Sloneczniki

Woh Saat Din - Przez siedem dni

Reżyseria:    Bapu
Produkcja:  Surinder i Boney Kapoor (Mr India, Pukar, Judaai)
Obsada:        Padmini  Kolhapure , Naseeruddin Shaah, Anil Kapoor, Dina
                  Pathak,  Raju Shreshra, Baby Suchita (Chanda)
Muzyka:      Laxmikant-Pyarelal ( Karz, Amar Akbar Anthony)
Zdjęcia:        Baba Azmi (Mr India, Dil, BetaAkel Hum Akele Tum, Ishq)
Scenariusz:  K. Bhagyaraja (Tamil Nadu))
Premiera:   1983
Ocena:        IMDb 7.7/10, Tamanna 7.8/10

 

Smutek ślubu. Panna młoda (Padmini  Kolhapure) z twarzą wypraną z uczuć przed założeniem jej na szyję mangalsutry, powtarza mechanicznie , że będzie dbać o męża w radości i smutku.



 Święty ogień płonie. Goście spoglądają wyczekująco. Kapłan mówi o siedmiu okrążeniach, które symbolizują siedem wcieleń, siedem żyć podczas których małżonkowie będą się wzajemnie dopełniać. Twarz pana młodego (Naseeruddin Shah) nie wyraża żadnej radości. W noc poślubną dr Anand ratuje swoją tylko co poślubioną żonę Mayę od śmierci po zażyciu trucizny. Wstrząśnięty prosi ją, by podzieliła się z nim swoim bólem opowiadając , co popchnęło ja do samobójstwa. Wysłuchawszy opowieści o miłości  Mayi do biednego ulicznego muzykanta z Pendżabu,



doktór postanawia odnaleźć Prema Pratapa (Anil Kapoor) i połączyć rozdzielonych kochanków.



Prosi Mayę tylko o jedno, aby jego umierającej matce (Dina Pathak) stworzyła złudzenie, że odchodząc zostawia swoja wnuczkę Chandę i owdowiałego syna w dobrych rękach.....
 

To piękna historia. Do kina indyjskiego przyciągnęła mnie możliwość przeżywania uczuć. I to właśnie oferuje nam film nieznanego mi weterana kina telugu ( w  Andhra Pradesh) Bapu. Już sam początek intensywny, dramatyczny wciągnął mnie. Potem zapomniałam o mrocznym początku porwana (dosłownie do tańca) scenami między bohaterami,  obrazami ulicznych korowodów,  domostwa ze świętym drzewkiem w centrum, chili suszącym się na charpai. Śpiew porannej ragi witającej słońce, motyw mężczyzny broniącego się przed zakochaniem. W tych scenach zagranych przez młodziutkiego jeszcze Anila Kapoora
 
 

i Padmini KOlhapure - dużo świeżości, niewinności. Bawią i wzruszają.

  
 
Jasnymi kolorami poprowadzona historia Mayi i Prema Pratapa każe prawie zapomnieć, że teraz już bohaterka jest zupełnie inną osobą. Zamkniętą, milczącą, spragnioną śmierci. Nieznana mi dotychczas Padmini Kolhapure (Prem Rog) zagrała w tym filmie jakby dwie osoby. Żywiołowa i zabawna wzdobywaniu serca ukochanego, potem cicha, zgaszona przymuszonymmałżeństwem, dojrzewająca w cierpieniu. Podobnie rozwija się postaćzagrana przez  Anila Kapoora (w filmie swojego ojca i brata:Surindera i Boneya Kapoor). Głośny, wybuchowy Pendżabczyk pełen nadziei na sukces swojej muzyki, przewrażliwiony na punkcie swego honoru. W innych scenach przezabawny w zażenowaniu, bronieniu się przed miłością Mayi. Zachwycony nią, ale i z powagą głoszący słowa o umyśle zamężnej dziewczyny, w którym jak w lustrze odbija się każdy mężczyzna. Lustro to po ślubie zastępuje cień poślubionego mężczyzny. Anil Kapoor  często mi swoimi postaciami (VirasatBeta, Lajja, Taal) poprawia humor. Zagrany tu przez niego Prem Pratap jest bardzo prawdziwy. Także w relacji z Chhotu zagranym przez 17-latka Raju Shreshra.



Ucieszył mnie też widok Diny Pathak (Mausam, Kitaab, Tum Bin, babcia w Devdas) . W życiu teściowa Naseeruddina w tej historii odgrywa jego matkę, Savitri. Sam Naseeruddin Shah - powściągliwy, milczący, pełen zrozumienia i smutku  dr Anand - od początku przykuwa uwagę.



Wzrusza w scenie śmierci matki. Budzi współczucie w relacji z Mayą. Właściwie ciekawa jestem każdej jego roli. Pierwszy raz zobaczywszy go w "Monsunowym weselu" kolejno podziwiałam  jako walczącego o swoją godność pijaka w   "Iqbalu", dwuznacznego śpiewaka ghazeli w "Sarfarosh", demonicznego kandydata na boga w "Krrrish", czy skupionego i wyluzowanego jednocześnie szantażysty z "A Wednesday". Jego role z młodości ("Masoom", "Trikal", "Nishaant") są dopełnieniem jego obrazu.

Ten film z muzyką duetu  Laxmikant-Pyarelal ( Karz, Amar Akbar Anthony) i zdjęciami Baba Azmi (Mr India, Dil, BetaAkel Hum Akele Tum, Ishq)  z całą powagą głosi pochwałę małżeństwa jako fundamentu społecznego Indii, znaku jej kultury. Minęło zaledwie 30 lat, a głoszone przez niego wartości możemy konfrontować z obrazem Indii w filmach np.mumbajskich ("Dil Kabaddi", "Life in a Metro") czy kręconych wśród Indusów żyjących na emigracji ("KANK").

Nawet jeśli świat wokół nas się zmienia, to niezmienna pozostaje pokazana tu w wiarygodnych kreacjach aktorskich głęboka tęsknota za miłością.