Sloneczniki

Yuva - młode Indie

Reżyseria:      Mani Ratnam ("Guru")
Scenariusz:   Mani Ratnam
Dialogi:         Anurag Kashyap
Produkcja:     Mani Ratnam, G.Srinivasan
Obsada:        Ajay Devgan, Abhishek Bachchan, Rani, Kareena Kapoor,
                   Vivek Oberoi, Esha Deol, Om Puri, Sanjay Suri
Muzyka:       A.R. Rahman ("Slumdog", 'Rang De Basanti". "Lagaan")
Zdjęcia:        Ravi K. Chandran ("Black", "Dil Chahta Hai",
                    "My Name is Khan")
Premiera:     2004
Tytuł:           Młodość
Oceny:         IMDb 7.4/10, Tamanna 7/10
युवा
  

 
Kalkuta w Benagalu.

 
Na moście Howrah  krzyżują się losy trojga ludzi.


 Lallah Singh (
Abhishek Bachchan) strzela do Michaela Mukherjee (Ajay Devgan), a Arjun (Vivek Oberoi) jest świadkiem strzelaniny. Lallah pochodzi z biednej rodziny. Po opuszczeniu więzienia próbuje wspólnego życia z Sashi (Rani Mukerji),

 
ale ani ona ani dziecko, którego się spodziewają, nie są w stanie powstrzymać go od zdobywania pieniędzy na drodze przestępstw. Zgadza się on na zlecenie polityka Projonjita Bonnerjee (
Om Puri) zabić przywódcę ruchu studenckiego Michaela. Świadkiem zamachu jest Arjun, bogaty, lekkomyślny i beztroski podrywacz szykujący się do wyjazdu na studia do USA. Dramat na moście zmienia życie trójki mężczyzn i związanych z nimi kobiet....

 
 

Mani Ratnam to już marka w kinie indyjskim w ogóle, tamilskim w szczególe. 


Zawdzięczam mu wstrząsające obrazy dramatu zamieszek hindusko-muzułmańskich z 1983 ("Bombay"), tragedii porywających zakładników  bojowników o wolny Kaszmir ("Roja"), dramat wojny domowej na Sri Lance ("Kannathil Muthamittal"),  opowieść miłosną z motywem  terroryzmu indyjskiego ("Dil Se"), czy po prostu studium relacji małżeńskich w "Mouna Raagam", bądź społeczny thriller typu "Guru" czy właśnie "Yuva".
Do "Yuvy" wróciłam , by móc ją podzielić z kimś, kogo oswajam z indyjskim filmem. Trzy krzyżujące się historie (czy to nie echo "Amores Perros" ?) to dobry początek filmu. Był pierwszym filmem, na którym chciwie wypatrywałam dużo rzadziej niż Mumbaj pokazywaną Kalkutę.
Metalowa siatka mostu Howrah, po którym codziennie milion osób przechodzi na druga stronę rzeki Howgli

 

urasta w "Yuvie" do rangi bohatera filmu. Na tym właśnie moście dochodzi do zamachu na jednym z bohaterów, do wyznania miłosnego drugiego, aresztowania trzeciego. Ten most jest też tłem wieców wyborczych gangsterów pretendujących do rol polityków, ale i to czułości to przemocy w małżeństwie bardzo przekonująco odgrywanym przez Rani i Abhisheka Bachchana. Ta tragiczna para zmagająca się z jego i uwikłaniem się w działalność przestępczą to wg mnie najciekawsza z trzech par pokazanych w filmie.

 

 Nieporadny w swych próbach poddania się miłości bardziej niż pomocy i żądzy władzy Abhishek  tej roli zrobił na mnie wrażenie. Podobnie Rani jako jego to umęczona to zbuntowana zona.
Druga parę stanowią

 

Ajay Devgan w roli działacza studenckiego walczącego z niesprawiedliwością społeczną i Esha Deol jej w ogóle nie wierzę. Ta siostra Sunny'ego i Bobby Deola jeszcze nigdy nie zaskoczyła mnie pozytywnie swoją gra. Ajaya lubię w zaangażowanych rolach ("Halla Bol!", "The Legend Of Bhagat Singh" "Raajneety" i "Once Upon a Time in Mumbaai"), tu jednak wydaje mi się chwilami do roli studenta za stary.
Podoba mi się, że każda z par jest tak inna. Arjun i Mira przedstawieni przez Viveka Oberoi i Kareenę Kapoor

 

 to uosobienie młodości, jej świeżości, naiwności, zwariowania. Także tej łapanej w Indiach w siatkę aranżowanego małżeństwa, czy zwodzonej marzeniem o krainie  dobrobytu i życiu jako zabawy w mitycznym raju, Ameryce. Arjun czeka na wizę, Mira na datę zaaranżowanego małżeństwa. To co mnie zaciekawiło to pokazanie, jak losy bohaterów mogą zderzając się ze sobą mogą zmienić ich życie. Jak uderzenie kuli bilardowej  kieruje ja w zupełnie innym kierunku.
Negatywne postacie (jak często w indyjskim filmie na pograniczu polityki i świata przestępczego) reprezentują tu Om Puri i Sonu Sood ("Jodhaa Akbar"). Przekonująco.
Mani Ratnam umie opowiadać historie. Wspomagając się świetnie prowadzoną kamerą Ravi K. Chandrana ("Black", "Dil Chahta Hai", "My Name is Khan") i muzyką A.R. Rahmana ("Slumdog", 'Rang De Basanti". "Lagaan").

To naprawdę warto zobaczyć. Po obejrzeniu obu wersji uwspółcześnionej "Ramajany" (2 ostatnie filmy Ratnama "Raavan" i Raavanan"), wyraźnie wolałam opowieść tamilską od hindi. Może dobrze byłoby obejrzeć tamilską wersje "Yuvy" - "Ayitha Ezhuthu" (z Suryą zamiast Ajaya, Madhavanem grającym tu role Abhisheka  i Siddarthem zamiast Viveka plus Trishą, Mirą Yasmine i Eshą Deol) ?

molodezhnaja 3/5