Sloneczniki

Zameen - ziemia rozdarta

Reżyseria:          Rohit Shetty (debiut, Golmaal, Sunday)
Scenariusz:        Robin Bhatt (Baazigar, Omkara)
Produkcja:         R.N. Pachisia
Muzyka:             Himesh Reshammiya (Tere Naam, Aitraaz)
Zdjęcia:             Aseem Bajaj (Chameli, Shabd)
Obsada:             Ajay Devgan, Abhishek Bachchan, Bipasha Basu,
                          Mukesh Tiwari, Mohan Joshi
Rok produkcji:   2003
Trwa:                 155 minut
Tytuł:                 Ziemia
Oceny:               IMDb 5.8/10, Tamanna 5.5/10

ज़मीन

              

O reżyserze:
Rohit Shetty - pochodzi z południa (stan Karnataka), syn mistrza walki, od początku związany z Ajayem Devganem (gra w każdym jego filmie). "Zameen" to debiut. Potem - "Golmaal", "Sunday", "Golmaal Returns".

  


Dowodzącemu jednostką antyterrorystyczną pułkownikowi  Ranvirowi Singh Ranawat (Ajay Devgan) udaje się w Kaszmirze schwytać Babę Zaheera (Mukesh Tiwari), odpowiedzialnego za ataki terrorystyczne w Indiach. W Pakistanie zorganizowano akcję, której celem jest zdobycie zakładników, na których można będzie wymienić cennego dla separatystów kaszmirskich wojownika. Próba rozszyfrowania tej akcji doprowadza do spotkania  ze sobą dwóch ludzi, którzy poznali się kiedyś w dramatycznych okolicznościach. W pułkowniku Ranvirze Singhu oficer policji Jaideep Rai (Abhishek Bachchan)

  

rozpoznaje dowódcę, który mu kazał  odejść z armii. Jai do dziś szuka sposobności do zrehabilitowania się za chwilę wahania, która kosztowała czyjeś życie. Umożliwi mu to teraz wspólna z pułkownikiem próba odbicia porwanego samolotu...


Film zdominowało kilka motywów. Patriotyzm indyjski. 62 lata niepodległości to tak niewiele, ze ideę miłości do matki Indii buduje niejeden film. Czasem w oparciu o wrogość do sąsiada. 1948, 1965, 1971 - trzy wojny z Pakistanem. Plus walki o Kargil. W tym filmie grany przez Ajaya Devgana główny bohater żałuje, że Indie nie poszły na całego w walce o Kaszmir, że dziś terroryści przenoszą Kaszmir na ulice indyjskich miast atakując parlament, świątynię, hotele.
Kolejny motyw obok relacji z Pakistanem, który wspiera terrorystów w Indiach to problem muzułmanów. To oni są większością w Kaszmirze walcząc o wyzwolenie go spod okupacji indyjskiej, to oni stoją za zamachami terrorystycznymi, oni też są ofiarami pogromów faszyzujących hindusów. Aby nie zaostrzać tej wrogości film optuje za jednością wszystkich wyznań. Rozpoczyna się okropnie patetyczną piosenką wychwalającą matkę Indie, tak uświęconą "jak Biblia, Gita i Koran". Postaciom złych muzułmańskich porywaczy przeciwstawiono dobrego muzułmańskiego kapitana porwanego samolotu. To on jest bity za oskarżanie terrorystów, że nie żyją w zgodzie z Koranem, który za hańbę uważa uderzenie kobiety. Broni go sikh. Pełna jedność!
Dla mnie najciekawszy motyw w filmie to conradowskiego Lorda Jima zawahanie się w chwili decydującej. Wiarygodnie zgrany przez Abhisheka Bachchana Jai śni swoja słabość, szuka sytuacji, w której mógłby wykazując się odwagą, ryzykując życie zmazać hańbę z przeszłości. Znajduje ja u boku bohatera granego chwilami zbyt patetycznie przez Ajaya Devgana.

 

 Ich relacje i sytuację żołnierza, który zawiódł siebie i dowódcę a teraz próbuje w swoich i jego oczach odzyskać utraconą godność, obejrzałam z dużą ciekawością. Obaj aktorzy swoją grą ułatwiali mi wczucie się w dramat utraty honoru.
Kogo i co jeszcze można jeszcze zapamiętać z tego filmu? Na pewno nie Bipashę Basu, dziewczynę Jaia, która w tym męskim filmie jest tylko śliczną ozdobą.
Ja zwróciłam uwagę na scenę wyłączenia kamer przez dziennikarzy, ich rzadką zgodę na to, by się coś działo bez podglądania, a zapamiętam oczy uwięzionego terrorysty kaszmirskiego granego przez Mukesha Tiwari (świetnego w "Gangaajal") i kamerę śledząca walki w Kaszmirze.

Do tego filmu (mimo jego uproszczeń) namawiam tych, co jak ja oglądają indyjskie filmy przedstawiające wojnę ("1971", "Border", "LOC Kargil"), czy terroryzm ("Black Friday", "Fiza", "Dil Se", "Roja', "Maachis"). Jesienne walki z terrorystami o hotele mumbajskie pokazują, że Indie nawet w hurra- patriotycznych filmach dzielą się ze światem swoim bólem.

  
 

Tło filmu:

 

Indie pełne niepokoju po kolejnych atakach terrorystycznych. 2001 rok. Wrześniowy atak na World Trade Center miał swój odpowiednik w Indiach. Miesiąc później bojownicy o wolny Kaszmir zaatakowali parlament w Srinagarze.

  

Trzy miesiące potem zginęli ludzie podczas samobójczego ataku na parlament Indii  w Delhi (pokazano to w "Fanaa").

  

W marcu 2002 w gudżarackim pociągu w Godhra spłonęło 58 hinduskich pielgrzymów.

  

Odpowiedzią na to był pogrom w wyniku którego zginęło tysiąc muzułmanów (pokazano to w filmie "Parzania").

  
 

We wrześniu 2002 dwóch terrorystów muzułmańskich zaatakowało świątynię hinduską w Gudżaracie.

   
  

W ten łańcuch przemocy wpisuje się też fabuła tego filmu. Zrealizowano go w 2003 roku, ale nawiązuje on do wigilii Bożego Narodzenia 1999, kiedy to indyjski samolot lecący z Delhi do Katmandu (Nepal) został uprowadzony przez Amritsar  najpierw do Lahore w Pakistanie, do Dubaju w Emiratach Arabskich i wreszcie do Kandaharu w Afganistanie talibów. 8 dni minęło zanim negocjatorzy ustąpili porywaczom.

  
kapitan samolotu Devi Sharan
 
  

Gudżarat , rok po powstaniu filmu. Przemocy cdn...