Sloneczniki

Nietykalni - Afryka w Paryżu

Reżyseria:    Olivier Nakache, Eric Toledano
Scenariusz:  Olivier Nakache, Eric Toledano
Obsada:       Francois Cluzet, Omar Sy, Anne Le Ny
Muzyka:       Ludovico Einaudi
Zdjęcia:        Mathieu Vanepied
Język:          francuski
Produkcja:    Francja
Gatunek:      komediodramat
Nagrody:      4 nagrody (Cezar za role - Omar, Tokio - za
                   reżyserię,role - Omar i Francois, za debiut - Omar),

                   nominacje do Cezara - za reżyserię, film,
                    scenariusz, zdjęcia, rolę - Anne Le Ny
Premiera:      2011
Oceny:         IMDb 8.4
   
  
 

Jest taka książka "Palę Paryż", są takie zdjęcia - Afryki w Paryżu, płonących przedmieść stolicy Francji. W  2005 roku dwóch nastolatków pochodzenia afrykańskiego uciekając przed kontrolą policyjną skryło się w transformatorze w Clichy sous Bois.

 

Zginęli porażeni prądem. Francję ogarnęły gwałtowne zamieszki.

 
Od 27 X do 8 XI początkowo powstanie paryskie stało się powstaniem francuskim.


Spłonęło dziewięć tysięcy samochodów,


podpalano szkoły, pocztę, przedszkole. Aresztowano trzy tysiące osób. Rodzice chłopców, którzy zginęli od poparzeń, daremnie wołali o pokój. Przywracało go kilkanaście tysięcy policjantów,


 na motocyklach, w śmigłowcach. Jeśli chce się rabować Afrykę czy Azję, pewnego dnia ma się ją już u siebie w domu. Gdy pierwszy raz jechałam przez Francję dziwiła mnie ilość Afrykanów, już nie na ulicach Paryża, ale nawet małych francuskich miasteczek.


Driss to jeden z nich, Afrykanów z obrzeża Paryża. Łatwo można by go sobie wyobrazić wśród biegnącego tłumu rozpalonego żalem pomiatanych. przenoszącego ten pożar gniewu na ulice.


Ale nie ma go tam. Dziwnym zrządzeniem losów jego udziałem nie jest bunt przeciw sytym białym, w których kraju zajmuje miejsce pogardzanego.



Driss staje się nogami i rękoma sparaliżowanego arystokraty francuskiego Philippa.


Zjednując go sobie szczerością i radością życia.
 


Zestawienie dwóch światów?



Owszem. I jakże zabawne.



Na tym filmie śmieją się z siebie i ze sobą nie tylko bohaterowie. Zdumiona słyszałam swój głośny śmiech w sali filmowej.



Zaciekawiona od pierwszej chwili, wciągnięta w tę historię (znów w oparciu o fakty!), która budząc śmiech  porusza też obrazami rodzącej się przyjaźni, współczucia (ale nie litości) wobec czyjegoś cierpienia, nadziei dawanej w sytuacji, w której można by uwierzyć tylko w rozpacz.
Ostatnio na blogu mieliśmy Afrykę umierająca na AIDS, zmuszającą swoje dzieci do zabijania rodziców. W tym filmie mamy dającą radość, symbolicznie ujmując przywracającą sens życia sparaliżowanej Europie.

Czy francuskie kino mamy tu na blogu tylko pod postacią "Klasy"? Też ze znakiem obecności Afryki w Paryżu. Tę w "Nietykalnych" zawdzięczamy dwóm duetom: reżyserskiemu (Olivier Nakache, Eric Toledano)
 

i aktorskiemu (Francois Cluzet, Omar Sy)

   


P.S. Zabawne, że po obejrzeniu  tego filmu zastanawiałam się dokąd mamy pójść, by sobie jeszcze nim pożyć w rozmowie. Nasze pełne wahania twarze zauważył przemiły naganiacz. Zgadnijcie, jak nazywa się miejsce, w którym wylądowaliśmy. ...Macie rację - "Hello, Afryka" z afrykańskimi daniami podawanymi przez uśmiechniętego Afrykanina. Prawda, Joluś?