Sloneczniki

Pojutrze. O miastach przyszłości - Paulina Wilk

W mojej indyjskiej biblioteczce stoi nie przeczytana książka Pauliny Wilk "Lalki w ogniu". Gdy podczytywałam ją tu i tam wydało mi się, że autorka bardzo sugestywnie i w ciekawy literacko sposób przedstawia Indie przede wszystkim od ciemnej strony księżyca. Ja widzę je inaczej.
Mimo to w książce "Pojutrze. O miastach przyszłości" przeczytałam rozdział o Mumbaju. Może dlatego, że tęsknię za tym miastem, że mam w sobie obrazy nie tylko z miejsc poznawanych doświadczalnie, ale i literackie wizje miasta w książkach Suhetu Mehty "Bombaj. Maximum City", z Adigi "Ostatniego mieszkańca", "Zawsze piękne" Boo, czy Mistry "Delikatna równowaga" i "Sprawy rodzinne". Nie mówiąc o "Shantaram", czy "Synu cyrku".
Lubię "Niewidzialne miasta" Italo Calvino. Portrety miast mogą być równie ciekawe jak ludzi. Paulina Wilk w swojej książce przedstawia nam swoją wizję  Dubaju, Seulu, Kampali, Masdaru, Singapuru, Limy, Kopenhagi i Songdo.
Swoją opowieść o Mumbaju zaczyna zdaniem "Wdycham gorzki obłok." Potem konfrontuje nas z miastem i parą bohaterów dziś i sprzed lat. Zmiany zaszły i w mieście i w nich samych, w ich relacji i w zajmowanej pozycji społecznej.
CYTATY:
Doświadczywszy w swych podróżach po Indiach tysięcy kilometrów przeżywanych  w pociągach z ciekawością mimo różnicy spostrzeżeń (lub dzięki niej) czytałam P.W. opis drogi z Delhi do Mumbaju:
 "Po dniu i nocy kołysania, tysiącach obrazów pchanych suchym wiatrem za okratowanymi oknami, letargu przerywanym  szarpaniem hamulców i okrzykami peronowych handlarzy, pobudkę wśród porannego plucia i charkania zajeżdżało się do celu w poczuciu istnego cudu, niczym człowiek ocalony od tysiąca niebezpieczeństw i zjaw majaczących w drodze, nakarmiony niewypowiedzianymi widokami i bezmiarem przestrzeni,  odmieniony acz ledwie żywy".
Obrazy jazdy po Mumbaju budzą we mnie wspomnienie naszego przebijania się rykszą przez chaos dróg. "I znów jesteśmy tylko drobiną wielkiego tumultu, jednym z milionów pojazdów brnących przez zapchane arterie. Poruszamy się nie prędzej niż piesi."
Wędruję z autorką promenadą Marine Drive.
http://www.freepressjournal.in/wp-content/uploads/2014/06/high-tide-marine-drive.jpg
"Najsłynniejsza kusicielka Bombaju składa stopy przy Nariman Point,
http://wonderfulmumbai.com/wp-content/uploads/2012/05/Arial_view_of_Nariman_Point.jpg
a głowę opiera na luksusowej poduszce Wzgórza Malabarskiego,
http://bombay.afindia.org/wp-content/uploads/2016/12/Banganga-1.jpg
gdzie apartamenty są droższe niż na górnym Manhattanie". "Wielu błagań już wysłuchała. Marine Drive nikomu nie odmawia nadziei, nikogo nie budzi ze snu. Miliony ludzi obwieszają ją iluzją zaklęć, mantrami lepszego jutra, przemierzają jej gościnne kształty, szepczą sobie baśń o spełnieniu."
https://4.bp.blogspot.com/-XR0MpxrIbaw/Wr1oMbvHcDI/AAAAAAAAUSU/udTT1NbK2Twle4Qt9J3VPaTKdad_vIFwQCLcBGAs/s1600/cii3.jpg
Czytam i widzę przed oczyma znajome obrazy miasta:
"W Bombaju nieszczęście jednych
https://images.indianexpress.com/2015/06/rain-mumbai.jpg
niesie prosperity innym. Śmierci i narodziny towarzyszą sobie nawzajem, opłakiwanie końca łączy się z celebracją początku"
Podoba mi się język, jakim P. W. pisze np.  O sprzedawcach na promenadzie "Ciułają swój los z cudzego łaknienia".

W książce jak w kalejdoskopie:
- żal za glinianymi jednorazowym kubeczkami na herbatę podawaną z mlekiem i kardamonem. Zastępują je nowe plastikowe naczynia, których nie można ich roztrzaskać przywracając je naturze
- zakaz palenia, namalowane pasy dla pieszych zmieniony system rezerwacji,  nowa forma biletów dla analfabetów - daremne próby wprowadzania ładu
- samosy i herbatę na lotnisku próby zastępuje się  fast foodami.
- rodziny pokoleniami biwakujące na lotnisku
Itd
Reszta w książce.
Wraz z obrazem innych miast.