Sloneczniki

Sindhooram (Indie 1997 - telugu)

Sindhooram (Indie 1997 - telugu)

02-03-2013
- kiedy to się skończy?
Reżyseria: Krishna Vamshi ("Chakram", "Murari", "Shakti: The Power")
Scenariusz: Krishna Vamsi
Muzyka:Sri Kommineni
Premiera: 1997
Język: telugu
Ocena: IMDb 8.2/10
సిందూరం


Wioska nad brzegiem Godawari.



christophercacciatore.files.wordpress.com

Dwóch znających się od dziecka mężczyzn podzieliła miłość do jednej dziewczyny Babe (Sanghavi).




Shanti (Ravi Teja) to uosobienie beztroskiej radości, ktoś rozśpiewany i roztańczony.



 Baliradźu (Brahmaji) to duma wioski, pierwszy z mieszkańców wyszkolony na policjanta. W szkole policyjnej wpojono mu poszanowanie dla prawa i munduru. W wiosce przyjdzie mu się skonfrontować z nieufnością jej mieszkańców wobec państwa, sądów i policji. Z nadużyciami władzy i większą skutecznością ludowych sądów naksalitów.



Ich losy potoczą się jednak tak, że pewnego dnia w lesie znajdą się obaj przyjaciele.



Jako naksalici z bronią w ręce walczą przeciw niesprawiedliwości policji, nawet gdy zaczyna  reprezentować ją  przyjaciel Baliradźu ze szkoły policyjnej (Bhanu Chander)....

Ten film, polecany przez Mariolę jako najlepszy film o naksalitach, jest kolejnym z oglądanych przeze mnie filmów na ten temat. Po Lal Salaam, Hazaar Chaurasi Ki Maa, Hazaaron Khwaishein Aisi, Red Alert czy Chakravyuth. Rzeczywiście "Sindhooram" bardziej dotyka prawdziwej historii, chociaż stworzono go piętnaście lat temu i w między czasie ruch naksalitów wzrósł ( w porównaniu z 156 osobami zabitymi w 1996, w 2009 1134 osób; wg innych źródeł do 10 tysięcy od 2005 roku).
Już czołówka filmu poraża. W zaledwie kilku obrazach widzimy skrót z krwawej historii współczesnych Indii. Na zdjęciach z gazet płoną ciała indyjskich przywódców: zastrzelonego przez hinduskiego ekstremistę Gandhiego, zabitej przez sikhijskich separatystów Indiry Gandhi, rozerwanego bombą w samobójczym ataku Tamilskich Tygrysów  Rajiva Gandhi. Padają liczby zabitych: od bomb podłożonych w Delhi, w wysadzanych w powietrze autobusach, wykolejanych czy podpalanych pociągach. Widać obrazy rozbieranego przez hinduskich fanatyków meczetu w Ajodhja, atak na Złotą Świątynię sikhów. Dokument wchodzi w fikcję. Równie prawdziwie przedstawioną. W kolejnych scenach możemy się utożsamiać z osobami walczącymi po obu stronach wewnętrznej wojny Indii, z nadziejami i lękami zarówno policjantów, jak i naksalitów. Padają słowa "twój gniew jest twoim wrogiem", a jednocześnie wchodzimy w sytuacje, w których bardzo trudno uniknąć gniewu. Ludowy sąd naksalitów



wydaje się bardziej zabezpieczać sprawiedliwość niż prawo indyjskie. Od policji szybciej można doczekać się pobicia niż obrony. Trwa więc walka,  której tragedię  widzimy  obrazach rozdzierającej rozpaczy osierocanych dzieci, owdowiałych kobiet. Widać opłakiwany przez towarzyszy walki trud umierania. Obrazom walki towarzyszą też rodzajowe obrazki codzienności - układanie kolorowych rangoli, obchodzenie w modlitwie drzewa tulsi, pławienie bawołów, flirt dziewczęcy,



gra w kabbadi (najbardziej dramatyczną, gdy staje się nagle dosłownie walką  o oddech).
Ledwie zdążymy poznać  kogoś z bohaterów, a już czas go opłakiwać.


Śmierci jest dużo w tej opowieści, jak i w indyjskiej historii wojny domowej naksalitów i państwa. Przejmująco pokazano  sławny w Indiach tzw. "encounter". Tym angielskim słowem nazywa się  świadome zabójstwo dokonane w upozorowanej ucieczce przez policję na nieosądzonych obywatelach. Wyrok śmierci bez sądu. Przede wszystkim dochodzi do nich w największych miastach Indii - w Mumbaju, Chennai i Kalkucie. Wśród stanów przoduje Uttar Pradesh. W "Sindhooram" ku goryczy mieszkańcow dokonany zostaje na czowieku, który wybrał służenie Indiom swoją wiedzą zamiast sprzedawanie jej korzystnie za granicą. Gorzka scena. Z kimś kto wybrał ojczyznę, a ona go zdradziła.


Innym motywem obecnym w tym filmie - niestety nierzadkim w indyjskim kinie - jest gwałt. Wśród naksalitów jest miejsce dla zgwałconej. Może ona stać się uzbrojonym bojownikiem na równi z mężczyznami, choć we wspólnocie wioski jako zgwałcona mogłaby być odrzucona ze względu na hańbę nawet przez własną rodzinę. O gwałtach w Indiach jest głośno, szczególnie po ostatniej grudniowej historii zbiorowego gwałtu na studentce w delhijskim autobusie. Niemniej w porównaniu z innymi krajami Indie są na końcu listy. W 2010 roku zgwałcono tu  1, 8 na 100 tysięcy, choć trzeba wziąć poprawkę na zatajenia. W porównaniu z 27,3 w USA , 28, 8 w Wielkiej Brytanii, 63,5 w Szwecji, czy  79,5 w Australii.
Porzućmy jednak tak smutny temat wracając do filmu. Mimo że głównym jego tematem jest przemoc, jest w nim miejsce i na dwie historie miłosne.





I na przyjaźń. W Sindhooram  jest też  wiele scen pełnych kolorowej radości np ze święta pongal, z piosenkotańca w motywem rangloli.



Twórcę tej historii Krishnę  Vamsi



znam z filmów, które lata temu wprowadzałam na wikipedii - "Chakram", "Murari", "Shakti: The Power". Pamiętam je do dziś. W Sindhooram też życie ludzi, tym razem  lasu,



pokazano bardzo realistycznie. W ciągłej ucieczce, w zagrożeniu życia z powodu zatrutych przez policję studni i wodopojów. Strach przed śmiercią przedstawiono bardzo sugestywnie. Naksalici w lesie są osaczeni,



w każdej chwili atakowani, a jednocześnie coraz więcej ludzi wchodzi w ten świat czując, że ci którzy przeznaczeni są do chronienia ich i służenia im w rządzie zawodzą. W filmie słychać słowa o kupowaniu sobie miejsc w parlamencie, o dziedziczeniu ich potem przez żonę, syna, o legitimizowaniu w wyborach bandytów, chronionych potem immunitetem.

P.S. Dlaczego okrzyk naksalitów brzmi tu:
Jai Hind,
a  nie Lal Salaam.?


PIOSENKI:

  • Sindhooram - tytułowa piosenka zdjęcia przemocy w Indiach