Sloneczniki

Rakht Charitra - 2 - zrozumieć daremność przemocy

Reżyseria:    Ram Gopal Varma ("Satya", "Company")
Scenariusz:  Prashant Pandey ("Rakhta Charitra", "Sarkar Raj")
Muzyka:       Dharam Sandeep (debiut)
Obsada:       Surya, Vivek Oberoi, Radhika Amte, Priyamani,
                    Anupam Shyam, Sudeep, Abhimanyu Singh
Zdjęcia:       Amol Rathod ("Rakhta Charitra")
Premiera:    2010
Język:         telugu, tamilski, hindi
Gatunek:     dramat kryminalny, w oparciu o fakty
Ocena:        IMDb 6.2/10

రక్త చరిత్ర
रखत चरित्र 
ரத்த சரித்திரம்


 

Pratap Ravi (Vivek Oberoi) zemściwszy się za śmierć ojca zasmakował w sile, jaką daje władza i pieniądz. Odnalazł swoje miejsce w polityce nie rezygnując z krwawych rozliczeń. Z czasem upodobnił się do tych, co go kiedyś skrzywdzili.
Sam stał się krzywdzicielem. W ramach pozbywania się wrogów przyczynił się do wybuchu bomby, która zabiła rodzinę Suryi Reddy'ego (Surya). Teraz sam musi zacząć się bać o swoje życie. Czekając na moment,  kiedy przed jego oczyma pojawi się mściciel: Surya....



Mogłam właściwie wiedzieć, czego się powinnam spodziewać. Ram Gopala Varmę znam przecież z bardzo lubianych przez mnie filmów "Satya", "Company"). Widziałam już też pierwszą część "Rakhta Charitra", opowieść o tym, jak krzywda budzi pragnienie zemsty w kimś zazwyczaj dalekim od przemocy. Ta historia powtarza się w części drugiej z kolejną osobą. Ofiara stała się w między czasie katem, zemsty pragnie kolejna osoba. Zawahałam się widząc pełne krwi obrazy,



słysząc demoniczny śpiew o historii przesiąkniętej krwią. Czy ja to chcę obejrzeć? Auta wybuchające na ulicy, telewizory w domach, wiece wyborcze, na których ktoś do kogoś z ukrycia mierzy z karabinu, bójki w więzieniu, kpina ze sprawiedliwości, z prasy. Zwycięstwo przemocy. Opowieść o ludziach, którzy poranieni sami stają się włócznią. Śniąc sen o krwi. "Moje szczęście jest w jego śmierci". "Czy mniej go nienawidzisz zobaczywszy jego człowieczeństwo? - Bardziej".  To nie moje klimaty, ale też akcja dzieje się w Andhra Pradesh i  jesteśmy świadkami kryminalizacji polityki. Tu kapitał wyborczy zbija się na cudzych urazach, krzywdach. Manipuluje się kimś, zabija się kogoś.



Bezkarnie. Wobec prawa, ale nie wobec śmierci. Ona się upomina o swoje w kolejnej zemście.  Ram Gopal Varma przedstawiając w historii Pratapa Ravi i Suryi  losy prawdziwych postaci - Paritali Ravindra i Maddelachervu Suri, tworzy tę historię bardzo realistycznie (choć może lubując się w scenach zabijania) ku pamięci tych, którzy zginęli w wendettach stanu Andhra Pradesh. To jego słowa mają w nas pozostać (oprócz krwawych obrazów) po zakończeniu filmu: "nikt nie jest dobry ani zły sam z siebie, to okolicznością czynią nas takimi". I wołanie w piosence o to, aby ożywić martwe serce, które nie wie już, co ważne i jak kochać szukając schronienia w Buddzie, w Dharmie. Uwierzyć w daremność przemocy.


P.S.
Kogo  tu zobaczymy? Szczególnie polecam Suryę, ale ucieszył mnie też widok Priyamani ("Ravaanan", Pranchiyettan and the Saint")



Film na nasz przedimieninowy wieczór, więc zostawię sobie w pamięci słowa z dialogu pary małżeńskiej :"Bądź moją siłą, a nie słabością".