Sloneczniki

Paheli (Indie 2005 - hindi)

Paheli (Indie 2005 - hindi)

15-12-2017
- zagadka

Przeniesiony tu z blogu Zahry (valley-of-dance) jej  post  z 14 września  2008;  w związku z zamknięciem blogów przed onet w styczniu 2018 - w 10 lecie istnienia blogu Zahry.

Dzisiaj będzie o mojej najulubieńszej „maskotce” baśniowej treści – otóż o Paheli…

Produkcja:           Sanjiv Chawla, Gauri Khan, Shahrukh Khan
Reżyseria:            Amol Palekar
Scenariusz:          Vijayadan Detha, Sandhya Gokhale,
                            Amol Palekar
Muzyka:               M. M. Kreem, Adesh Shrivastava
Choreografia:      Farah Khan
Obsada:               Shahrukh Khan, Rani Mukherjee,
                            Anupam Kher, Juhi Chawla,
                            Amitabh Bachchan, Dilip Prabhavalkar,
                            Nina Kulkarni, Sunil Shetty
Czas trwania:      140 min.

2005

hindi

http://srkuniverse.com/wp-content/uploads/2017/08/paheli-dvd7.jpg

Paheli (dewanagari: पहेली czyli właśnie Zagadka) powstał na podstawie  powieści Vijayadana Dethy Duvidha.

http://cms.boloji.com/articlephotos/Paheli.jpg

Dawno, dawno temu…
piękna Lachchi (Rani Mukerji) zostaje poślubiona kupcowi Kishanowi (Shah Rukh Khan), który bardziej jest skupiony na powiększaniu majątku, niż na swojej wybrance. Orszak weselny rusza do domu świeżo upieczonego męża. Po drodze zmęczony podróżą zatrzymuje się obok zbiornika z wodą. Jak się okazuje, to miejsce zamieszkuje duch, który oczarowany urodą Lachchi, postanawia podążyć jej śladami. Państwo młodzi dojeżdżają do domu męża. Nadchodzi pierwsza noc poślubna, jednak Kishan zajęty podliczaniem rachunków za wesele, nie wypełnia swej powinności. Jakby tego było mało, oznajmia jej, że wyjeżdża w interesach na pięć lat, pozostawiając ją samą na obcej ziemi. Zrozpaczona Lachchi zasypia w samotności, otulona poświatą księżyca. Nie minęły trzy dni, gdy jej mąż wraca do domu. Nikt jednak nie podejrzewa, że to nie ten sam Kishan, bez kartki i pióra w dłoni. Tajemnicę poznaje tylko Lachchi, która musi dokonać wyboru – albo spędzi pięć samotnych lat, albo będzie je dzieliła z duchem, który z miłości do niej przybrał ludzką postać. Nie myśląc o przyszłości, zmęczona samotnością postanawia przyjąć oferowaną miłość.

https://movieheavensite.files.wordpress.com/2017/07/still8.jpg?w=1180

Ta radżasthańska ludowa opowieść jest pełna magii, soczyście i bajecznie zrealizowana. Przede wszystkim należy do niej podejść, jak do każdej opowieści, bajki, którą usłyszeliśmy w dzieciństwie i słuchaliśmy jak zaczarowani. Paheli jest bowiem jedną z nich – nie ma w niej miejsca na morały, czy dywagację, co jest fikcją, a co prawdą, co jest dobre a co złe.

 

Można powiedzieć, że opowieść ta jest dość skrajna, z bardzo niewygodnym wątkiem. Lachchi staje przed wyborem; ten rodzaj umocnienia pozycji kobiety, w szczególności jeśli chodzi o autonomię seksualną, jest nadal rzadki w filmach (i nie tylko filmach Hindi). Tu kobieta śmiałym krokiem wchodzi w świat własnego szczęścia  i miłości, nie bacząc na nic i pozostawiając daleko w tyle tak typową postawę ofiary pełnej poświęceń i rezygnacji. Jak wielką satysfakcją jest widzieć film, w którym kobieta  wybiera własne szczęście i nie ponosi za to żadnych poważnych konsekwencji dosłownie i w przenośni.
Naturalnie, zdrada jest zdradą i nie ma tu miejsca na usprawiedliwienie. Mimo, że Kishan zachowuje się wobec żony obojętnie i zdaje się jej nie zauważać, to przecież on właśnie jest tym pokrzywdzonym.
Jednak, tak jak wcześniej napisałam – to nie jest film o moralności, tylko baśń/opowieść. Moim zdaniem pięknie opowiedziana, owita cudowną scenerią, kołysząca się w rytmach folkowej muzyki.

