Sloneczniki

Pakal Natsharankal - w zdrowiu i w szaleństwie

Reżyseria:    Rajeev Nath ("Janani", "Moksham")

Scenariusz:  Anoop Menon

Obsada:       Mohanlal, Anoop Menon , Suresh Gopi,

                    K.B. Venu, Lakshmi Gopalaswamy

Zdjęcia:       Ramachandra Babu

Muzyka:      Shemas Aman (debiut)

Język:          malajalam

Premiera:    2008

Tytuł:          Poranne gwiazdy

Oceny:        IMDb 6.7, Tamanna 7.3/10


 


  


Wielki reżyser kina malajalam Siddarthan (Mohanlal) nie żyje.Czy jego upadek z dachu klubu „Daffodils”, w którym często popijał dyskutując  przyjaciółmi, był przypadkiem, samobójstwem, czy morderstwem? Z telewizji i radia wciąż słychać komentarze na ten temat. Prawdy o śmierci, ale i o życiu swego ojca


próbuje dochodzić jego syn Aadhi (Anoop Menon). Krążąc wśród jego przyjaciół i kochanych przez niego kobiet stara się on znaleźć winnego śmierci ojca.


Jednocześnie zbierając materiały do powieści o nim. Odkryta prawda zaskoczy go…

W tym filmie, wielkim popisie gry Mohanlala, prawda o bohaterze odsłania nam się powoli. Sensacja dociekań, czy było to samobójstwo na antenach telewizji i radia. Obrazy Aadhi któremu ojciec kojarzy się z ręka wichrząca jego włosy i zapachem betelu czy heroiny. Wielki artysta objawia nam się jako zmysłowy, wybuchowy dziwak, szokujący oryginał. Niebezpieczny w swych pomysłach, impulsywny, pożądliwy wobec kobiet (jak mówi jeden z bohaterów do niego: „ty chciałbyś mieć w jednym łóżku matkę i córkę”), często odurzony alkoholem,


 

szczery, żarliwy.

Gdy umiera, ludzie już nie z nim, ale i o nim jeszcze mówią. Jeszcze. Czy syn chce go uwiecznić, zatrzymać opisem wśród żywych, czy wykorzystać czyniąc go przedmiotem dociekań i opisu w swojej książce?

Człowiek, który jest obok nas, z którym właśnie rozmawiamy, na którego patrzymy, pozostaje tajemnicą. Dla siebie i dla nas. Każdy z nas czasem odsłania coś z tej tajemnicy (najwięcej kochając), ale w ostatecznym rozrachunku pewnego dnia niewiadoma pogłębia się poprzez jego śmierć. Nie mogąc już dotrzeć do kogoś, kogo nie poznajemy już zmysłami, zdani jesteśmy tylko na coraz bardziej wykrzywione i coraz mniej wyraźne wspomnienie. Kim naprawdę był? Kim jest teraz wzbogacony o doświadczenie śmierci? Czy możliwa jest między nami więź? Wiemy już, co nas ominęło i czego już nie będzie. A czy jest jeszcze jakaś przyszłość dla naszej więzi z kimś, kto umarł?

„Pakal Naksharatrangal” to film o tajemnicy człowieka,



ale i o relacji między ojcem a synem. Stawia on też pytanie o to, czy mamy prawo pomóc komuś w samobójstwie. Podobnie jak w „Guzaarish”  znów w indyjskim kinie słyszymy wołanie o zgodę na eutanazję.

Z pamiętnika czytanego przez syna po śmierci ojca odsłania się człowiek, który bilansując swoje życie łapczywie wypełnione sztuką i sięganiem po ciała wielu kobiet



ze wzruszeniem chciałby uklęknąć przed swoją, wydaje się  że tak naprawdę niepoznaną  żoną, by dziękować jej za trwanie przy nim i prosić o wybaczenie za niewierność.  Mohanlal gra go wspaniale, jawiąc się przed nami to jako zapatrzony w siebie egoista,


 


to pełen współczucia dla innych mężczyzna. Nieobliczalny, kapryśny barbarzyńca o swoich zmysłowych pasjach mówiący "to nie perwersje, a tylko wersje". Igrający z życiem i śmiercią.


W filmie wiele spraw dochodzi do granicy, za którą zaczyna się ciemność lub światło tajemnicy. Tak należałoby widzieć motyw kobiecego głosu w słuchawce telefonicznej, który towarzyszy bohaterowi latami. Głosu osoby, której nie może zobaczyć. Więź niespełniona nigdy w bliskości ciał, nazywana jednak przez Siddarthaana pierwszą, a być może i ostatnią miłością. Podobnie można też traktować wątek kontaktu z tymi, którzy umarli. Z pełnymi zdziwienia pytaniami typu "to dusze są nienaukowe?". Wizja głosu, który mówi do nas (przekraczając granice między żywymi a umarłymi): "to nie wasz świat; jesteśmy czymś więcej niż wy; żadnych pragnień, żadnych myśli, żadnych więzi; jesteśmy szczęśliwi; śmierć to prawdziwe narodziny".

To, co słyszymy w tej historii to słowa, które chcą być odpowiedzią na nasz lęk przed śmiercią. Ten, który już mamy, ten który poczujemy kiedyś. "Aby odnowić się, musimy opuścić ciało, nałożyć nowe ubranie" Odrzuciwszy kształt gąsienicy poczuć się motylem.

Dwa razy podchodziłam do tego filmu, nie mogąc się pierwszy raz wciągnąć w tę historię. Za drugim razem rozsmakowałam się w jego zagadkach, poznając tzn. współczując człowiekowi z krwi i kości, pełnemu siły, ale i słabości, bohaterowi granemu bardzo szczerze przez Mohanlala.


Wdzięczna reżyserowi (Rajeev Nath)



i scenarzyście (Anoop Menon, który w tym filmie gra też syna bohatera spisującego jego historię).


recenzja


pakaruka nee