Sloneczniki

Żarłoczny przypływ (Amitav Ghosh)

Autor:   Amitav Ghosh
Język oryginału:  angielski
Tytuł oryginału:   Hungry Tide
Gatunek:              powieść współczesna
Polskie wydanie:  2008
Tłumaczenie:        Krzysztof Obłucki

   
  
Autor:
Amitav Ghosh, (ur. w 1956 roku w Kalkucie) - hindusko-bengalski pisarz tworzący głównie powieści science-fiction. Laureat Nagrody im. Arthura C. Clarke'a w 1997 roku za powieść
"Chromosom z Kalkuty". "Szklany Pałac", (nominacja do nagrody Bookera) "Koło rozumu".

    

Fabuła:
W pociągu z Kalkuty do Canning na archipelagu Sundarban w delcie Gangesu i Brahmaputry

 

spotyka się dwoje ludzi. Kanaja (40-letni szef firmy translatorskiej z Delhi) zaciekawia krótko obcięta, ubrana na chłopca Pia, Induska z Ameryki, która w języku swoich rodziców potrafi powiedzieć tylko, że nie mówi po bengalsku. Ich przyjazd do krainy, gdzie codziennie przypływ pożera całe połacie wysp to krótka przerwa od życia w cywilizacji. Pia ma tu przeprowadzić badania nad delfinami gangesowymi,

 

a Kanaj zapoznać się z papierami, które pozostawił mu po śmierci jego wuj Nirmal. Wkrótce ich losy skrzyżują się z losami Kusum, walczącej tu z rządem Bengalu o prawo do osadnictwa na wyspie i jej syna Fokira, rybaka pływającego własnymi ścieżkami.

  

Zostaniemy tu razem z obcymi tej ziemi Kanajem i Pia wtajemniczeni  w jej wierzenia, bolesną przeszłość, doświadczenie strachu przed tygrysem

   

cyklonem, rozterką ich serc...

 

Moja opinia:
Jeszcze płynę rzekami i kanałami archipelagu Sundarban. Porażona znikaniem ich ziemi pożeranej wodą przypływu. Przerażona rykiem tygrysa, czy nadchodzącego cyklonu. Zafascynowana opowieściami, które rozegrały się na nieznanych mi ziemiach delty Gangesu i Brahmaputry. Na zmianę, to towarzyszyłam odciętej od swej indyjskości Pii w obserwowaniu delfinów, to razem z Kanajem, biznesmenem z Delhi czytałam opowieść jego wuja przestawiającą tragedię uchodźców z Bangladeszu, która naprawdę rozegrała się z 30 lat lat temu na wyspie Morićdźhampi.

Amitav Ghosh, którego pióro podziwiałam już czytając "Szklany pałac", "Koło rozumu" i "Chromosom z Kalkuty", w tej książce porwał mnie w nieznane mi miejsce w sposób, który nie pozwalał mi przestać czytać. Stworzeni przez niego bohaterowie: Pia, Kanaj, rybak Fokir, wujostwo Nirmal i Nilima to żywe, silne postacie, których ból i radość na pewien czas stały się moim bólem i radością. Bardzo poruszyła mnie szczególność tego miejsca, ale i prawdziwa historia osadników, którzy uciekając od śmierci w czas wojny 1971 roku przekroczyli granice Wschodniego Pakistanu przemieniającego się właśnie w krwi w Bangladesz, aby po kilku latach, uciekłszy z indyjskiego obozu dla uchodźców, dotrzeć do znanych im od dziecka zalewanych przypływem wysepek delty Gangesu. Tu zaczyna się ich walka o życie w niebezpiecznym, ale bliskim ich sercu miejscu. Kto ma większe prawo do wyspy - chcący na niej przeżyć ludzie czy chronione przez międzynarodowy program tygrysy?

