Sloneczniki

Ostatni mieszkaniec (Aravind Adiga)

Oryginał:Last Man in Tower

a.ang. tłum. Ludwik Stawowy

wyd. oryg. ang. 2011

I wyd. pol. Prószyński 2011


"Nigdy się nie urodziłem  i nigdy nie umrę;

nie krzywdzę i nie można mnie skrzywdzić;

jestem niepokonany, nieśmiertelny, niezniszczalny"

(wg Bhagawadgity)


 


Mumbaj. Kamienica zamieszkała przez tak zwanych porządnych mieszkańców w Santa Cruz w sąsiedztwie slumsów.


 

propago.files.wordpress.com


Wśród nich są zarówno hindusi, jak i chrześcijanie czy muzułmanie. Żyją tu od lat. Zaprzyjaźnieni, znając i rozumiejąc swoje przyzwyczajenia.  Mogąc na siebie liczyć. Pewnego dnia jednak w kamienicy pojawia się człowiek proponując im niebotyczną sumę za opuszczenie mieszkań. Na miejscu wyburzonej kamienicy ktoś chce zbudować bardzo drogi  apartamentowiec. Pieniądz zaczyna dzielić sąsiadów.

Kogo będzie dotyczyć konflikt?

Albert Pinto, emerytowany księgowy,chrześcijanin. Żyje tu od lat z niewidomą żoną. Shelley z czasem nauczyła się poruszać w ciemności. Zna każdy schodek kamienicy,wie, gdzie trzeba uważać, o co można się oprzeć. Nie wyobraża sobie, by tę oswojoną ciemność zamienić na inną, przerażająco obcą. W jej decyzji pozostania w domu, oprócz męża, podtrzymuje ją zaprzyjaźniony z nim od lat Yogesh Anantha Murthy zwany przez sąsiadów z szacunkiem Masterji. Ten emerytowany nauczyciel pustkę po niedawno zmarłej żonie wypełnia darmowym nauczaniem dzieci sąsiadów. Ich stronę zdaje się też trzymać Georgina Rego, czterdziestoośmioletnia pracownica opieki społecznej, pełna buntu i rewolucyjnych poglądów; sama wychowuje dwójkę dzieci.

O pieniądze za opuszczenie domu zaczyna walczyć kilku sąsiadów:

Sangeeta Puri, piędziesięciodwuletnia żona księgowego, matka osiemnastoletniego Ramesha, chorego na zespół Downa. O zdrowie dla syna modli się ona w świętych miejscach hindusów, muzułmanów i chrześcijan. Ramesh Ajwani, pośrednik handlu nieruchomościami, żonaty, dwóch synów. Wierzy on w czterech bogów: Sai Babę, Vishnu, Informację i Sprawność fizyczną  Po ich stronie opowiada się sekretarz spółdzielni, piędziesięciosiedmioletni Ashiv Kothari z żoną i synkiem.Ich argumenty skłonny jest przyjąć tez Ibrahim Kudwa, muzułmanin prowadzący kawiarenkę internetową. W kamienicy mieszka, oczywiście,jeszcze kilka osób, ale to ci, wymienieni  z imienia piędziesięciolatkowie zdecydują o losie domu. Dla pieniędzy stawiając na szali wartości, zgodnie z którymi dotychczas latami współżyli ze sobą w harmonii..


 

„Ostatniego mieszkańca” chwyciłam z z ciekawością z półki w księgarni ucieszona, że czeka mnie lektura Aravinda Adigi,




którego znam z dwóch poprzednich książek „Biały tygrys” i "Między zabójstwami". Jeszcze większą radość poczułam, gdy okazało się, że wywodzący się z Karnataki zdobywca nagrody Bookera  tym razem umieścił akcję swojej powieści w Mumbaju.




Dzięki niemu mogę wrócić do miasta, które mnie urzekło swoją żywotnością pół roku temu. Przejść się ulicami, które znam, znaleźć się w miejscach, które ominęłam. Pobyć wśród reprezentacyjnych budynków


 

Tirupati Balaji Towers, Mumbai


i w slumsach, które podczas podróży nawet nie jadąc do Dharavi, nie dało się ominąć.



 livemint.com

Zawsze były na wyciągnięcie ręki.


mumbai77.com

Przechodząc koło miejsc zaznaczonych strachem i rozpaczą  wybuchów.

 
graphics8.nytimes.com

Społeczność można poznać po tym, bez jakich luksusów potrafi się obyć”. Te słowa Adigi mogą dotyczyć każdego z nas, ale tu opisano nimi Mumbaj. Często pozbawiony wody (włączanej od czwartej do szóstej rano i na półtorej godziny wieczorem). Z cyklicznie odcinanym prądem, żyjący w hałasie, zapyleniu, smogu od aut. W ścisku dwudziestomilionowego tłumu. 


