Sloneczniki

Guddi - gdy rywalem jest gwiazda filmowa

Reżyseria:   Hrishikesh Mukherjee ("Mili", "Anand", 'Khubsoorat",
                  "Alaap", "Bawarchi")
Produkcja:   N.C. Sippy, H. Mukherjee
Scenariusz:  Gulzar, Hrishikesh Mukherjee
Obsada:      Dharmendra, Jaya Bachchan, Utpal Dutt, Sumita Sanyal,
                  A.K.Hangal, Asrani, Vijay Sharma
Muzyka:        Vasant Desai ("Achanak")
Zdjęcia:       Jayvant Pathare (("Mili", "Anand", 'Khubsoorat", "Alaap",)
Gatunek:      komediodramat rodzinny
Premiera:    1971
Oceny:        IMDB 7.5/10, Tamanna 6.9/10

गुड्डी

 

Kusum, zwana Guddi (Jaya Bhaduri) to nastolatka zakochana w aktorze filmowym, sławnym Dharmendrze (Dharmendra).



Nawet ryzykując gniew wychowującej ją bratowej Umy (Sumita Sanyal), Guddi nie opuści żadnego filmu z jego udziałem.  To urzeczenie nie pozwala jej zobaczyć miłości Naveena . Nieśmiały brat Umy z radością zgodziwszy się na zaaranżowane przez rodzinę małżeństwo,



 boleśnie przeżywa jej odrzucenie. Jak Kusum może zostać żoną Naveena kochając innego mężczyznę? Wuj Umy i Naveena (Utpal Dutt), profesor psychologii Gupta wpada na pomysł, jak rozwiązać problem.
 We współpracy z Dharmendrą zaprasza Guddi z Naveenem do studia filmowego w Bollywood. Widok planu filmowego ma rozbić złudzenia Guddu....


Filmy Bengalczyka Hrishikesha Mukherjee



oglądam zawsze z uśmiechem. Jak dotąd widziałam  - ("Mili", "Anand", 'Khubsoorat", "Alaap", "Bawarchi"). Czuję w nich upływ czasu, a jednak nadal potrafią mnie wzruszyć i rozbawić. To, co w nich najbardziej lubię to wyraziste postaci i naturalność rodzinnych relacji. Podnoszę dach i podglądam rodzinę w jej dążeniu do zgody, w mijaniu się, w droczeniu się ze sobą. Już pierwsza scena tego filmu - obraz dwukółki zaprzężonej w konia przywożącej do szkoły spóźnioną uczennicę, - rozjaśnia mi twarz. Ład mundurka, porządek splecionych włosów. Guddi

 

 wślizguje się do szkoły między uczniów śpiewaną modlitwą rozpoczynających dzień. "Boże, daj nam siłę ducha". Wyciszone twarze. Opuszczone powieki. Słodycz śpiewu. Jasność początku dnia.A potem jego codzienność. Drobne kłamstwa, wybiegi. Aby tylko spełnić to, co upragnione. W przypadku bohaterki młodzieńcze sycenie się obrazem gwiazdy filmowej. W owym czasie to nie Szaruk, czy Shahid rozjaśniał ekran, ale Dharmendra,

h

 którego dziś już nawet synowie (Sunny i Bobby Deol) wyrośli  z wieku amantów.
W filmie z 1971 roku odczuwa się czas. 40 lat temu spór: sari czy mini



 wygrywała tradycja. Nawet w miastach. Bohater marzy o miłości słuchając śpiewu Guddi nie na tle ośnieżonych Alp szwajcarskich, ale  mając za plecami hinduskie rzeźby



 w opuszczonej świątynnej grocie. Lubię ten klimat doceniania tego, co indyjskie. W Indiach szukam Indii, a nie mody na Zachód, chociaż chcąc widzieć Indie takimi, jakie są, muszę się pogodzić że szybki rozwój gospodarczy i od 1991 roku otwarcie się na Zachód, zmieniają je. Od miast poczynając.
"Guddi" to prosta historia rozgrywająca się wokół aranżowania małżeństwa w rodzinie, dojrzewania zakochanej w aktorze nastolatki, godzenia się z miłością rzeczywistą, do kogoś zwyczajnego, nie oświetlonego blaskiem sławy. Przyprawiono ją scenami demaskowania ułudy i nadziei, jakie stwarza świat filmowy. Nakładanie się planu filmowego na rzeczywistości historii bohaterów, pojawianie się aktorów grających samych siebie  znamy z "Luck by Chance".  Tu możemy oprócz Dharmendry zobaczyć m.in. sławnego z negatywnych ról Prana ("Zanjeer", "Kashmir Ki Kali", "Parichay", "Amar Akbar Anthony")
 i przyszłego męża Jayi Amitabha Bachchana



Dziś w "Lucky By Chance" ekscytują inne twarze, inne nazwiska, ale blask sławy mimo oczywistości jej przemijania, nadal ma swoją moc. Jak owady krążące wokół światła spalają się w nim wielcy i niedoszli wielcy.  Tu w filmie takiego zabiegającego o sławę nieudacznika   gra przekonująco  Asrani. Znany mi z komicznych ról aktor pokazuje tu bohatera, który dopiero "poczuwszy wstyd podczas modlitwy"  szuka drogi powrotu do zwyczajnego życia, pragnąc zadośćuczynić tym, których skrzywdził.
Najbardziej jednak cieszy mnie w tym filmie obecność Jayi Bhaduri.



To jej zaledwie drugi film, pierwszy jako osoby dorosłej. Podoba mi się  Jayi świeżość, naturalność, szczerość spojrzenia. Zarówno, gdy gra podnieconą obecnością gwiazdy uczennicę, jak i gdy przedstawia dziewczynę, która dopuszcza do swego serca dojrzałą miłość.

 

Mam sentyment do pierwszego filmu, w którym ja widziałam. Od niego zaczęła się moja indyjska przygoda. U Was też było to "Kabhi Khushi Kabhie Gham"?  Jaya Bhaduri-Bachchan wzruszyła mnie tam jako matka. Ze słabością wobec starszego syna, wolno dorastająca do buntu przeciwko ubóstwianemu mężowi. Od tego czasu minęło kilka lata. Przed moimi oczyma przewinęło się trochę bollyhistorii, a w nich Jaya. Lubię ją zarówno w rolach sprzed 40 lat ("Sholay", "Mili", Silsila", "Zanjeer", "Parichay"), jak też, gdy współcześnie  odtwarza matki (" Kal Ho na Ho", "Fiza", "Laaga Chunari Main Daag").
Co jeszcze? A. K. Hangal w roli ojca Guddi. Kilka obrazków starego Bombaju z ręcznie malowanymi plakatami filmów, zachęcającymi mnie do obejrzenia "Deewaar", "Anupamy", czy "Bandini". Moją ciekawość obudziło odniesienie się do postaci Miry Bai, hinduskiej poetki mistycznej z XV/XVI wieku, świętej ruchu bhakti.



Jej wyśpiewywana w pieśniach miłość do Kryszny staje się dla wzorem miłości.

"Guddi" nie należy do filmów, które dotknęły mojego serca. Niemniej wywołuje na mojej twarzy uśmiech. Także, gdy słucham piosenek Vasanta Desai ("Achanak").  
 

    

molodezhnaja 3.5/5
inhome rediff