Wszystko, co dotyczy współczesnej historii Indii, jej wojen z Pakistanem i Indiami, relacji hindusko-muzułmańskich, problemu Kaszmiru, czy uchodźców ciekawi mnie bardzo. Tym bardziej, gdy jest opisane językiem tak wyczulonym na szukanie indyjskich korzeni (wspaniała wizja miejsca, które dziś jest Indiami sprzed 250 milionów lat), tak trafnie opisującym zarówno stany ducha bohaterów, jak i ich wierzenia, problemy kultury i społeczeństwa czy grozę żywiołu.
Ze wszystkich książek Amitava Ghosha tę najbardziej polecam.Także tym, których ucieszą obecne w niej cytaty z poezji Rilke, takie jak.:
"Patrzaj, żyję. A z czego?
Ani dzieciństwa ubywa,
ani jutra...
W przytomności mej nadliczbowe
bycie z serca mi bije" 
czy też:
"Przy każdym głuchym obrocie świat
zna takich wydziedziczonych,
co rzeczy minionych już nie,
a a przyszłych jeszcze nie mają".

Cytaty:
  • Archipelag ma prawie 300 km, od Rzeki Hugli"
  

w Bengalu Zachodnim po brzegi Meghny w Bangladeszu (...) Wyspy są odszkodowaniem ze strony rzek, ofiarą, przez którą oddają one ziemi to, co jej zabrały (...) nie istnieją też żadne granice oddzielające ziemię słodka od słonej, rzekę od morza. Przypływy sięgają aż 300 km w głąb lądu i każdego dna tysiąc akrów lasu znika pod wodą (...) kiedy przypływ tworzy ląd już nazajutrz namorzyny zaczynają się tam zadomawiać (...) lasy namorzynowe to wszechświat sam w sobie"

  

  • O wdowach: "Łatwo było je poznać po białych, gładkich sari i braku ozdób: żadnych bransolet, nawet cynobru w przedziałku. Przy studni obok ghatów często nie było nikogo innego oprócz wdów (...) W krainie przypływów dziewczęta wychowywano w przekonaniu, że kiedy wyjdą za mąż, owdowieją jako dwudziestokilkuletnie, a jeśli im dopisze szczęście po trzydziestce. (...) Kiedy mężczyźni wyruszali na połów, żony zwyczajowo zmieniały strój na żałobny. Odkładały małżeńskie czerwienie i przywdziewały białe sari, zsuwały z ramion bransolety i zmywały cynober z przedziałka. Można było pomyśleć, ze próbują przytrzymać nieszczęście na dystans przezywając je raz po raz. A może był to po prostu sposób przygotowania się na coś, o czym wiedziały, że jest nieuniknione".
  • "zdjęcia z dzieciństwa - fotografie, które ujawniają wszystkie pragnienia, jakie później przez całe życie uczymy się maskować".
  • o zniknięciu Kusum, która pojechała do Biharu szukać swojej matki: "To smutne, ale w tej części świata znikanie młodzieży i dzieci w miastach jest aż nazbyt powszechne: skala jest tak wielka, że łatwo zgubić ślad".
  • opis sztormu 1930: "A teraz wyobraź sobie tamtą straszliwą noc, kiedy sztorm uderzył dokładnie w chwili, gdy rozpoczął się przypływ. Wyobraź sobie, jak kulili się w niepokrytych jeszcze dachem chatach i patrzyli na wodę, która ciągle przybierała, wrzynając się w błoto i w piach, usypane razem, by powstrzymać przypływ. Wyobraź sobie, co działo się w ich głowach, gdy patrzyli na żarłoczny przypływ, wygryzający sobie drogę przez nasyp ziemny, tropiący ich, gdziekolwiek byli. Gwarantuję ci, że nie było między nimi nawet jednego człowieka, ktory nie wolałby stanąć oko w oko z tygrysem niż patrzeć na otchłań paszczy cyklonu"
 
  • o relacji Kanaja wobec Fokira : Jego wściekłość narastała z atawistyczną gwałtownością, wylewała się ze źródła, którego istnienia się wyparł: złości pana na służącego, dumy kastowej, nieufności mieszczucha wobec wieśniaka, antagonizmu miasta wobec wsi"
  • "Ludzie przychodzą na świat wyposażeni w środki umożliwiające odgradzanie sie od innych. Mowa jest jedynie zbiorem sztuczek pozwalających na złudną wiarę, że człowiek może widzieć świat oczami drugiej osoby".
O książce:
* lideria
* bollywoodblox
* recenzja w dzienniku.pl