  


Autor pomaga nam się nachylić nad losami osób skupionych w jednym miejscu. Pisząc: „Takimi ludźmi Bombaj stoi”. Mieszkają w domach, na których widać zacieki corocznych deszczy monsunowych.Cieszą się, gdy woda tylko plami ściany budynków, nie zalewając podłóg mieszkań.  Gdy to nie ich budynek zawala się przy okazji kolejnego monsunu.


  


Codziennie czytają w gazetach o bombach wybuchających w pociągach. Jeśli nie w Mumbaju, to gdzieś w Indiach. Oburzają się, że gangsterzy wchodzą do polityki. Niektórzy gardłują za dowodami tożsamości dla imigrantów z Bangladeszu. Inni z gniewem dopominają się o wyrzucenie wszystkich obcych z Mumbaju, 


  


o wymuszanie na nich nauki języka marathi, obowiązującego w Maharasztrze. Mieszkańcy kamienicy w Santa Cruz mieszkają za drzwiami najczęściej pokrytymi symbolami religijnymi,w większości hinduskimi. Na ich oczach pokonywano kolejne ograniczenia. Pozwolono w kamienicy mieszkać najpierw muzułmanom, a teraz ludzie dorastają do akceptacji jako sąsiadki niezamężnej,samotnie żyjącej dziewczyny.


Wędruję więc z Adigą przez Mumbaj przypominając sobie na Marine Drive "zrywające  się do lotu gołębie


 


i palmy kokosowe zginane przez wiatr  od oceanu". Pamiętam, że tam były palmy, ale zapatrzona w twarze ludzi i bezkres oceanu nie zauważyłam na nich kokosów. Nie widziałam też nigdzie szczura, chociaż bohaterowie u Adigi wyznają "zasadę jednego szczura". Masterji wyszukując  restauracje, w których spotyka się z przyjacielem - "nigdy nie wraca do miejsca, gdzie zauważył szczura". Szczury  XIX wieku były plagą Bombaju,


  


nawet teraz przypada sześć szczurów na każdego mieszkańca Bombaju. Czemu żaden nie przeleciał mi drogi? Może za mało patrzyłam na ziemię?  Po powrocie przeczytałam, że miasto produkuje codziennie 8 tysięcy ton śmieci, stąd czasopismo "Forbes" w 2008 roku  wymieniło je jako siódme wśród najbrudniejszych miast świata. Jak udawało mi się widzieć w Mumbaju  bardziej życie niż brud?


Towarzyszę bohaterom Adigi dziwiąc się zwyczajowi (niepisanemu) niedotykania jedzącego, czy zrobienia czegoś dla innych w ramach wspominania zmarłego. Zgadzając się ze słowami, że "człowiek jest jak koza uwiązana do kołka.


 

ultimategoatfansite.com


Mamy jakiś promień wolności, ale krąg naszych działań jest ograniczony. Ludzi należy osądzać łagodnie". Dowiadując się, że w 1965, podczas wojny Indii z Pakistanem,


  


premier Shastri, wezwał Indusów do odmówienia sobie jednego posiłku dziennie. Dla zwycięstwa nad Pakistanem.

Termin, do kiedy wszyscy mieszkańcy kamienicy muszą się zgodzić na opuszczenie domu, mija w jedno z trzech świąt państwowych Indii, Gandhi Jayanti.


 


Wiedziałam, że Indie obchodzą 26 stycznia Dzień Republiki i 15 sierpnia Dzień Niepodległości, ale dopiero czytając książkę Adigi dowiedziałam się, że trzecim świętem jest dzień urodzin Gandhiego. Indie obchodzą go 2 października, a od 2006 roku reszta świata włączyła się w te obchody uznając ten  dzień  Międzynarodowym  Dniem bez Przemocy.  W "Ostatnim mieszkańcu" nabiera to ironicznego znaczenia. Podobnie jak na wielu filmach w scenach katowania ludzi na posterunkach policji pod obrazami Gandhiego, tu "patronuje" on dokonywanej przemocy.



