Sloneczniki

Kandahar - ile wolnego człowieka w jeńcu?

Reżyseria: Andrej Kawun

Obsada: Aleksandr Bałujew, Władimir Maszkow,  Andriej Panin, Aleksandr Głubiew, Bogdan Bieniuk, Imomberdi Mingbajew

Premiera: 2010

Gatunek: dramat wojenny i kino akcji

Język: rosyjski

Oceny: IMDb 6.7/10

 


Кандагар

 

 

To opowieść oparta na faktach. I dzieje się w znanych mi tylko z indyjskiego filmu "Kabul Express" pustych przestrzeniach, na niebezpiecznych drogach i w grozie gór Afganistanu. Rosyjskiej "Dziewiątej roty" wciąż jeszcze nie obejrzałam do końca. Zbyt ciężko było mi patrzeć na umieranie bohaterów w wojnie sowiecko-afgańskiej. Przerwałam.

Tu też bohaterami są Rosjanie. Ich samolot przelatujący nad Afganistanem zmuszono w 1996 roku do lądowania w Kandaharze. Piloci stali się więźniami świata talibów,

oczekujących od nich szkolenia afgańskich pilotów.

 

Piątka bohaterów różnie reaguje na sytuację niewoli, upokorzenia i poczucie bezsilności. Ich relacje z Afganami mogą być próbą porozumienia się, która za chwilę przemienia się w przemoc

i zagrożenie życia. Ich młodziudcy strażnicy z entzujazmem przygladają się, jak ich jeńcy kopią piłkę, kibicują im, ale nie przeszkadza to im mierzyć w nich wciąż z broni, z której nie zawahają się wystrzelić. Trudno w tej sytuacji zachować wolność ducha. Bohaterowie tej opowieści wciąż mają coś do stracenia: powrót do rodziny, do ojczyzny, swoje życie.

Inaczej niż bohater "Kręgu pierwszego" Sołżonicyna, który straciwszy z rąk Sowietów rodzinę, szantażowany przez nich woła z ulgą "Już nic mi nie możecie zrobić. Zabierając mi wszystko, dla czego warto mi było żyć, uczyniliście mnie wolnym". Bohaterowie "Kandaharu" traktują swoją niewolę inaczej. Mierzą się z przejściem na islam, by ocalić życie. Mają różne pomysły na wyjście z prawie beznadziejnej sytuacji.

Desperackie lub rysykowne, ale przemyślane. Wrogość wobec Afganów się nie opłaca. Zwracają się więc przeciwko sobie. Jesteśmy świadkami, jak dowódca, okazawszy słabość upada w oczach podwładnych, jak rząd dusz przejmuje ktoś inny.

Najbardziej zapamiętałam obrazy Afganistanu

strategypage.com - prowinca Kandahar

filmowane jakby w gorączce, w pośpiechu i z gwałtownością, z jaką bohaterów gdzieś wiozą,

images.cdn.fotopedia.com

 

rzucają, zamykają. Czujemy się dzięki tym kadrom, jak oni – osaczeni. Wsród pięknej w swej pustce i grozie naturze, między obcymi, zagrażajacymi twarzami. Z ich pytaniami: co dalej? przeżyję? wrócę? Ich wybory nie sa tak tragicznee, jak bohatera "Braci", ale niemniej obserwacja, jak poszczególne osoby przyjmują bardzo trudne doświadczenie, co dzieje się w relacjach między nimi, w obrazie siebie, sprawia, że możemy zadać sobie pytanie: jak przyjęlibyśmy podobny los. Zdradzając siebie, czy pozostając sobie wiernym?

P.S. Pytania: dlaczego przedstawiono pięciu pilotów a nie siedmiu? Kto nie był wart opowieści? Dlaczego zrusyfikowano II pilota  (filmowy Sieroża był w rzeczywistości Gruzinem o imieniu Chajrulli)?

P.S. Afganów widzimy tu tylko oczyma bohaterów jako zaciekłych nieobliczalnych wrogów. Brakowało mi innej opcji. Może dlatego, że właśnie czytam "Listy do moich córek" Fabzii Koofy, przeżywając opowieść afgańskich ofiar. Ale film jest przecież przede wszystkim wartko, z napięciem zrobionym filmem akcji, a uwagę skupiono  na tym, by oddać prawdę o bohaterach przeżywajacych zwyczajnie strach, bezradność, rozpacz. By przejść ku nadziei.