Sloneczniki

Pożegnania - kamień listem do Ciebie

Reżyseria:    Yojiro Takita
Scenariusz:  Kunda Koyama
Obsada:       Masahiro Motoki, Ryoko Hirosue, Tsutomu
                   Yamazaki, Kimiko Yo        
Muzyka:       Joe Hisaishi
Zdjęcia:       Takeshi Hamada
Gatunek:     dramat
Nagrody:    33 nagrody (Oscar za nieang. film, za role
                   - Masahiro Motoki, Tsutomu Yamazaki, Kimiko
                  Yo,za zdjęcia, za reż, scenariusz,  , 5 nominacji
                  (m.in.scenariusz, za role -Ryoko Hirosue)
Język:         japoński
Tytuły:        Departures, Okuribito, Wiolonczelista
Premiera:   2008
Oceny:       IMDb 8.1/10, Tamanna 8.5/10

おくりびと

  

Straciwszy upragnioną pracę w filharmonii Daigo Kobayashi (Masahiro Motoki)

 

zmuszony sprzedać kupioną na raty wiolonczelę, wraca z żoną Miką (Ryoko Hirosue)



do miejsca swego dzieciństwa. Zamieszkują  w domu, w którym dwa lata temu zmarła w samotności niepożegnana przez niego matka. Dom budzi w Daigo wspomnienie ojca. To on podarował mu miłość do muzyki, zatruwszy jednocześnie jego serce żalem w dniu kiedy go sześcioletniego opuścił, odchodząc z inną kobietą.

Daigo zaczyna pracować przy ceremoniach pogrzebowych.

Jego zadaniem jest przygotować ciało do pochówku. Obmywając je. Makijażem przywracając mu złudzenie życia. Zapach, który przylega do jego ciała ... zmywa w łaźni,



 a pocieszenia dla przerażonej śmiercią duszy szuka on w muzyce i w ramionach nic niewiedzącej o jego pracy żonie. Pewnego dnia Mika  odkrywa jego sekret i wzburzona odchodzi od niego....

 

Japoński film jest dla mnie odmianą. Z kina Japonii mam w swojej pamięci przede wszystkim czarno-białe klasyki Kurosawy. „Okuribito” już w pierwszym kadrze jazdy z widokiem na zamgloną drogę zapowiada historię, która dotknie tajemnicy, niedopowiedzianego. I rzeczywiście, temat śmierci jest tematem tabu. Nie chcemy pamiętać, że umrzemy, że umrze ktoś, z kim właśnie rozmawiamy, z kim śmiejemy się. Jak ktoś, kogo dotykamy, z czyim spojrzeniem się spotykamy, może nagle znieruchomieć  stając się martwym ciałem? Gdzie podziewa się blask oczu, ciepło głosu, historia jego życia, czyjeś JA, które wchodzi z nami w dialog?

Był taki moment w moim życiu, gdy odnosiłam, być może niedoczytane, książki do biblioteki zamykając na zawsze czyjeś konto. Otworzywszy jedną z nich , zobaczyłam motto:

„Grudka ziemi głucho uderzy o drewno trumny

i nie będzie już więcej tego pana,

który o sobie zwykł mówić: ja”.

Czy wierzysz w nieśmiertelność duszy? Czy wierzysz, że śmierć ciała nie jest końcem czyjegoś życia, że jest tylko przejściem w stan nieznany nam, według mnie jednoczący nas z Bogiem?


 

Oczyszczanie ciał ludzi zmarłych, które widzimy w wielu obrazach tego filmu jest symbolicznym oczyszczeniem ze zmęczenia, bólu i chciwości. Przyrównywane jest do pierwszej kąpieli nowo narodzonego.  Dokonuje się ono tu w ciszy, skupieniu, z wielką uwagą i troskliwością. To, co początkowo, jak niektórym bohaterom filmu, wydaję się dziwaczne, obce i odrzucające, z czasem widzimy jako pełne miłości pożegnanie osoby, jej dotychczasowej formy życia, pomoc w przejściu w nowy, tajemniczy stan istnienia. Ogromnego znaczenia nabiera godność osoby. Nie dziwią nas mimo różnych reakcji na śmierć bliskich w rodzinie, słowa wdzięczności, jakimi żegnają oni po ceremonii sprawujących ją Ikuei i Daiga. Nawet jeśli na początku bohaterem wstrząsa rozkład ciała i zastanawia się on, czym dla niego jest to doświadczenie codziennego obcowania ze zmarłymi ciałami. Karą za nie pożegnanie matki, która zmarła w samotności? Rodzi się nim bunt i poczucie bezsensu życia. Komentarzem do tych uczuć jest scena nad rzeką. Bohater ze smutkiem patrząc na płynące pod prąd łososie, wchodzi w dialog z przygodnym człowiekiem. "Płyną na tarło.- Płyną by umrzeć. Po co starać się, jeśli na końcu czeka je śmierć? - Chcą wrócić do swoich narodzin." Powoli Daigo zaczyna oswajać się z budzącymi w nim oburzenie słowami jego mistrza Ikuei "Ta praca to dla ciebie dar od Boga". Po co została mu dana? Wyjaśnia to piękny koniec filmu - podróży ku pojednaniu się, w której pewną rolę odgrywa muzyka klasyczna i kamienie wygładzone wodą rzeki.

