Sloneczniki

Peepli Live - samobójstwo na żywo

Reżyseria:    Anusha Rizvi, Mahmood Farooqui (debiut małżeństwa)
Produkcja:   Aamir Khan ("Lagaan", "Taare Zameen Par", "Jaane Tu...
                    Jaane Naa", "Dhobi Ghat", "Delhi Belly")
Scenariusz:  Anusha Rizvi (debiut)
Obsada:       Omkar Das Manikpuri (debiut), Raghubir Yadav, Shalini Vatsa 
                   (debiut), Nasseruddin Shah
Muzyka:       Bhadwai (debiut), Indian Ocean, Brij Mandal (debiut), Ram
                   Sampath, Nageen Tanvir (debiut)
Zdjęcia:       Shanker Raman ("Frozen")
Tytuł:          Peepli na żywo
Język:         hindi
Premiera:    2010
Nagrody:    1 nagroda (za muzykę Indian Ocean) i 6 nominacji
                 (w Sundance dla reżysera, Sao Palo za film, za montaż,
                   dla Omkara Das Manikpuri za debiut)
Oceny:      IMDb 7.5/10

 

Gdzieś w  Madhya Pradesh. Nathadas Manikpuri (Omkar Das Manikpuri) i jego starszy brat Budhiya (Raghubir Yadav) wracają z miasta do domu z wieścią,



 że bank wystawia ich zadłużoną ziemię na aukcję. Złorzeczy im zrozpaczona żona Nathy, Dhaniya. Ją z kolei atakuje rozgoryczona przykuciem do łóżka teściowa. Przerażeni perspektywą utraty ziemi bracia zastanawiają się, czy szansą dla rodziny nie było by samobójstwo Nathy. Rodzinom popełniających samobójstwa zadłużonych chłopów rząd przyznaje wysoką zapomogę.  Świadkiem ich rozmowy na ten temat jest dziennikarz lokalnej gazety Rakesh (Nawazuddin Siddiqui). Nagłośniony przez niego problem podtrzymują inne kanały telewizyjne. Wioska Peepli staje się areną rozgrywek dziennikarsko-politycznych. Poszczególne partie próbują wykorzystać tę sytuację zdobywając głosy w zbliżających się wyborach, deprecjonując przeciwników. Wokół chaty Nathy koczują tabuny dziennikarzy czekających na spektakl samobójstwa relacjonowanego na żywo, policjanci chroniący bohatera przed targnięciem się na swoje życie, sprzedawcy korzystający z okazji zarobienia na niezwykłych dla wioski gościach. Do Nathy przyjeżdżają politycy oferując mu to telewizory to atrapy pompy wodnej. Wszyscy czekają na śmierć Nathy....

Ile to jest 60% z miliarda 300 milionów? Tylu ludzi żyje w Indiach z roli z lękiem wypatrując co roku monsunowych deszczy, a one przyjdą lub nie. Gdy już przyjdą, budzą ogromną radość,


 ale czasem wkrótce zgrozę, gdy  rzeki występują ze swoich brzegów zalewając pola, porywając bydło, topiąc ludzi.  Czy to susza

 

 czy powódź,


brak urodzajów oznacza głód,


 głód - długi, potem utratę ziemi, wędrówkę do miast, by zasilić slumsy. Rozpacz tak wielka, że przerywana samobójstwami. Dopiero w 90-ch latach (za sprawą dziennikarza Palagummi Sainatha) Indie dostrzegły ten problem. Ogromną ilość samobójstw wśród rolników. W latach 2002-2006 co roku w ten sposób umierało  17.500 mężczyzn. Licząc od 1997 dwieście tysięcy ludzi!  Problem dotknął szczególnie takie stany jak Andhra Pradesh, Maharasztra, Karnataka, Kerala i Pendżab. Premier Manmohan Singh zaproponował pieniądze jako zadośćuczynienie dla rodziny, która w ten sposób straciła żywiciela.

Te fakty są punktem wyjścia dla tego filmu. Jak mi się go oglądało? Tak sobie. Komedia satyryczna podnosząca ważki temat samobójstw



 zadłużonych rolników, żarłoczności mediów



 karmiących nas  sensacją zamiast prawdą i polityki służącej nie interesom  wyborców ale wybieranych.



Czemu mam mieszane uczucia w związku z tym filmem? Przecież jest smutno-śmieszny. Ale właśnie  to, co miało wyważyć proporcje, zawodziło. Nie wiedziałam już, czy mam się smucić, czy śmiać. Gdy się śmiałam (a śmiałam się) głupio mi było, że się z tego śmieję. Gdy czułam, że coś powinno budzić mój smutek, nie budziło. A jednak były sceny, które pamiętam. Na przykład los chłopa, który straciwszy grunt z powodu swoich długów, utrzymuje się ze sprzedaży wykopywanej z wielkimtrudem ziemi z odłogów.



Dobrze się czułam w ścisku autobusu wiozącego bohaterów do miasta, pewnie dlatego, ze ta sytuacja budziła we mnie wspomnienie takich podróży w Indiach.



Zdumiewała mnie postać granego przez debiutanta Omkara Das Manikpuri głównego bohatera (skąd go wzięli?). Jego prostota (prostota to mało:)




jego marzenia,



ale i poczucie osaczenia



 przez tłumy ludzi, którzy na jego nieszczęściu chcieli ubić swój interes (tu  ukłon twórców filmu w kierunku rosnącej w Indiach siły partii dalitów, kiedyś nazywanych niedotykalnymi)



W filmie obrazy indyjskich absurdów, na których zbudował swoją komedie Shyam Benegal ("Well Done, Abba") - po co komu pompa nie pompująca wody?



Policja pilnująca potencjalnego samobójcę i żarty z powszechnego w Indiach wypróżniania się pod gołym niebem.



Co jeszcze tu mamy? Dwie swarliwe kobietki - obraz niezbyt idealnych relacji miedzy indyjską teściową a synową.




Dziennikarz z ciągotkami do bycia uczciwym, prawdziwym (może właśnie tak zaczynał swoją karierę Palagummi Sainath, który pierwszy w Indiach zwrócił uwagą na samobójstwa zadłużonych rolników, dziś nazywany  przez noblistę Amartyę Sen ekspertem  od spraw głodu w Indiach)



Zwróciłam uwagę na Raghubira Yadava w roli gra brata głównego bohatera (lubię go w dobrych filmach "Salaam, Bombay!" i "Firaaq ").
Debiutujące tym filmem małżeństwo:  Anusha Rizvi



i Mahmood Farooqui



(czy nie stworzy to kryzysu w ich małżeństwie, bo to jej bajka, a on pozostaje w cieniu?) postarało się, aby historię uwiarygodniała duża ilość nieznanych osób. Debiutanci wśród muzyków, odtwórców głównych ról.



Szansę dał im jako producent Aamir Khan, sławny już z produkcji takich filmów jak "Lagaan", "Taare Zameen Par", "Jaane Tu... Jaane Naa", "Dhobi Ghat".

    

Nie żałuję, że zobaczyłam film, ale spodziewałam się więcej. Niemniej wdzięczna jestem, że akcja jego rozgrywa się w indyjskiej wsi i podjęto ważny  w Indiach temat.