Sloneczniki

The Last Legion (Wielka Brytania 2007 - angielski)

The Last Legion (Wielka Brytania 2007 - angielski)

16-12-2017
 (Ostatni Legion)

Przeniesiony tu z blogu Zahry (valley-of-dance) jej  post  z 6 grudnia 2008   ;  w związku z zamknięciem blogów przed onet w styczniu 2018 - w 10 lecie istnienia blogu Zahry.

Produkcja:    Dino De Laurentiis,  Tarak Ben Ammar
Reżyseria:    Doug Lefler
Scenariusz:    David Leland
Muzyka:    Patrick Doyle
Obsada:    Aishwarya Rai, Colin Firth, Ben Kingsley, Peter Mullan
Czas trwania:    110 min.

2007

Wielka Brytania

angielski

http://www.romeacrosseurope.com/wp-content/uploads/2015/04/The-Last-Legion.jpg

 


Przedstawiona w filmie HISTORIA opiera się na losach ostatniego rzymskiego cesarza Romulusa Augustusa, 12-latka (tzw. Romulusa Cesarzątka). Ma on  właśnie zostać koronowanym na nowego władcę Imperium Rzymskiego. Wtedy to właśnie do Rzymu przybywa Odoaker – dowódca oddziałów barbarzyńców, który w zamian za udzielenie wsparcia legionom rzymskim na wchodzie żąda sowitej zapłaty, na którą Rzym nie jest w stanie przystać. Wściekły Odoaker wraz ze swoją armią wkracza do Rzymu, w celu pojmania Romulusa, którego następnie skazuje na banicję na wyspie Capri. Małemu Cesarzowi udaje się jednak uciec z wyspy dzięki pomocy swego nauczyciela Ambrosinusa (Sir Ben Kingsley) i legionisty Aureliusa (Colin Firth). Następnie podejmuje się on odbudować świetność dawnego imperium. Wyrusza więc z niewielką grupą żołnierzy do Anglii, by odszukać ostatni rzymski legion i powrócić z nim do Rzymu.

 

http://movie.info/movie/The_Last_Legion_2007_7.jpg


Pozornie autentyczna historia, troszkę ładnych zdjęć, niezawodna obsada i szumny opis… Wszystko zapowiada się ładnie i pięknie, ale w ostateczności jest bezbarwnie, monotonnie i papkowato. Aby przyciągnąć widownię, mamy oto piękną wojowniczkę rodem z Bollywood – Aish (gdzie naleciałości są nie do zdarcia) i przystojnego dowódcę wojsk rzymskich prosto z Wielkiej Brytanii – Colina.


https://i.ytimg.com/vi/l4zx5QC_X5U/maxresdefault.jpg

Przykro mi, ale to za mało. Gra aktorska na prawdę co najwyżej przeciętna, film słaby, sztampowy do bólu i strasznie patetyczny w napuszonych dialogach. Nawet jakby go potraktować jako bajkę czy baśń, nudzi już od samego początku.

 


Postaci zmasakrowane są do granic możliwości, sceny batalistyczne i inne takie mające za zadanie powalić swoją „wielkością” to jak dmuchanie widzowi w oczy. Jestem absolutną fanką Gladiatora, Merlina, Bravehart, Władcy Pierścieni, Królestwa Niebieskiego, które miażdżą wręcz widza swoją wielkością i kunsztem obrazu. Jest to prawdziwe kino widowiskowe. Tu akcja jest przewidywalna do bólu, zarys postaci prosty i nieskomplikowany, muzyka wielka duchem, którą  obraz ledwo ogarnia. Coś na obronę? Parę zabawnych scen walki z udziałem Aish, całkiem dobra charakteryzacja i niewielka ilość efektów specjalnych (zawsze coś). Ogólnie tak słaby, że aż żal. Nie spodziewałam się wiele, ale nie byłam przygotowana na takie rozczarowanie. Na prawdę szkoda. Nawet obecność Colina nie pomoże mojej złej ocenie. W roli Pana Darcy’ego „mój ci on”, natomiast nieogolonemu Aureliusowi mówię „a kysz”. Fani Aishwaryi
będą pewnie zadowoleni i wniebowzięci, po tym jak ekspresyjnie wywijała mieczem. Ja jednak z tych, którzy oczekują prawdziwego aktorstwa, tego z krwi i kości.
Reasumując: do zapomnienia zaraz po pojawieniu się dwóch magicznych wyrazów: The End