Sloneczniki

Main Hoon Naa - Jestem przy tobie

Reżyseria:      Farah Khan ("Om Shanti Om")
Scenariusz:     Abbas Tyrewala ("Maqbool", "Jaane Tu Jaane Naa")
Obsada:          Shah Rukh Khan, Sushmita Sen, Zayed Khan,
                     Amrita Rao, Naseeruddin Shah, Kirron Kher,
                      Boman Irani, Sunil Shetty, Kabir Bedi, Satish Shah,
                      Bindu
Choreografia:  Farah Khan
Muzyka:          Anu Malik
Premiera:          2004
Tytuł:                 Jestem przy tobie
Nagrody:         8 nagród (efekty, debiut reżyserski, muzyka),
                      34 nominacje (efekty, kostiumy, scenografie,
                      piosenkę roku "Tumse Milke", za film, męski playback
                      - Sonu Nigam za "Main Hoon Naa", za role -
                      Sushmita, SRK, Zayed Khan, za choreografię
                      do "Tum Se Mil Ke...")
Oceny:              IMDb 6.8/10, Tamanna 6.5/10


मैं हूँ ना - میں ہوں نہ
   

Ram (Shah Rukh Khan) jest naj...,  najprzystojniejszym i najlepiej wyszkolonym oficerem armii indyjskiej. W trakcie brawurowej akcji przeciwko bezwzględnemu terroryście Raghavanowi (Sunil Shetty) zostaje śmiertelnie postrzelony ojciec Rama (Naseeruddin Shah). Umierając, prosi on syna o odszukanie młodszego brata. Ram dotąd nie wiedział o jego istnieniu.  Jednocześnie z rodzinną Ram otrzymuje tajną misję wojskową. Musi udać się do górzystego Dardżelingu i w przebraniu ucznia chronić przed atakiem terrorystów córkę generała. Już na miejscu Ram zakochuje się

   

 w oszałamiająco pięknej nauczycielce chemii....

 

Tę fabułę dopisywałam na jednym z nielicznych wówczas w wikipedii haseł na temat bollyfilmów prawie 3 lata temu. Obejrzawszy ten film w kinie. Ekran ma swój czar, więc łatwiej mi było ekscytować się facetami fruwającymi w powietrzu, łykać wszelkie niepodobieństwa, uśmiechać się cicho, śmiać się głośno. Wszytko tu mamy. I pragnienie pogodzenia Indii z Pakistanem (znane szczególnie z "Veer- Zaara"),  skrytobójcze intrygi, porwania, niespełnioną relację ojca z córką rozżaloną za odrzucenie jej wywołane pragnieniem syna. Ale i sytuacje typu, my widzowie wiemy, że oni są braćmi, a oni jeszcze nie (znamy to z tylu filmów od "K3G" poczynając).

  

Jak miło będzie im rozpoznać siebie! Jak wzruszająco! A tęsknota bohatera za matką, którą z trudem próbuje odnaleźć w odrzucającej go w rozżaleniu zdradą męża Kirron Kher.

 

 I nawiązania do Ramajany - Ram i jego brat Lakszman walczą z demonem Rawaną. Jest i miłość ze scenami pod wodospadem. W parze powtórzonej później w "Dulha Mil Gaya".

  

Umowność jest tu znakiem firmy, nieprawdopodobieństwo daniem głównym.
Króluje pastisz wszelkich konwencji, w którym nie może zabraknąć mrocznej tajemnicy tożsamości wyjawionej na łożu śmierci, kruszącego uprzedzone serca poświecenia i wynurzania się bohaterów z ognia (SRK powtarza tu swój motyw z "Koyli"). No właśnie 39 - letni Szaruk udaje ucznia,

 

 jednocześnie będąc komandosem,

  

 niezręcznym zakochanym
 
   

i zgłodniałym macierzyńskiej miłości sierotą.

 

 Nie raziło mnie to, śmiałam się nawet z niewybrednych żartów. Wdzięczna debiutującej tu choreograf Farah Khan ('Dil Se")
  

za wariacką rozrywkę. Dziś nie zaryzykuję sprawdzania na monitorze, czy film nadal mi się spodoba. Niemniej czekałam "Om Shanti Om" może zbyt niecierpliwie, by znów cieszyć się pastiszem. Jak w "Main Hoon Na".
 
   

W filmie oprócz Szaruka i Sushmity Sen występuje Naseeruddin Shah, w relacjach rodzinnych kolejny raz - jak w bardzo lubianym przez ze mnie "Masoom" - mierzący się z  synem jako owocem zdrady


 i Sunil Shetty jako demoniczny schwarzcharakter, opętany z bólu po stracie nienawiścią do Pakistanu niebezpieczny terrorysta.

   

Kogo jeszcze tu mamy? Albo kogo nie mamy? W Bindu trudno poznać wampa z "Abhimaan", Bomana Irani wtedy dopiero uczyłam rozpoznawać. Kabir Bedi gra groźnego generała, który chce uratować swoja relację z córką, Satish Shah bawi swoją rolą nauczyciela. Każdy był tu na swoim miejscu i cieszył mnie swoją obecnością. Także młodziutka, jeszcze niedoświadczona Amrita Rao ("Vivah", "Welcome to Sajjanpur").

     

 Może najbardziej mi przeszkadzał swoją sztywnością (choć grał luzaka) debiutant Zayded Khan ("Shabd", "Vaada").
Autorem nagrodzonej muzyki jest Anu Malik ("Fiza", "Josh", "Akele Hum Akele Tum").

 

Co cóż, to na tym filmie Bollywood pierwszy raz w kinie na wielkim ekranie powiedział do mnie "Main Hoon Na". I tak już zostało!