Khamoshi: The Musical (Indie 1996 - hindi)
Khamoshi: The Musical (Indie 1996 - hindi)
Reżyseria: Sanjay Leela Bhansali
Produkcja: Sibte Hassan Rizvi
Scenariusz: Sanjay Leela Bhansali, Sutapa Sikdar
Obsada: Nana Patekar, Salman Khan, Manisha Koirala, Seema Biswas
Muzyka: Jatin-Lalit
Data: 9 Sierpień 1996
Khamoshi jest filmem tak pięknym, że nie sposób go opisać. Od czego zacząć? Może od wybitnej gry aktorów, a może od fabuły? Khamoshi: The Musical opowiada historię głuchoniemych ubogich wieśniaków. Z góry skazanych na balansowanie na granicy marginesu społecznego, a próbą wyrwania się z tego. Historia jest bardzo dobrze przedstawiona, melodramatycznie i nieco patetycznie, ale w odróżnieniu od tych dobrze nam znanych (np. Devdas, tego samego twórcy), ta teatralność i patetyczność są oczywistym środkiem do osiągnięcia zamierzonego celu,jakim jest pobudzenie naszych najgłębszych pokładów emocji.
Joseph (Nana Patekar) i jego żona Flavy (Seema Biswas) są głuchoniemymi rodzicami zupełnie zdrowej córki Annie (Manisha Koirala). Film rozpoczyna się sceną, w której Annie zapada w śpiączkę po wypadku samochodowym. Bezradnie leży na szpitalnym łóżku. Wtedy to cofamy się daleko w przeszłość, aby poznać historię jej życia.
Wielkość filmu naturalnie w dużej mierze jest zasługą aktorów. Tu swoją wielkość pokazali Nana Patekar i Seema Biswas,jako głuchonieme małżeństwo. Niewątpliwie mieli trudne zadanie do wykonania – stany emocjonalne musieli przekazać nam nie słowami, ale mimiką i gestykulacją. Majstersztyk! Uczucie, którym do siebie pałali, to jak sobie pomagali i wspierali – to było coś pięknego. Każda interakcja pomiędzy nimi, a córką ściskała mi serce, wstrzymywała oddech.
Manisha Koirala wywarła na mnie spore wrażenie. Z resztą nie po raz pierwszy. Choć nie zawsze tak jest. Każdy, kto widział Dil Se z Manishą w roli głównej wie, że jest niezwykle zdolna. Wyciszona, spokojna, tajemnicza (przynajmniej taką ją wolę). Doskonała w tej roli. Porusza swoją spokojną postawą i wewnętrznym krzykiem. W Khamoshi scena, która najbardziej mnie poruszyła, to ta gdy Annie kłóci się z ojcem. Oddzielają ich drzwi, mury i głucha cisza. Ona krzyczy. Ojciec nie może jej usłyszeć, serce go boli, bo czuje, że córka cierpi. Tu widzimy prawdziwe relacje Annie z Josephem. Jak bardzo są zżyci ze sobą i jak trudna jest ich rozłąka. Annie jest jego głosem, jego słuchem.
Gdy wraca do domu, pierwsze co, szuka ojca, aby pokazać wnuka. Taka zażyłość jest największym szczęściem jakie może spotkać ojca i córkę. Nierozerwalna więź. Od zawsze i na zawsze.
Khamoshi: The Musical ironicznie zatytułowany jest „cichy” Musical. Tytuł skupia w sobie wszystko o czym jest historia. Te napięcie między cichym światem Józefa i Flavy oraz przepełniony muzyką i śpiewem świat Annie i Raj’a. Nie zdradza jednak emocji. Tej tęsknoty i cierpienia Józefa i Flavy, które ogarniają ich na samą myśl o stracie ukochanej córki. Dla rodziców niezwykle trudnym jest rozstanie z dzieckiem, które wkracza w dorosłe już życie. Dzieci porzucają rodziców na pozór chcąc się wyrwać z rodzicielskiego kokonu. Nie rzadko ma się poczucie destabilizacji i poczucia, że zraniło się ich swoimi pragnieniami, dążeniem do niezależności, czasami kierując się egoizmem. Ale taka jest kolej rzeczy i nikt nie zatrzyma tego koła. Nasi bohaterowie godzą się z przypisanym losem, choć z rozdartym sercem. Przedstawiony konflikt jest tak uniwersalny, że trafi do każdego. Tym samym przypomina nam jak wielką miłością jest związek rodziców z dzieckiem.
Niestety bardzo słabą stroną filmu jest muzyka, która przecież powinna stanowić jego najsilniejszy atut. Skoro sięgamy po musical, oczekujemy, że po seansie będzie ona długo odtwarzana w naszej głowie. Ten aspekt zostaje jednak pominięty, co rozczarowuje. Mimo wszystko – film jest tak doskonały, że można to twórcom wybaczyć.