Sloneczniki

Road, Movie - magia kina

Reżyseria:   Dev Benegal ("English, August", "Split Wide Open")
Scenariusz: Dev Benegal
Obsada:      Abhay Deol, Mohammed Faisal (debiut), Satish Kaushik
                 Tanishtha Chatterjee, - Brick Lane), Yashpal Sharma
Muzyka:      Michael Brook
Zdjęcia:       Michel Amathieu
Gatunek:     komediodramat
Język: hindi
Tytuł:          Droga, kino; kino objazdowe
Nagrody:     1 nominacja (dla reżysera na festiwalu w Tokio),
                  pokazywany na festiwalu w Toronto
Premiera:   2009
Oceny:       IMDb 7.3/10, Tamanna 6.8/10

रोड मूवी


  

Vishnu (Abhay Deol) nie wie, co ze sobą zrobić. Sprzedawanie z ojcem  olejku do włosów go nie bawi.



Pewnego dnia z ciężarówka załadowaną objazdowym kinem rusza przez pustynie Thar w kierunku morza.



 Po drodze spotyka ludzi, którzy przemienią jego życie: chłopca (Mohammed Faisal ), dobrodusznego mechanika Oma (Satish Kaushik)

 

i cygańską wdowę (Tanishtha Chatterjee). Ogrzeją oni serce drażliwego, skupionego na sobie samotnika...



Dużo sobie po tym filmie obiecywałam.  I rzeczywiście od początku oddałam się jego obrazom. Czarował podróżą, bezkresem pustyni Thar. Rozbawił mnie nagły widok w pustce Radżastanu herbaciarni z plastikowymi krzesełkami, które widać na wszystkich naszych balkonach.



 Zaciekawił dialog bohatera z chłopcem, który tu wyrasta na przewodnika (jak chłopiec  w "Wojowniku"). To on konfrontuje bohatera z jego nie akceptacją życia, z niewiedzą kim jest. Czyni to z rozbawieniem. Postać  chłopca, który rusza w podróż po Indiach znam z "Salaam Bombay!" , "Slumdog", czy"Kitaab". Tu jest on znakiem nadziei. Jego ciekawość świata i uśmiech dobrze harmonizuje z postawą mechanika Oma. Satish Kaushik, któremu zawdzięczam reżyserię "Tere Naam" i  którego zapamiętałam z głównej roli w "Brick Lane" przydaje temu filmowi dużo ciepła.






Jest siłą tego filmu podobnie jak niezwykle piękne zdjęcia Francuza Michela Amathieu (Paris, je t'aime ).

 

Czy to krajobrazy, czy twarze filmuje on tak, że budziło to we mnie zachwyt. To on (i w mniejszym stopniu, ale też muzyka Kanadyjczyka Michaela Brooka) przyczynił się do stworzenia niezwykłego klimatu tego filmu. Magia kina. Ona też jest tematem tej historii. Na środku pustyni, czy to z rozkazu policjanta, czy z wdzięczności za wodę i przemienione serce jak fatamorgana pojawiają się na tle nieba obrazy Amitabha i Shashi Kapoora w "Deewaar", czy tańczącej Rekhy (z "Muqaddar Ka Sikandar"? "Umrao Jaan"?) Jak cieszy śmiech ludzi smutnych rozbawionych sylwetką Chaplina!
W tym filmie Deva Benegala


(bratanka sławy alternatywnego kina Shyama Benegala) kino stwarza rzeczywistość z niczego. Wokół jego ekranu z pustki

  
  

wyrasta radość wesołego miasteczka.



Jak mówi bohater tego filmu: Dano nam je, by zapomnieć w kolorach o szarości, w uśmiechu o bólu. I taki jest ten film. Realistycznie filmowany tworzy pół realną opowieść. Wyschnięte wargi zagubionych w pustyni. Pokusa kobiety granej powściągliwie przez Tanishthę Chatterjee ("Brick Lane"). jej śpiew, który (własnym głosem!) wyraża ból wdowy, pragnienie życia i to na co przekłada się jej milczenie poraża. Podobnie obraz szkarłatnego korowodu kobiet wędrujących pustynią w poszukiwaniu wody. "Będą szły tak długo, aż ja znajdą", mówi Om do Vishnu. Wyprostowane, z miedzianymi dzbanami na głowach tajemniczo rozświetlają sobą pustkę pustyni.  Powracają jak refren.

 

W historii, która przed naszymi oczyma się toczy jak wspomniana opowieść Szeherezady jest jak w "Baśni z tysiąca i jednej nocy". Bajka i topór nad głową. Rzeczywistość wdziera się tu obrazem bitego na posterunku człowieka (obnażone, powieszone głową wą w dół, krzyczące ciało), czy też widokiem uzbrojonych handlarzy wodą, którzy potrafią wrzucić człowieka do studni. Spotkanie z jednym z nich (granym przez Yashpala Sharmę) odebrałam jak zgrzyt. W sennej komedii -groteska?  Nie pasowało mi to do konwencji filmu. Pokazuje on nam jawę, której nie do końca jesteśmy pewni i sen, który zastępuje rzeczywistość. To niedopowiedzenie czaruje ale tez z czasem nuży i traci na dynamice. Opowieść, która tyle obiecuje na początku, dotarłszy do końca...  No właśnie. Czym kończy się film? Czy grany przez Abhaya Deola (Dev D", "Socha Na Tha")



bohater bez właściwości, niepewny tego, kim jest, człowiek wyrazisty tylko w niezadowoleniu przemienia się? To film drogi. Spotkani na niej ludzie przemieniają nas.

   

Napełniają sobą, uwalniają z ograniczeń. Więzi nie muszą przetrwać. Czasem tylko przygotowują nas na kolejne spotkanie. Ale czy odjeżdżający na motocyklu bohater jest symbolem wolności? Od czego? Do czego?...
Mimo rozczarowania końcem polecam. Ruszajcie z objazdowym kinem po Radżastanie i cudzych snach. Dając się podwójnie uwieść magii kina.


  

   
trailer 
promo 1 
  
  
 

molodezhnaja 3/5
bollywoodhungama1.5/5
rediff 3/5
rediff 2