Sloneczniki

Dyrygent - guma do żucia, a nie chleb


Reż. Piotr Łungin (Ojczyzna, Wyspa)
2012
rosyjski
IMDb 6.5/10


Wybierając ten film cieszyłam się na obrazy Jerozolimy,




bo właśnie tam tytułowy dyrygent (Vladas Bagdonas) wyjeżdża wraz ze swoją orkiestrą, by w mieście, które stało się polem bitwy żydów i muzułmanów



 odegrać Pasję wg  świętego Mateusza. Pasja skomponowana w rzeczywistosci przez metropolitę Hilariona prowadzi właściwie tę historię. Spiew pod dramatyczną muzykę towarzyszy scenom oszukiwania siebie,




ulegania przez kogoś pokusom  zdrady,



szykowania się do tego, że moja śmierć będzie też śmiercią innych


czyjejś nieświadomości, że za chwilę umrze,


czyjemuś lękowi, że może stać się niepotrzebny,



 tytułowego bohatera  poczuciu obcości wobec własnego syna nawet w obliczu jego śmierci. Jerozolima staje się miejscem spadania masek,



odkrywania,  kim naprawdę jesteś, miejscem  szansy na przemianę, na kruszenie zatwardziałych serc, na pokutę. To nie tylko PASJA, ale i PASCHA, logicznie wyprowadzane z doświadczenia śmierci Chrystusa doświadczenie Jego zmartwychwstania.  Pascha to przejście, ze śmierci do życia, z pustki do spełnienia, z samotności do miłości. I tak właśnie dzieje się z bohaterem.
W filmie, podobnie jak w Powrocie Zwiagincewa, gdzie widzimy bohatera  powtarzającego w życiu, we śnie Opłakiwanie zmarłego Chrystusa Mantegny,  motyw obrazu Hansa Holbeina Martwy Chrystus w grobie


Podobny obraz rozpoczyna historię. Okazuje się obrazem tytułowego bohatera, który wkrótce z dyrygenta stanie się tylko i aż ojcem. Do tego  obrazu Holbeina nawiązuje   autoportret  syna bohatera. Wyrzucenie tego obrazu to pierwsza rysa w kamiennej postawie bohatera, który jawi się tu jak surowy Bóg ojciec ze Starego Testamentu. Szczelina słabości i przebudzenia serca.



Ktoś powiedział o tym filmie: jerozolimski syndrom przemieniania duszy.

Film Pawła Łungina,


 który poruszył mnie już swoją Wyspą, a to ciekawił to drażnił Ojczyzną, na pewno warto zobaczyć.