Sloneczniki

Betlejem - maj 2009

Betlejem - maj 2009

08-03-2013

Jeśli dziś usłyszycie Jego głos, nie zatwardzajcie waszych serc..." - śpiewamy o piątej nad ranem jadąc z lotniska Tel Awiwu do Betlejem. W nocy obudziliśmy się akurat, gdy przelatywaliśmy nad Cyprem. Widać było światłami zaznaczoną linię brzegową. Poruszenie. Wdzięczność.
Na lotnisku, już w Izraelu, jakaś kobieta zaczepia nas z powodu gitary na moim ramieniu. Gdy na pytanie, co będziemy śpiewać, odpowiadasz "Havenu Shalom.., ona z rozjaśnionymi oczyma nagle zaczyna to śpiewać. Witamy więc Izrael idąc przez lotnisko Tel Awiwu i śpiewając w trójkę "Havenu Shalom". Teraz po drodze widoki palm i napisy na autostradzie: Jerusalem. Napisy - po angielsku, hebrajsku i arabsku. Każdy język ma inny system znaków. Obok palm mijamy też cyprysy. Ich smukłość i mgła nad polami. Kremowa biel skał. I niebiesko-biel flag Izraela.

Z jasności mgły wyłaniają się ciemniejsze plamy drzew oliwnych.

Domy z krużgankami. Z zamkniętymi okiennicami. Ciekawość świata ukrytego za nimi.
Sam hotel "Shepard" w Betlejem wypełniony obrazami maryjnymi, ale i figurami hinduskich słoni i afrykańskimi rzeźbami. W hotelu wiele hindusów. Kobiety w kolorowych sari, z głowami zakrytymi szalami, obwieszone biżuterią, mężczyźni w białych, powłóczystych szatach. Przed hotelem hałdy śmieci. I obraz shahida - męczennika w walce Palestyńczyków z Żydami.


Sklepy zamknięte, z opuszczonymi, drewnianymi żaluzjami.

Szaro-kremo-biel domów. Wiele domów w ruinie


Częściowo rozbitych

Obok jednak ogrodzony luksus,

a tuż obok w pół przerwana budowa.

Wiele miejsc sprawia wrażenie opuszczonych, w niektórych pustkę zaczyna wypełniać życie.

Z okna hotelu widać krzyż

i meczet.

 

Pole Pasterzy.

Jesteśmy w miejscu,

gdzie anioł

powiedział pasterzom: nie bójcie się.

Szum fontanny.

Słychać śpiew "możnowładcom wywraca trony".


Jednocześnie w tym miejscu liturgię eucharystii odprawiają

trzy różne wspólnoty neokatechumenalne. Z różnych stron świata.

Poruszone, że Słowo Boga można słyszeć w miejscu Jego bezpośredniego objawienia się.

Pstrykanie aparatów. Napisy zabraniające wchodzenia na teren Pola Pasterzy z... karabinem.

Na plecach pielgrzymów symbole drogi i śpiewu - plecaki i gitary.
Nad Betlejem po 19-j słychać z wielu minaretów śpiew muezinów. Wezwanie na modlitwę. Ich głosy nakładają się na siebie.

 

Po modlitwie na Polu Pasterzy (Shepard Field), mijając tajemniczych więźniów z drewna (?),

 

 

podążamy ku Bazylice Narodzenia,


zbudowanej nad grotą , gdzie urodził się Jezus.


Wejść można jedynie okazując postawą pokorę. Drzwi do bazyliki są tak niskie, aż by wejść w nie, należy się zgiąć.

Modlitwa w grocie Hieronima, którą wg mnie, przenika duch prawosławia.

Ikony, świece. Zapalamy je w modlitwie za tych, którzy już są w bliskości z Bogiem, którzy już od nas odeszli. Za naszych ojców.

W krużgankach bazyliki

cisza stuleci.

Echo tysięcy modlitw. Nie chce się stąd wychodzić.

W kościele

zbudowanym nad grotą od stuleci trwa spór o każdy metr.

