Sloneczniki

Mashaal - pióro zamiast miecza

Reżyseria: Yash Chopra (Dil To Pagal Hai  Veer Zaara Darr )
Produkcja: Yash Chopra
Obsada:Dilip Kumar, Waheeda Rehman, Anil Kapoor, Saaed Jaffrey, Rati Agnihotri, Nilu Phule, Gulshan Grover, Amrish Puri
Muzyka: Hridaynath Mangeshkar.
Premiera: 1984
Nagrody: 1 nagroda (za role - Anil Kapoor)
Tytuł Pochodnia
Oceny: IMDb 7.5/10, Tamanna 7.6/10

 

Zaangażowany dziennikarz Vinod Kumar (Dilip Kumar) demaskując w swoim artykule sławnego biznesmena S.K. Vardhana (Amrish Puri) jako gangstera



 traci pracę. Wkrótce on
i jego żona Sudha (Waheeda Rehman)  są zmuszeni zamieszkać w mumbajskich slumsach Dongarbhatti. Tam Vinod konfrontuje się z miejscowym zabijaką  Rają (Anil Kapoor).



Mimo zniszczenia jego bimbrowni Vinod fascynuje młodego człowieka. Wkrótce dziennikarz zastępuje Raji ojca. Wysławszy go na studia zmienia jego los łącząc go z Geetą (Rati Agnihotri) i zaangażowanym społecznie dziennikarzem   Dineshem (Alok Nath). Vardhan jednak nie może pozwolić na to, by Vinod w swojej niezależnej drukarni w slumsach drukował oskarżające go artykuły. Wkrótce znów objawia się w jego życiu powodując kolejne straty...
 
Prawie 80-letni zdobywca nastu nagród  Yash Chopra



kojarzy mi się z filmów Dil To Pagal Hai  Veer Zaara Darr Lamhe Silsila przede wszystkim jako ktoś, kto ma dobrą rękę do dramatów serc. O jego Deewaar
Wiele scen w tym filmie oglądałam z ciekawością. Np. porywające Holi w slumsach Dongabhartti, sceny milczącej, ale głębokiej serdeczności między małżeństwem odgrywanym przez Dilipa Kumara i Waheeę Rehman

  O "Deewaar" Chopry zapomniałam. Dlatego "Mashaal" mnie zaskoczył. Sceny w slumsach swoją sugestywnością przypominają "Krantiveer"czy "Dayavan".


 

czy obrazy rosnącej fascynacji, a potem wręcz ojcowskiej więzi między zabijaką ze slumsów  a dziennikarzem - idealistą. 


 

Wahanie w ich relacji, gniew, powolny wzrost zaufania, odrzucenie z powodu zawiedzionej nadziei, jednanie się, żal - wszytko to oboje: i nagrodzony za rolę Anil Kapoor



ale przede wszystkim Dilip Kumar przedstawiają przejmująco prawdziwie.
To kreacje aktorskie i sposób prowadzenia historii przez scenarzystę Javeda Akhtara ("Sholay") są najsilniejszymi atutami tego filmu. Dilipa Kumara młodego znam tylko z poruszającego czarno-białego "Devdasa" z 1955 roku. Tu też mamy starszą wersję Dilipa. Znam go już takiego z "Karmy", ale tam nadmiar akcji nie pozwolił mu głębiej pokazać zmiany zachodzące w bohaterze.
Anil Kapoor w tym filmie dopiero zaczyna, tworząc jednak (podobnie jak w "Woh Saat Din")  kreację, którą się pamięta. Towarzyszy mu kusząc go i budząc w nim wyrzuty sumienia młoda Rati Agnihorti ("Hum Tum"). Przede wszystkim jednak cieszy widok Waheedy Rehman ("Rang De Basanti"). Stworzona przez nią postać żony głównego bohatera ujmuje ciepłem, spokojem uwiarygadniając słowa jej ekranowego męża "Nawet jeśli nic już nie mamy, mamy siebie".
Z aktorów miłą niespodzianką dla mnie było zobaczyć młodych: Aloka Natha w roli zaangażowanego dziennikarza i Gulshana Grovera w roli kumpla zabijaki Munny. Amrish Puri (zgadnijcie czy w negatywnej roli) pokrzykuje na swego (w rzeczywistości) starszego brata Modana Puri. Iftekhara ("Deewaar") możemy zobaczyć w niedużej roli doktora, a radosny Sajeed Jaffrey ("Moja piękna pralnia") gra wiernego do końca przyjaciela głównego bohatera. A i jeszcze jedna twarz, którą zawsze wyławiam z tłumu Mohan Agashe ("Paap") jako jeden z gangsterów.
Muzyka Hridaynatha Mangeshkara ("Maya", "Lekin") w nastroju lat 80-ch. Najlepiej mi się słuchało (wręcz tanecznie) - piosenki do obrazów slumsów świętujących Holi - Holi Aai Re'


Mimo takich kwiatków jak 62-latek zwyciężający w walce wręcz zgraję młodych zabijaków, czy kropek nad i w postaci symbolicznej krwi na płachtach gazet,  uważam, ze ten film głoszący pochwałę prasy szukającej prawdy warto zobaczyć.