresy, której imię wybrałam na bierzmowaniu.
Jej historia to też coś z porywu serca i ducha przygody, któremu dał się porwać Jaume Sanllorente. No, bo pomyślcie. Żyje sobie ktoś 18 lat. Tyle rzeczy się zdarza. Tylu ludzi spotyka. Radość. Ból. Ten szczególny z powodu utraty ojca w 9 roku życia. Trzy lata potem decyzja o zostaniu zakonnicą.

   

Czemu właśnie listy wysyłane przez jezuitę z delty Gangesu pomogły Agnieszce Bojaxhia z serbskiego Skopje podjąć niezwykłą dla nas decyzję. No bo, że Indie to jeszcze czytający ten blog rozumieją :), ale klasztor ?!
Kto zrozumie tajemnicę takiej decyzji? Wyjeżdżając na misję 18-letnia Agnieszka nie wie, że nigdy już nie wróci do domu, że nigdy nie zobaczy matki i siostry.
19-latka w Indiach. Najpierw w Darjeeling,
    potem w Kalkucie. Dwa miejsca, w których dokonało się jej przeobrażenie.
 
Zakonnica w klasztorze loretanek, nauczycielka, potem dyrektorka szkoły i przełożona. I nagle...
Skąd u 36-letniej kobiety wiodącej poukładane życie w klasztorze, osoby z pozycją, autorytetem odwaga, by nagle domagać się zgody na wyjście z klasztoru i pójście między najbiedniejszych, w slumsy. Samej.  Po raz drugi radykalnie zmienia ona swoje życie. Wchodzi w totalną niepewność. Po dwóch lat zabiegania o zgodę na urzeczywistnienie powołania, jakiego doświadczyła w drodze z Darjeeling do Kalkuty wychodzi sama z klasztoru po raz pierwszy ubrana w proste sari z niebieską obwódką.  Po ludzku to niemożliwe. 38-letnia kobieta sama w Kalkucie,  której patronuje bogini Kali.

Jednak w sierpniu  1948, w  wyzwolonych dopiero od roku Indiach, Kalkucie dochodzi nowa patronka. Matka Teresa z Kalkuty.

 

Dla niej jest to oczywiste, że nadzieję na zmianę swego życia, które decyduje się poświęcić najuboższym, ludziom ulicy, czerpie od Boga. Siłę z modlitwy. Wezwanie do nachylenia się nad najbardziej cierpiącymi z wezwania Jezusa.

Jedna samotna osoba, która potrzebowała prawie połowy swego życia, by podjąć decyzję o pójściu na całość. Decydując się na życie z użebranych datków, samej nosząc umierających. Dziś jak z małego nasienia wyrasta drzewo, tak z jej decyzji wyrosły na całym świecie dziesiątki ośrodków zajmujących się nie tylko  umierającymi, ale i trędowatymi, chorymi na AIDS, bezdomnymi, wyzwalanymi z prostytucji, czy porzuconymi dziećmi. Tysiące ludzi co roku szukających w internecie, jak można zostać wolontariuszką u sióstr miłosierdzia (chociaż sama Matka Teresa będąc w Polsce powiedziała: "Wasza Kalkuta jest tu, na Ursynowie").
Ona też, podobnie jak ratujący dzieci bombajskie Hiszpan  Jaume Sanllorente wzbudziła niejeden uśmiech na twarzy.
  

Ucząc nas, że twarz odwrócona od cierpienia to zło.  

Wiem, takie słowa pachną dydaktyką. Jesteśmy podejrzliwi wobec słów. Tyle ich nie ma  pokrycia. Tyle autorytetów pada na naszych oczach. Nawet ktoś czyniący dobro może spotkać się z nienawiścią. Jaume Sanllorente opluto. Matki Teresy też nie oszczędzono. Ale z jej słów, a przede wszystkim z jej życia przebija nadzieja.

"Jestem mamą tysiąca porzuconych dzieci " - mówi w tej książce przeprowadzającemu z nią wywiad dziennikarzowi - "zbierałam je z chodników, znajdowałam je w śmietnikach przynoszono mi je z policji, ze szpitali.."



Nie wszyscy widzą podobnie jak Matka Teresa. Niektórym jej słowa wydają się naiwne, nieracjonalne, ale ja jej ufam:

"Boże odbicie widać w każdym dziecku, niezależnie od tego, czy jest ono upośledzone, czy ładne, czy brzydkie - to piękny wizerunek Boga stworzony dla wyższych wartości: dla kochania i bycia kochanym"

 

"Życie jest darem Boga. Darem, którym tylko Bóg może obdarzać. I Bóg w swojej pokorze dał  dał mężczyźnie i kobiecie zdolność współpracy z Nim w przekazywaniu życia. Jakikolwiek był Jego zamiar nie wolno nam niszczyć, ani  ingerować w ten piękny Boży dar. Dlaczego ludzie boją się małego dziecka? Ponieważ chcą mieć łatwiejsze, bardziej komfortowe życie? Więcej wolności? Bać się należy jedynie łamania Bożych praw, ponieważ Bóg w swej nieskończonej i czułej miłości pragnie tylko naszego dobra, naszego szczęścia, naszej miłości"

Nigdy nie poznamy całego dobra, jakie może dać zwykły uśmiech.
 

 
Jest głód zwykłego chleba, ale i głód miłości, dobroci i troskliwości; ludzie zaś tak bardzo cierpią z powodu wielkiego ubóstwa.

 

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać,
jest Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie,
 zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie.


 
Lepiej jest zapalić świecę, niż przeklinać ciemność.

 

 Miej czas na to, aby pomyśleć - to źródło mocy. Miej czas na modlitwę - to największa siła na ziemi. Miej czas na uśmiech - to muzyka duszy.
  

 

Gdy oceniasz ludzi, nie masz czasu ich kochać.
 
Życie jest okazją, skorzystaj z niej.

Życie jest pięknem, podziwiaj je.

Życie jest rozkoszą, zakosztuj jej.

Życie jest marzeniem, spełnij je.

Życie jest wyzwaniem, staw mu czoło.

Życie to obowiązek, spełnij go.

Życie jest grą, prowadź ją.

Życie jest skarbem, troszcz się o niego.

 

Życie jest bogactwem, strzeż go.

Życie jest miłością, raduj się nią.

Życie to obietnica, wypełnij ją.

Życie jest smutkiem, pokonaj go.

Życie jest pieśnią, śpiewaj ją.

Życie jest walką, podejmij ją.

Życie jest tragedią, nabierz sił.

Życie jest przygodą, nie cofaj się.

Życie jest życiem, ocal je!

  

Życie jest szansą, skorzystaj z niej.

Życie jest zbyt cenne, nie niszcz go."

Kawko, piszesz o uśmiechach Bomaju: aż lepiej na sercu się robi widząc tą radość, szczerą, bo po przejściach. Cieszę się, że poprzedni post rozjaśnił Ci trochę nasze jesienne ponuractwa.
Rzeczywiście ostatnio było tu chyba na blogu zbyt dramatycznie. A to Kaszmir, a to śmierć na raka w "Aashayein"", a to tragiczny los syna Gandhiego:(
Nie wiem niestety, czy nadzieja, którą niesie życie Matki Teresy (pokazane w książce Renzo Allegro) pomoże Ci, Kawko, wyjść (albo chociaż wyjrzeć:) z dołka. Mi myśl o niej pomaga.