Poszczególne okna podzielono


między katolików, prawosławnych i ormian. Nawet myć nie można okna należącego do innego kościoła.


Smutek tego podziału. Znaleźć jedność można jedynie w modlitwie. Szczególnie mocno przeżywam ją w miejscu, gdzie znajdował się miejsce narodzenia Jezusa. Zanim podejdę do tego miejsca, czekam aż z kolan wstanie młodziutki Arab. Jego twarz w swej żarliwości i uduchowieniu modlitwą wręcz nieobecna.
W tym miejscu narodzin Boga rzeczywiście panuje duch modlitwy. Ale życie z zewnątrz z jego podziałami też wdziera się do środka. Ktoś pokazuje nam przy jednym z okien rozstrzelanego anioła. Kule trafiły go podczas walk między Żydami a Palestyńczykami. Jesteśmy tu w Betlejem w odgrodzonej murem od Jerozolimy Autonomii Palestyńskiej. Gdy wychodzimy z bazyliki nad miastem zapada zmierzch. Z daleka obok siebie muzułmański półksiężyc i chrześcijański krzyż. Taka jest dziś rzeczywistość Betlejem.

Trudna, czasem męczeńska. Z trudem walcząca o przeżycie. Także dzięki sprzedawanym przez Arabów pielgrzymom chrześcijańskim koronom cierniowym. Po dolarze za sztukę.

Po dniu spędzonym w Jerozolimie, znowu w Betlejem. Zmierzamy na eucharystię z papieżem Benedyktem XVI.

Tym razem uderza nas widok wojska lub policji palestyńskiej.

Wędrujemy tłumnie na eucharystię z Benedyktem XVI. Na każdym kroku uzbrojeni Palestyńczycy

Pilnują bezpieczeństwa


międzynarodowego, kolorowego tłumu pielgrzymów.

Przejazdy przez mur między Jerozolimą a Betlejem

 

oswoiły nas z widokiem młodych ludzi z lufami ustawionymi do przodu wchodzących do naszego autobusu, ale tu niektórzy wyglądają jeszcze groźniej.

Idziemy kolorowym tłumem. Wśród nas radosne zakonnice


poważni palestyńscy uczniowie


Mijamy przestrojone kolorami papieskimi domy (na niektórych napisy Our Pope is our hope)


przygotowane na wszelki wypadek wozy policyjne,

mieszkańców miasta,


By przejść na plac, na którym Papież będzie odprawiać eucharystię, musimy przejść wąskimi zaułkami.

Nagle rzeka ludzi musi zamienić się w wąski strumień


z trudem przedzierający się między ciasnymi murami. Upał. Posuwamy się naprzód bardzo powoli. Obserwowani przez mieszkańców Betlejem

przez niektórym serdecznie pozdrawiani,


przez innych niezauważani.

Tuż przed placem znowu policja, wojsko


i bramki wykrywające metal.

Wreszcie jesteśmy na placu, na którym za chwilę zacznie się eucharystia z papieżem Benedyktem XVI.

Słońce pali wręcz pali, wysusza gardła, mimo to tłum jest bardzo radosny.

Zaczyna się eucharystia. Słychać śpiew arabski. I krzyki: Viva pope, viva Palestina! Szczególnie gorąco witani są goście przybyli z walczącej Gazy.

middleeastatemporal.wordpress.com

Także przez papieża, którego słowa przywitania tych, którzy tak wiele wycierpieli budzą gorący oddźwięk wśród Palestyńczyków.

Gdy podnoszę oczy widzę meczet.


Jednocześnie słyszę śpiew Ave Maria. I znów napisy: Chwała Bogu na ziemi męczenników Palestyny. Wysoko w górze chronią nas automaty Palestyńczyków i krzyż.

