Sloneczniki

Misja w Kaszmirze - gdy wróg jest moim ojcem

Reżyseria:    Vidhu Vinod Chopra ("Parinda", "Kareeb", "1942: a Love Story",
                    "Eklavya")
Produkcja:    Vidhu Vinod Chopra ("3 Idiots", "Lage Raho Munnabhai")
Scenariusz:  Vikram Chandra, Suketu Mehta
Zdjęcia:       Binod Prabhan ('Devdas", "Rang De Basanti", "Parinda")
Obsada:       Sanjay Dutt, Hrithik Roshan, Preity Zinta, Sonali Kulkarni, 
Muzyka:       Shankar-Loy-Ehsaan ("KANK", "Dil Chahta Hai", "Kal Ho Naa Ho",  
                   "Taare Zameen Par")
Montaż:       Rajkumar Hirani
Nagrody:     8 nagród (2 za zdjęcia, 2 za rolę -  Sanjay Dutt, tło dźwiękowe,
                   za akcję), 20 nominacji (za role - Sonali Kulkarni, Jackie Shroff,
                   Sanjay Dutt, za muzykę, scenografię, reżyserię, dialogi, za film
Premiera:    2000
Oceny:        IMDb 6.9/10, Tamanna 6.5/10
मिशन कश्मीर
 

Malik, terrorysta  walczący o niezależny Kaszmir (Pura Rajkumat) ogłosił, że lekarze, którzy nadal będą leczyć Indusów, umrą. Groźbę swą wprowadza w czyn tak dalece zastraszając lekarzy, że gdy synek szefa policji Inayata Khana (Sanjay Dutt) potrzebuje natychmiastowej operacji, kolejni lekarze odmawiają bojąc się nie tylko o swoje, ale i o życie rodziny. Chłopiec umiera. Jego ojciec Khan przysięga zemstę. Zaczaiwszy się na Malika zabija go. Ogarnięty pełną rozpaczy nienawiścią traci kontrolę nad sobą i strzelając na oślep zabija też rodzinę, u której zatrzymał się Malik. Jedyną osoba, która przeżyła strzelaninę jest chłopiec Altaaf. Pełen poczucia winy Khan i jego osamotniona po stracie synka żona Neelima (Sonali Kulkarni)

 

 chcą go wychować jak własnego syna. Mimo przeżytej traumy  udaje im się zbliżyć do chłopca i wzbudzić w nim miłość do siebie. Los rodziny zmienia się jednak dramatycznie, gdy Altaaf odkrywa, że Khan jest zabójcą jego rodziny. Ucieka z domu i wyrasta na terrorystę (Hrithik Roshan), który wypowiada wojnę Khanowi i Indiom...
 

Już sama dedykacja tego filmu stanowi pewnego rodzaju wyzwanie. Reżyser Vidhu Vinod Chopra, którego poznałam w "Parinda", "Kareeb", "1942: a Love Story" i "Eklavya",

 

nie poświęca go, jak to często zdarza się w indyjskich filmach, swoim rodzicom, ale samemu Kaszmirowi,

 

jego wieloletniej kulturze,

 

 tradycyjnej tolerancji religijnej i harmonii.
Od 1947 roku tj. od ponad 50 lat w Kaszmirze coraz lepiej wychodzi zabijanie, więzienie i porywanie ludzi. Stacjonuje tam pół miliona żołnierzy armii indyjskiej zaproszonych kiedyś przez hinduskiego maharadżę rządzącego muzułmańskim narodem Kaszmiru.

 

Wojny z Pakistanem o ten kawałek przepięknej ziemi z ukwieconymi domami na jeziorach otoczonych Himalajami określiły tożsamość Kaszmirczyków. Uczyniły Kaszmir radykalnie muzułmańskim.  Hindusi, z których wywodził się między innymi premier Indii Nehru, musieli odejść. Kaszmir targany wojną zapragnął wolności, ale "azaadi Kashmir" jest snem, z którego jego mieszkańcy budzą się do rzeczywistości szczęku  broni, niepokojących wystrzałów, podejrzliwych spojrzeń żołnierzy na posterunkach, wybuchu bomb i rozpoznawania  bliskich w ciałach ułożonych na ziemi. Znamy to z takich filmów jak "Tahaan", "Shaurya", "Yahaan", Roja", czy "Lamhaa".
Ten film podobnie jak tamte jest wołaniem o pokój. Kończy go kolejna dedykacja - wszystkim dzieciom Kaszmiru, by spały spokojnie. Punktem wyjścia filmu jest los dwojga dzieci. Życie jednego z nich jest zagrożone z powodu fatwy - wyroku wydanego przez bojowników o wolność Kaszmiru na lekarzach udzielających pomocy armii indyjskiej. Drugi  co noc śni obraz swojej rodziny zabijanej przez komandosów z indyjskich. Z tych obrazów rodzi się w nim pragnienie zemsty, a z niego kolejny bojownik o wolność Kaszmiru.