W książce najbardziej ciekawi mnie wszystko, co przedstawia życie w Mumbaju, ale niemniej wciągający jest wątek przemian ludzkiego serca wobec pokusy chciwości. Wyobraźmy sobie: nagle, z dnia na dzień możemy stać się niewiarygodnie bogaci, ale nie każdy chce tej zmiany. Jak zaczynamy patrzeć na tę osobę, z powodu której nie odmieni się radykalnie los nie tylko nas, ale i naszych dzieci? Czy przyznamy jej prawo do własnego zdania? Czy nie uznamy jej za wroga, który z niewiadomych nam powodów stoi na drodze ku naszemu szczęściu? Jak dalece gotowi jesteśmy pójść w walce o pieniądz? Ile zła taka próba czy pokusa wydobyłaby z naszego serca? Czytałam z zapartym tchem przyglądając się, jak ze strony na stronę rośnie w ludziach napięcie, jak ludzkie, dobrotliwe twarze zamieniają się w zwierzęce maski.


Cytaty:


"Łączył ich ten łańcuch zazdrości, ukazując każdemu z sąsiadów, czego mu w życiu brakowało, lecz jednocześnie dając pocieszającą świadomość, że szczęście jest obecne tuż obok w życiu sąsiada, jako element tego samego osiedla"

"Na wsi człowiek żyje jak stadne zwierzę: żeby zadowolić ojca, dziadka, braci, kuzynów. Swoją kastę. Swoją wspólnotę. Wolny jest tutaj. W mieście."

o stanie wojennym wprowadzonym przez Indirę Gandhi 1 1975 roku

"Jeżeli się nawet tego okresu nienawidziło,


 

mtholyoke.edu


godne podziwu było, że ktoś w tym kraju chociaż raz okazał siłę woli"

o Bombaju:

"To miasto bezustannie rosło: gruz, odchody, rośliny, mulcz pozostawione samym sobie zaczęły wypijać łyk po łyku morze i posuwać się w kierunku drugiego brzegu zatoki jak język węża syczącego w słonej wodzie: więcej lądu, więcej lądu"


Masterji o swoim życiu w Bombaju:

"wg zaleceń indyjskich filozofów: jak lotos w brudnej wodzie, bądź w świecie, lecz nie z niego"

O Bombaju w czas monsunu:

"Przez cała noc w Bombaju lał deszcz, teraz odpowiedział na to ocean.

Opuchnięty od sztormu, pokryty jak kwaśnym reflluksem grubą warstwą syczącej piany, lekceważący skały i grawitację, atakował nasyp


 


oddzielający plażę od drogi, raz po raz wdzierał się salwą kropelek na skraj lądu i zmuszał do krzyku gapiów skulonych pod czarnymi parasolami"

"Dawniej człowiek miał kastę i religię. Uczyli go, jak jeść, jak się żenić i umierać. Ale w Bombaju kasta i religia odeszły w niepamięć"

"w ognistym kręgu depczący demona niewiedzy Nataradźa"


  


o dworcu Victoria Terminus:

"Najwspanialsza gotycka budowla miasta.


 

travel.roro44.com


Demony, ostre szczyty, gargulce wyrastające z obłąkanej z obłąkanej masy kolorowego kamienia.  Wzlatujące z centralnej kopuły kamienne mastify. Barany, wilki, pawie, nieznane dziwne bestie w bezgłośnym krzyku nad ulicznym ruchem ruchem i bałaganem. Szaleństwo zwielokrotniał wachlujący budynek kordon palm - figlarnych, zmysłowych, pogańskich drzew drażniących, łaskoczących gargulce." 


Ulubiona pieśń Gandhiego:

"Ishwar Allah Tero Naam

Sabko Sanmati de Bhagavan"

("Ishwar i Allah to twoje imiona

daj wszystkich mądrość, Panie")


"Jezus i Kryszna, dwa kolory skóry, jeden Bóg"


  


woda w różnych religiach:

"Woda była elementem chyba wszystkich hinduskich ceremonii religijnych. Chrześcijanie również jej używali. Muzułmanie płukali gardła i myli się przed namaaz" W książce umieszczono cały hymn ku jej czci nazywając ją początkiem i końcem życia:

"Opalizująca kropla przemówiła: jestem tym, z czego powstaliście. I tym, w co się ostatecznie zamienicie. Między jednym a drugim były kłopotliwe rzeczy, jakie człowiek musiał zrobić. Ożenić się. Uczyć innych. Mieć dzieci. A po spełnieniu obowiązków znów stawał się kroplą wody, wolną od życia i tęczy jego ograniczeń. Śmierć powiedziała do niego: Nie bój się mnie"


 

english.islammessage.com


O oczekiwanej śmierci człowieka:

"Jutro o tej porze  będzie na świecie o jeden cień mniej"


 

rataki.eu