Sloneczniki

Pranchiyettan and the Saint - święci sa wśród nas

Reżyseria:    Ranjith ("Thirakkatha", "Paleri Manikyam" "Nandanam",
                   'Kaiyoppu", "Mizhi Randilum")
Scenariusz:  Ranjith
Produkcja:   Ranjith ("Kerala Cafe")
Obsada:        Mammootty, Priyamani, Siddique, Khushboo, Innocent,
                   Sasi Kalinga, Jesse Fox Allen, Master Ganapathy
Muzyka:       Ousepachan
Zdjęcia:        Venu
Język:          malajalam
Premiera:      2010
Oceny:         IMDb 7.4,  Tamanna 7.5


പ്രാഞ്ചിയേട്ടന് ആന്റ് ദി സെയിന്റ്

  

Thrissoor. Czterdziestokilkuletni chrześcijanin Pranchi (Mammootty) żyje samotnie.
Czegokolwiek się dotknie, zamienia się w złoto, ale sukces materialny nie jest w stanie uciszyć jego niepewności co do statusu społecznego. Niepewnym czyni go brak wykształcenia i prześladujące go wspomnienia z dzieciństwa. Cień dziecięcych szyderstw wciąż trwa w jego pamięci zamieniając chwilami dorosłego mężczyznę w onieśmielonego kpiną chłopca. Dlatego z pomocą przyjaciół

 

 usiłuje on udowodnić, że nie jest nikim ośmieszając się podczas  wyborów na przewodniczącego klubu Rotary.  Kolejną próbą zaistnienia jest kupowanie sobie Przez Pranchi narodowej nagrody Padma Śri.

 

 Towarzyszy temu wymyślanie życiorysu wychodzącego naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Wbrew faktom Pranchi zostaje w nim przedstawiony jako ktoś od dziecka czuły wobec żebraków, jako chrześcijanin wspierający datkami hinduskie święta, uspokajający muzułmanów wzburzonych rozebraniem meczetu Babera 6 XII 1992.  Próba   uczynienia z niego (w oparciu o kłamstwo i za pieniądze) świętego też nie udaje się. Ośmieszony, zawstydzony zamyka się w swoim domu. Jego życie zmienia się za sprawą
Padmashree (Priyamani)



 
i potrzebującego pomocy chłopca Pauly (Ganapathy)...




Niekoniecznie lubię, gdy historia zaczyna się podsłuchiwaniem pogawędki dusz na cmentarzu i rozmową z ożywioną figurą świętego Franciszka, ale jeśli ma to być historia o świętości zwyczajnych ludzi? Prawdę mówiąc ucieszyłam się widząc, że bohater, co dość rzadko się w indyjskim kinie zdarza, jest chrześcijaninem. Ale też i chrześcijan na miliard Indusów jest zaledwie 3 %. Na mapie widać, gdzie można ich znaleźć. Najwięcej w na północnym wschodzie w Mizoram, Meghalaya i Nagalandzie, trochę  mniej w Manipurze i koło 20% w wysokich górach w  Arunachal Pradesh i na nad morzem na zachodzie na Goa. Kerala, w której dzieje się ten film, liczy sobie  19% chrześcijan, koło -9-5 % Tamil Nadu i Sikkim, a 4-1 % - Pendżab i znów na północnym wschodzie Asam, a we wschodniej i centralnej części Indii- Jharkhand, Chhattisgarh, Oriosa, Andhra Pradesh i Karnataka.

 


Ale wracając do omawianej historii - jej bohater bliski mi jest w modlitwie ze wzniesionymi ku górze rękoma. To piękny gest pełen oddania i pokory. Może więc nic dziwnego, że zaraz potem słyszy na żywo  też lubianego przeze mnie świętego Franciszka


 z jego "La vita e grande sońo, mio filio". Bo czyż życie nie jest snem? W przypadku bohaterów zabawnym snem, w którym Pranchiyettan nawet przekonany przez świętego, że nieważne czy mówimy po włosku, czy po polsku, i tak mamy jeden wspólny język: miłości, z ulgą przyjmuje dopiero słowa w malajalam. Budzą one w nim tyle zaufania, że ma odwagę wtajemniczyć świętego w swoje traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa. Rozbawił mnie okrzyk świętego szykującego się podobnie jak my na retrospekcję: błagam, tylko nie w czarno-białych obrazach!". Taki dystans, ciepło i humor towarzyszą różnym epizodom tego filmu. Bawiąc mnie tekstami typu "nie bój się angielskiego. W Anglii nawet żebracy mówią po angielsku", "Szanują nasze pieniądze nie nas".

Postać bohatera budowana jest na naszych oczach poprzez relacje z bardzo różnymi ludźmi. Np wśród wielu jest pewien żebrak, który głosi, że nie chce pracować,  będzie żebrał do końca życia, ale tylko od Prachttayana. " A jeśli ja stracę pieniądze i nie będę mógł ci nic dać?" - "Przestanę. Nie żebrać. Żyć". Podoba mi się klimat tego filmu mimo (a może właśnie dlatego), jego rozbicia na różne wątki, scenki. Jeden zanika, pojawia się inny. Łączy je osoba bohatera, coraz prawdziwsza, coraz bardziej przejmująca. Śmieszna

h

 i rozczulająca. Głodny uznania aż po śmieszność, przeganiany z pierwszych miejsc na ostatnie, czyniący dobro jakby mimochodem nie zauważając tego.  Mammotty'y gra swego bohatera przezabawnie.



Rozśmieszając potrafi wzbudzić we mnie współczucie i wzruszenie.  Jego
serce wzburzone  odrzuconą miłością nie znajduje pocieszenia nawet w Biblii, która też okazuje się wyznaniem miłości w słowach z "Pieśni nad pieśniami":
"Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty.." Miłość go osacza, choć on sam  zaznaje jej tylko w przyjaźni.

j

Nie znalazłszy jej w kobiecie, odnajduje w chłopcu, któremu pragnie pomóc. W jego losie widzi siebie, kogoś, kto nieraz mierzył się z klęską, niepowodzeniem. "To zwycięstwo móc pomóc komuś tam, gdzie się przegrało". Cierpiący z powodu kompleksu braku wykształcenia Pranchiyattan stara się pomóc w nauce Pauly, chłopcu odrzucającemu innych, siebie, życie i pragnienie czegokolwiek. Dlaczego? To historia w historii. Z rodzaju tych, co grają na naszym sercu.



Przy okazji pomocy udzielanej chłopcu możemy się serdecznie pośmiać z jego relacji z nauczycielem głoszącym w pozycji jogina "Nasz umysł jest jak małpa, która skacze i bawi się wśród konarów drzew. Sukcesem człowieka jest utrzymać umysł pod kontrolą".

Świętość zwyczajnego człowieka, sparaliżowanego często porównaniami z innymi, strachem przed śmiesznością odnajdywana w ocaleniu kogoś z cierpienia? Dorastanie do zgody na siebie takim, jakim się jest?


Nie znam Thrissuru w Kerali.


 Nawet w wikipedii pozostaje jeszcze dla nas białą plamą. W tym filmie w reżyserii
Ranjitha

  
 
pokazano go bardzo realistycznie.
Dzięki zdjęciom Venu i sztuce aktorskiej, obok Mammootty'ego, takich aktorów jak Priyamani,

  

Siddique,



 Khushboo,

j

 Innocent.                 
        
 

Ma swój klimat. Ma. Warto się o tym przekonać.

PS. A Mammootty ('ego?) nagrodzono narodowym odznaczeniem Indii
Padma Śri , o które daremnie zabiega jego bohater:)