 
Do wykorzystania w rozgrywkach Pakistanu zmierzających do podsycenia w Kaszmirze antagonizmów hindusko-muzułmańskich. Na ten konflikt między Kaszmirczykami a żołnierzami indyjskimi nakłada się dramatyczna relacja syna i "ojca". Ustawionych po dwóch stronach barykady. Uwiarygadniają ją role Hrithika Roshana i Sanjaya Dutta (!).


To chyba pierwsza rola, w której go zobaczyłam (a może w "Parineeta"?). Moją ciekawość potwierdziły później takiej jego role jak w Munnabhai, "Khal Nayak", czy w "Vaastav". Dla Hrithika Roshana to rok debiutu. Obok amanta w filmie tatusia ("Kaho Naa Pyaar Hai") zagrał w 2000 roku dwukrotnie muzułmańskiego terrorystę (w "Fizie" i tu).


Młodziutki (mimo swych 26 lat), chwilami przesadnie patetyczny i obnoszący się z muskulaturą pasuje mi do tej roli syna. Także w relacji z  grającą matkę jego rówieśniczką (!) Sonali Kulkarni (zobaczcie ją w "Natarang"!) i w miłosnym wątku z Zintą Preity. To chyba mu się spodobało bardziej niż dramatyczne relacje z muzułmańsko-hinduskie, bo potem już zaczął wybierać raczej filmy rodzinno-romantyczne bez wątków społecznych. Niestety:( Chociaż ostatni "Guzaarish" podejmuje wątek eutanazji.



Film jest świetnie sfotografowany. Binod Prabhan ('Devdas", "Rang De Basanti", "Parinda"), od pierwszej sceny, w której idyllę kaszmirskiego jeziora rozrywa nagle wybuch  kołyszącej się na jego falach łodzi, pokazuje nam Kaszmir z wielką mocą. I realizmem. Nawet jeśli zdarza się, że jego kamera podsuwa nam trochę nachalnie w środku akcji znaki krzyża, litery OM i muzułmańskiego półksiężyca, a potem obrazy Chrystusa, silhijkskiego Nanaka i Kriszny. Rozumiem jednak, jak ważna jest jedność w różnorodności i że w filmie, w którym zabija się z imieniem Allaha na ustach, trzeba przemycić w obrazie trochę harmonii religijnej.


 
 
Z dwóch par przedstawionych w filmie wolę małżeństwo zagrane przez Sanjaya Dutta i Sonali Kulkarni (oczywiście muzułmańsko-hinduskie, by zwiększyć dramatyzm historii i pokazać kierunek myślenia). Jak zabawnie się godzą w piosence Maaf Karo! 
Tę piosenkę i Chup Ke Sun (znów idylla przerywana koszmarami) lubię najbardziej. Zawdzięczam je muzyce tria hindusko-chrześcijańsko- muzułmańskiego Shankar-Loy-Ehsaan ("KANK", "Dil Chahta Hai", "Kal Ho Naa Ho", "Taare Zameen Par"). Choreografia niektórych piosenek mnie bardzo drażniła (Rind Posh Maal), choć z przyjemnością patrzyłam na Bumbro.

 
 

Historię tę napisało dwóch znanych obecnie pisarzy Indii - Vikram Chandra ("Miłość i tęsknota w Bombaju") i Suketu Mehta ('gorąco polecam jego "Bombay Maximum City")
Mnie temat Kaszmiru bardzo ciekawi, ludzkie zmaganie się z traumą z przeszłości też. Dążenie ku pojednaniu jeszcze bardziej. Polecam!

P.S. Chociaż nie rozumiem czemu szef służącej  armii indyjskiej policji Inayat Khan nie został ukarany za masakrę na kaszmirskiej rodzinie?! Ale może ten fakt wyraża prawdę o tym, co się dzieje w Kaszmirze.