Sloneczniki

Kohram - kto kim jest na tle wybuchów

Reżyseria:             Mehul Kumar ("Krantiveer", "Jaago",
                          "Tirangaa")
Produkcja:          Mehul Kumar
Muzyka:              Deelip i Sameer Sen
Obsada:              Nana Patekar, Amitabh Bachchan, Tabu,
                          Mukesh Rishi, Danny Denzongpa, Kabir Bedi
Rok produkcji:     1999
Gatunek:            thriller, film akcji, dramat
Tłumaczenie:      Wybuch

  
 
Podczas pogrzebu majora Rathoda (Jackie Shroff) dochodzi do zamachu na ministra Veera Bhangra Sinhga (Danny Denzongpa). Zamachowcowi nie udaje się go zastrzelić. Jednak zanim zginie podczas wybuchu auta,rozpoznano w nim zasłużonego oficera armii pułkownika Balbira SinghSodi (Amitabh Bachchan). Prowadzący śledztwo brygadier Bedi (Kabir Bedi) podejrzewa,że Sodi przeżył i zbiegł. Ktoś musi zbadać, czy pod bardzo do niegopodobnym, wybuchowym, uwielbianym przez wszystkich Dada Bhainie kryjesię uznany za zdrajcę Sodi. Zadanie to zostaje powierzone znanemu zeskuteczności w walkach z terrorystami Ajitowi Arayi (Nana Patekar). Ukryty za maską rozgadanego luzaka, fotografa z gazety wkrada się on wżycieDada Bhai. Przy okazji poznając równie uroczą, co skorumpowaną policjantkę Kiran Patekar (Tabu). Czy rzeczywiście jego nowy przyjaciel, wylewny i serdeczny Dadabhai jest skrytym niebezpiecznym milczkiem Sodi?...

  

Jeśli Pakistańczycy to źli aż po wytrzeszcz oczu i zgrzytanie zębów (także w wykonaniu Mukesha Rishi, którego lubię w "Sarfarosh" i "Dum"). Jeśli żołnierze indyjscy to tylko odważni, gotowi poświęcić życie za matkę Indie, wieczni zwycięzcy. Jeśli politycy to skorumpowani, gotowi sprzedać ojczyznę i własną córkę. Najlepiej w wykonaniu Danny Denzongpa (okrutnie okrutnego już w "Lajja" czy "Krantiveerze"). I tak tu jest. Sikhowie się modlą. Hindusi się modlą. Muzułmanie tylko podkładają bomby. Czasem zabijani przez sikhów i muzułmanów, ale tu jako ci, których powinno się zabić. Pełno wybuchów, pościgów, zamachów, kłamstw polityków. Po co więc oglądać ten film? Szczególnie, jeśli nie lubicie tego typu atrakcji.  Dla wątku podwójnych tożsamości, udawania kogoś, kim się nie jest, zarzucenia swojego dotychczasowego losu. I dla aktorów. Nana ciut patetyczno - rambowaty w roli komandosa (gdy pojawia się na ekranie słychać w tle pomruk...tygrysa), ale przezabawny w parze z Tabu jako wyluzowany dziennikarz. Nieźle się już razem prezentowali w scenach z "Hu Tu Tu", ale tu tworzą parę naprawdę. On z kitką, kolczykiem, w podskokach, rozgadany, przy niej onieśmielony. Ona wyrzutem nóg powala mężczyzn, a przy nim trzepocze rzęsami. Nawet scena w wannie jest. Wyobrażacie sobie Tabu i Nanę w pianie?! Moje rozbawienie budziła ironiczna  piosenka z nimi Pagal Hua Deewana. Nanę w konfrontacji z Amitabhem też warto zobaczyć. Jedyna okazja! W  starciach na słowa i pięści, czy roztańczonych w Hum Hain Banaras.

 

Reżysera filmu znam z "Jaago" i z "Krantiveera", który obejrzałam z ciekawością (też z Naną walczącym ze złym Danny Denzongą).  I tam i tu porachunki polityczno- gangstersko- policyjne rozgrywane są na tle święta na cześć Durgi (Nawaratri).  Pewnie reżyser lubi takie połączenia modlitwy i zabijania.
Ja osobiście lubię tu scenę modlitwy w gurdwarze (z Baba Nanak w tle) - porusza mnie Amitabha rozdarcie z rodziną. Bez wybuchów. Tylko spojrzenia i rozmodlony śpiew  w tle.

 
  
Oceny i recenzje:
* http://www.molodezhnaja.ch 3/5
* http://planetbollywood.com 8.5/10
* http://www.imdb.com 5.7/10
* recenzja na rediff