W tej historii niewiele jest osób, ale dla każdej jest miejsce, budzi uwagę, współczucie, można się do niej przywiązać. Ujmuje swoim spokojem wtajemniczający Daigo w ceremonie grany przez Tsutomu Yamazaki Ikuei Sasaki, od którego słyszymy "Wszystkie małżeństwa w końcu rozdziela śmierć, ale ciężko być tym, który zostaje". On też udziela nam swoistej lekcji podczas jedzenia śledziony ryby fugu: To też zwłoki. Żyjący jedzą, kiedyś żyjących. A jeśli już zamierzasz ich jeść, to mogą też smakować. Smakuje? - Tak. - Niestety smakuje". Póki żyjemy jest tyle rzeczy budzących radość - smak razem spożywanej potrawy, czyjś uśmiech, "Ave Maria" odgrywana na wiolonczeli w czas Bożego Narodzenia,


 widok klucza łabędzi na niebie. Dziwi mnie choinka  w czas spotkania bohaterów, ale za chwilę słyszę, że niezależnie od religii: buddyzmu, chrześcijaństwa, islamu czy hinduizmu to oni od rodziny przejęli ostatnią posługę wobec zmarłych.
Oprócz granych przez Masahiro Motoki


 i Ryoko Hirosue młodych małżonków, Daigo i Mikę, są jeszcze postacie pracującej przy ceremoniach Yuriko (Kimiko Yo), pani z łaźni i odwiedzającego ją często starego mężczyzny zatrudnionego przy spalaniu ciał. To on patrząc, jak płomienie pochłaniają ciało bliskiej mu osoby mówi "Śmierć niczego nie kończy. To tylko przejście. Pozostawianie za sobą tego, co teraźniejsze i zmierzanie ku następnemu."
Pięknie też brzmi opowieść o znanej ze starożytności tradycji wyszukiwania kamieni, które  kształtem i wagą odzwierciedlają uczucia. Gładki - spokój, szorstki - troskę itd. Można ich użyć w charakterze listów.


Obok bardzo szczerych kreacji aktorskich, muzyki Joe Hisaishi i często znanej nam klasycznej  (np Beethovena) obrazy filmowane kamerą Takeshi Hamady są też mocną stroną tego filmu. Wśród nich powtarzający się widok rozległej przestrzeni z ośnieżonym wierzchołkiem góry na horyzoncie, zielone pola ryżowe,  nurt rzeki, różowo kwitnące drzewa wiśni, czerwień tulipanów. Zatrzymują, budzą refleksje, wyrażają stan uczuć bohaterów.
 Wdzięczna jestem nieznanemu mi dotychczas  Yijiro Takita za ten film. Za wzbudzone współczucie i mimo mroczności tematu śmiech i spokój.Ciekawa jestem jego następnych filmów.  
 


Są filmy, które pozostawiają mnie z niepokojem. Czasem słyszę, że  to jest to, czego potrzebuję, by zastanowić się. W tym filmie koniec jest spełnieniem.  Rozpoznanie następuje poprzez okazaną komuś troskę. I przebaczenie. Jasnym staje się sens pracy, którą nazwano darem Boga dla bohatera. Płakałam z bohaterem i z tych łez narodził się spokój. Tak jakbym wrzuciła kamień w wodę. Dopóki widzę na jej powierzchni rozchodzące się w miejscu jego zanurzenia kręgi, pytam. Potem tafla wody wygładza się i patrzę już tylko na jej spokojną toń, świadoma głębi w, jaką zapadł kamień. I ten spokój jest odpowiedzią.