 

W śpiewie psalmu słychać drapieżny, wyrazisty i piękny język arabski. Rozumiem tylko słowo: salaam. I melodię psalmu, niezwykle tęskną. I znów z arabskiego wyławiam tylko słowo Alleluja. Śpiew solo (przypomina melodię gazeli) błaga o miłość. Chciało by się by piękno tego błagania i tej tęsknoty za miłością tak trwało i trwało.
Teraz słowa: Bethlejem - message of new life and freedom, now so far promise of the birth of love not of this world is to change this world.
Komunia podczas tej eucharystii. Aż się chce przyjąć ją za wolność i pokój w Palestynie, która nas właśnie gości.
Ksiądz podając komunię waha się, czy pragnący ją przyjąć palestyński chłopiec ma odpowiedni wiek. Ten rozumie, że tu wśród Arabów, zwątpiono w jego chrześcijaństwo. Próbuje przekonać księdza, że nie jest muzułmaninem, żegnając się krzyżem.
Po skończonej eucharystii na ulicy swobodny nastrój


zabawy,

radości ze spotkania z Bogiem i z ludźmi


z całego świata,

w Betlejem, na ziemi, gdzie narodził się Bóg.

Wspólnoty neokatechumenalne

okazują radość jak zawsze śpiewem

i tańcem w kręgach.

Wyjeżdżamy z Betlejem. Już na zawsze. Śpiewając : Dzisiaj zbawienie weszło do tego domu. Przed chwilą opuściliśmy Autonomię Palestyńską i wjechaliśmy do Jerozolimy. Niektórzy chowają kupione od Arabów arafatki,

by nie drażnić Żydów. Mijanie muru między Palestyną a Jerozolimą budzi szczególne uczucia. Naszemu doświadczeniu najbliższy jest mur, który rozdzielał Berlin. Znam Niemca, który po raz pierwszy wyjechał z Polski do Niemiec z młotkiem w ręce, by wziąć udział w rozbijaniu berlińskiego muru. Gdzieś w bałaganie mego domu zaginął kawałek pomalowanego, rozbitego nareszcie muru berlińskiego. Ten między Palestyną a Jerozolimą też jest pomalowany.

Niektóre z rysunków są jak krzyk,

ale tylko, gdy sprawdzeni przez uzbrojoną młodzież izraelską, przekroczymy granicę muru wjeżdżając z Betlejem do Jerozolimy

mur przestaje krzyczeć dramatycznymi rysunkami.


Obrazy muru wstrząsnęły mną. Kamienie wołać będą, czytamy w Łk19, 40. Źródłosłów słowa demon (ze straogreckiego: δαίμων - daimon) oznacza – ten, który coś rozdziela. Ziemia Święta dla żydów, chrześcijan i muzułmanów, w oczach nas chrześcijan, miejsce narodzin Boga, doświadcza ducha podziału, z którym konfrontuje nas Chrystus w słowach: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają (Łk 6, 27–28.)

 

 

P.S. 13 maja 2009 w homilii podczas eucharystii na Placu Żłobka w Betlejem Benededykt XVII powiedział m.in. :
W szczególny sposób moje serce zwraca się do pielgrzymów, którzy przybyli ze wstrząsanej wojną strefy Gazy


//a57.foxnews.com

Proszę, zanieście z powrotem do waszych rodzin i waszych wspólnot moje gorace uściski i moje współczucie z powodu tego, że tracicie najbliższych


hunterseeker.wordpress.com

z powodu krzywdy


facebook.com/pages/Noori-Press

i cierpienia,


infiniteunknown.net

jakie musicie ciągle znosić


smh.com.au/news/world/school-slaughter-intensifies-peace-cry

Proszę, bądźcie pewni mojej solidarności z wami w tej trudnej pracy odbudowy, która teraz was czeka.

.tadamon.ca

Zapewniam was o tym, że modlę się, by wszelkie embargo zostało zniesione. Nie lękajcie się, bo głoszę wam radość wielką. Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel. To jest orędzie Chrystusa przyniesione z nieba przez głos aniołów, a jego echo nadal brzmi w tym mieście, ponieważ jest to echo, które brzmi w naszych rodzinach, wspólnotach na całym świecie. To jest Dobra Nowina i aniołowie mówią: Oto ten, który zbawia wszystkich ludzi.

Shema Israel