https://i.pinimg.com/originals/7c/96/0f/7c960fdf024a885a8728133660bd25cf.jpg 

Paheli bawi widza. Jednym słowem jest ucztą dla zmysłów. Czuje się jego magię, każdy powiew wiatru, muśnięcie promieni słońca i miłość skąpaną w krystalicznym uścisku wody. Opowieść snuje się w bogatych kolorach Radżasthańskiej pustyni, gdzie bohaterowie tańczą, śmieją się i cieszą  każdą chwilą. Nie ma w tym przesytu, ani nadmiaru ekspresji, która w większości filmach zaczyna tak dusić, że aż staje się nie do zniesienia.
Paheli, jak każda bajka, nie odnosi się do żadnych wydarzeń, nie ma swojego miejsca, czasu i przestrzeni. Ma opowiedzieć historię, która nigdy nie miała miejsca, choćby nie wiem jak bardzo byśmy tego pragnęli.

https://www.india-store.de/images/product_images/original_images/paheli-dvd1.jpg

 

Poza wątkiem miłosnym Lachcho i ducha, występuje tu również kontrastowy wątek rozbitej rodziny. Oto Gajrobai (Juhi Chawla) od lat czeka na powrót męża (Sunil Shetty), który jak wyszedł z domu, tak już nie wrócił. Nikt nie wie co się z nim stało, i też nie wierzy w jego powrót. Gojrobai ma jednak nadzieję i każdego dnia go wypatruje… Ta krótka i nie do końca wyjaśniona historia, pełna łez, oczekiwania, zwątpienia i tęsknoty, mimo że wydaje się być wyrwana z kontekstu, tak na prawdę jest dość zgrabnie wkomponowana w resztę i w ogóle tu nie przeszkadza.

 
 
Paheli jak dla mnie jest drugą najlepszą zaraz po Swades kreacją, jaką udało się stworzyć Shah Rukh Khan’owi.
Bardzo mi się spodobało, jak delikatnie rozdzielił i jednocześnie zarysował  Kishena i ducha. Tym samym, żaden z tych bohaterów nie przywłaszcza sobie głównej roli, a jeżeli chodzi o aktora – nie kradnie filmu.
Rani Mukherjee jak zawsze jest stonowana, cicha i spokojna, ale jest bardziej niż wystarczająca i niczego więcej od niej nie wymagam,gdyż lubię Ją taką jaką jest. Anupam Kher oczywiście przezabawny, gra ojca Kishen’a, który dośc zadziwiająco szybko akceptuje swojego „nowego” syna. Takie, prawieże kreskówkowe role, są dla Niego wręcz stworzone. Z tym się chyba każdy zgodzi.
 

Pominięcie udziału w tej opowieści Amitabh’a Bachchana (mędrca) czy Naseeruddin’a Shah’a (wraz z żoną podkładają głos do kukiełek) było by z mojej strony poważnym wykroczeniem. Występ tego pierwszego jest chyba jedynym, który ściąga mnie z chmurek na ziemię. Za każdym razem myśli walczą ze sobą. Wydawałoby się, że to nie mędrzec rozprawia się z duchem, tylko Amitabh z Sharukh’iem… Zamyka go w buteleczce i porzuca biedaka na bezkresnej pustyni. Ale oczywiście, to tylko taka moja niewinna i przelotna złota myśl, która nie zaprząta mi zbyt długo głowy, uśmiecham się i wracam do filmu.
Cóż tu dużo mówić!? Kocham ten film, mogłabym go ogladać i oglądać w niskończoność…