Sloneczniki

Uśmiechy Bombaju (Jaume Sanllorente)

Autor: Jaume Sanllorente
Tytuł: Uśmiechy Bombaju. Podróż do Indii zmieniła moje życie.
Oryginał: hiszpański, 2007
Tytuł oryg: Sonrisas de Bombay. Ele Viaje que cambió mi destino
Pol. wydanie: 2010
Tłumaczenie: Barbara Jaroszuk
Wydawnictwo: Świat Książki

 

Właściwie to szukałam w EMPiKu mapy Bo..przepraszam!.. Mumbaju. No bo jeśli mam się po nim przez tydzień w lutym powłóczyć (powłóczyć?!! - raczej poprzedzierać przez dwudziestomilionowy tłum), to to dobrze było by wiedzieć coś więcej. Meczet z grobem Haji Alego, Gate Way of India, Marine Drive, Wieże Milczenia Parsów to klasyka, ale co by tu jeszcze wziąć na ząb?

 

Mapy nie było, ale trafiła mi się ta książka ze słowem Bombaj w tytule. Pochłonęłam ją jednym tchem. Lekko napisana, choć o ciężkich sprawach. To, co porywa to prawdziwość historii.  I pasja tego, kto ją przeżył.  No bo, pomyślcie, dobrze sytuowany młody Hiszpan jedzie sobie gdzieś odpocząć od pracy dziennikarskiej.



W biurze podróży pokonując jego opory ktoś (czy to nie byłaś, Ty, A....?) przekonuje go: "A może by tak do Indii?"
Już przy wychodzeniu z samolotu odrzuca go od tego kraju fala gorąca i smrodu.  Potem dzień, w którym nie może uciec od widoku kalek,

 

 ilości błagalnie wyciągniętych ku niemu rąk,

 

 pytania w oczach dzieci.
 

Przeklina w duchu chwilę, gdy postanowił przyjechać do Indii! Co ja tu będę robił przez cały miesiąc?! Nocą nie może zasnąć prześladowany przez obrazy ludzkiej nędzy. Nie rozumiejąc tego, co czuje. Jak pisze potem: obrazek jego życia rozpadł się na poszczególne puzzle. Trzeba go złożyć na nowo. Próbuje tego porażony rozmodleniem

 

 tłumów w Benaresie nad Gangesem, czy zapatrzony w Taj Mahal.

 

To właśnie podziwiając ten grobowiec - indyjski symbol miłości, słyszy od przewodnika "Każdy powinien w życiu zbudować swój Taj Mahal. Na swoja miarę. Czy pan już wie, co będzie pana Taj Mahalem?" Na to pytanie  Jaume Sanllorente znajduje odpowiedź ostatniego dnia pobytu w Indiach. Zanim taksówka zawiezie go na lotnisko, Jaume odwiedzi  sierociniec. Urzeczony uśmiechami dzieci.

 

Wstrząśnięty historiami ich życia.



Przerażony, że z braku funduszy sierociniec może zostać lada dzień zamknięty, a dzieci wrócą wówczas tam, skąd je zabrano - do bombajskich domów publicznych.

  

Wróciwszy do Hiszpanii, Jaume podjmuje decyzję. Rzuca pracę, zbiera pieniądze i wraca do Bombaju ratować  dziecięce uśmiechy. Dlaczego? "Czułem się odpowiedzialny za to, co widziałem" (str 73)



Horacy kiedyś napisał: "Jadą za morze klimat zmieniamy, nie siebie". I rzeczywiście. Jedziemy w najbardziej niesamowite miejsca. Widzimy wstrząsające rzeczy. Wracamy i mówimy: "brudno, każdy chce ciebie naciągnąć na forsę; jak oni mogą okaleczać dzieci, by wzbudzać tym litość; co to za ludzie, którzy sprzedają własne dziecko do burdelu?"  Oburzeni. Wstrząs nie zmienia nas. Nie zakładamy organizacji "Uśmiechy Bombaju"



Czy taką zmiana reagują na nieszczęście tylko ludzie święci? Tacy,  jak Matka Teresa z Kalkuty? Jaume Sanllorente wydaje się być zwyczajnym człowiekiem,



ale ten zwyczajny człowiek w 2003 roku pojechał sobie pewnego dnia do Indii. A tam "czekał na niego nie tylko Bombaj, ale i reszta jego życia", jak pisze. I teraz dzięki niemu (i założonej przez niego organizacji "Sonrisas de Bombay"  6000 dzieci niedotykalnych uśmiecha się spędzając czas w szkole, a nie w domu publicznym.



 A gdy tego zaczęło mu być mało,  Jaume, którego imię oznacza "Bóg ci wynagrodzi", założył kolejną organizację pomagającą znaleźć miejsce okaleczonym, ale wyleczonym trędowatym. "Wrócić do Życia"


Jaume opisuje swoje doświadczenie bardzo po prostu. Jest w nim ufność, którą można wziąć za naiwność.  Pisze: "To właśnie w Bombaju, zacząłem postrzegać innych właściwie - jako przedłużenie nas samych" (str 54). Naiwność? A przecież zawierzywszy marzeniu,  Jaume zmienia świat. Optymiści wydają się mniej dojrzali od pesymistów. Jaume uczy się u najlepszych. Nocami studiuje hindi i czyta Gandhiego, którego słowa są dla niego drogowskazem.

 

 Dzieli się z nami nimi: "Nie powinniśmy się dawać ponieść nurtowi.Człowiek, który tonie, nikogo nie ocali.". Ale Gandhi to nie jedyny Indus, który pomaga Jaume zrozumieć Indie. Rabindranatha Tagore, twórcę nowych idei uczenia ludzi spotykamy w mottach do rozdziałów: "Skąd się wziąłem? Gdzie mnie znalazłaś?", pyta dziecko matkę. A ona płacze i śmieje się, i przyciskając je do piersi, odpowiada: "Byłeś pragnieniem w moim sercu".

 

Dzięki tej książce dowiedziałam się też o kimś. takim jak Muhammad Yunus.

   

Bangladeski profesor ekonomii, nagrodzony pokojową nagrodą Nobla za pomysł mikrokredytu, który dał szansę na wyjście z nędzy wielu najbiedniejszym. Jego słowa też stały się mottem do jednego z rozdziałów: "Dobroczynność nie jest rozwiązaniem problemu biedy, przeciwnie, uniemożliwia jego rozwiązanie, pozbawiając osoby biedne inicjatywy, a nam z kolei pozwalając się nimi nie przejmować. Służy jedynie uspokajaniu naszych sumień." . Jaume nie zadowolił się datkami rozdawanymi żebrakom. Chciał, by ich dzieci wyprostowały plecy. Ożywiły się ucząc.

Kolejnym Indusem, którego słowa podtrzymują upartego Hiszpana jest Krishnamurti.

  

Jemu i nam stawia on pytanie: "Czy będzie miało jakąkolwiek wagę, że się zmienię? (...) To źle postawione pytanie, jako że ty jesteś resztą ludzkości".


   

Od  Wiwekandy Jaume uczy się też stosunku do religii tak ważnego w Indiach: "Jedyna religia, jaka się powinno głosić to religia bez strachu". Z tym problemem Jaume musi się mierzyć prowadząc szkołę, w której nie tylko dzieci, ale i nauczyciele różnią się wyznaniami. Obok święta Diwali, Boże Narodzenie, obok Wielkanocy Idy muzułmańskie. Pisząc o bólu podziałów Jaume cytuje twórcę sikhizmu Guru Nanaka

  

 - "Istnieje tylko jeden Bóg, który nikomu nie jest wrogiem".
Jaume w swej wizji świata powoli uczy się zdawać na Boga, choć za Wiwekandą  wierzy tez w naszą wolność: "Cała odpowiedzialność za dobro i zło spoczywa na tobie.  Co zaplątałeś, możesz zawsze odplatać - to obfite źródło nadziei"
A nadziei w tej książce nie brakuje. Wystarczy spojrzeć na twarze dzieci, by zrozumieć, czemu Jaume tak nazwał swoją organizację i czemu mówi, że ich uśmiechy są  dla niego źródłem siły. Przeczytajcie koniecznie! Rozświetli Wam to jesień.


CYTATY

O powrocie po podróży do codzienności:
"Dlaczego mnóstwo ludzi z niechęcią wita powrót do pracy i codzienności. Bo przecież skoro zajmują one nam większość życia, oznaczałoby to, że po prostu nie podoba nam się, jak żyjemy" (str 59)

"Czasem bardziej przejmujemy się pryszczem na własnym nosie niż tym, że codziennie umiera z głodu mnóstwo dzieci, jak mówi chińskie przysłowie".

j

"Często tylko krytykujemy, zapominając, że stanowimy część świata, na który narzekamy (...) To tak, jakbyśmy stali przed czarnym murem i skarżyli się, ze taki ponury, jednocześnie trzymając w dłoniach pędzel i puszkę białej farby. Nie wystarczy jej na pomalowanie całej powierzchni, ale możemy pomalować choćby część. I jeśli każdy zdobędzie się na taki wysiłek, mur w końcu zostanie pomalowany w całości" (str 95)

"Wrogowie nie istnieją. Wróg to przyjaciel, który potrzebuje pomocy".
(120)