Sloneczniki

Hazaaron Khwaishein Aisi (Indie 2005 - hindi)

Hazaaron Khwaishein Aisi (Indie 2005 - hindi)

15-12-2017

Przeniesiony tu z blogu Zahry (valley-of-dance) jej  post  z 5 września  2008;  w związku z zamknięciem blogów przed onet w styczniu 2018 - w 10 lecie istnienia blogu Zahry.

Produkcja:       Rangita Pritish Nandy
Reżyseria:        Sudhir Mishra
Scenariusz:      Sudhir Mishra, Ruchi Narain,
                        Shivkumar Subramaniam
Muzyka:           Shantanu Moitra
Obsada:           Kay Kay Menon, Shiney Ahuja,
                        Chitrangada Singh
Czas trwania:  120 min.
Gatunek:          Dramat Społeczny

2005

hindi

http://www.media.glamsham.com/download/wallpaper/movies/images/h/hka5_10x7.jpg
 

Siddharth (Kay Kay Menon) i Vikram (Shiney Ahuja) wracają do domu po studiach. Pomimo, że znają się od liceum, nie przepadają za sobą. Nie ma się czemu dziwić, są swoim całkowitym przeciwieństwem. Siddharth jest synem bogacza, ale zarazem idealistą, marzącym o rewolucji i wyznającym socjalizm. Vikram natomiast wywodzi się z niższej warstwy społecznej, twardo stąpa po ziemi, goni za karierą i pieniędzmi. Nie to jest jednak ogniwem ich niezgody… Geeta (Chitrangada Singh) – to ona zawładnęła ich sercami,

http://1.bp.blogspot.com/_7QzTivhVTs4/SZCp6hrsp3I/AAAAAAAABJc/JkzXHDfF8b4/s400/ChitrangadaSinghKayKayMenonHazaaronKhwaisheinAisi.jpg

ale swoje może oddać tylko jednemu…

http://photogallery.indiatimes.com/photo/4733548.cms

Zacznę może od tego, że jest to najmniej bollywoodzki obraz jaki dotąd przyszło mi oglądać. Gdy seans dobiegł końca, długo zastanawiałam się, czy to aby na pewno Bollywood?! Odpowiedź, oczywiście – tak.
Bohaterowie głównie posługują się językiem angielskim, mało w nim hindi (sam Sidharth w liście do Geety wyznaje, że nie zna ani hindi, ani bengalskiego). Film jest mocny, momentami drastyczny, szokujący, odważny i pozostawiający po sobie ślad na duszy … Dlaczego? Może dlatego, że każdym z nas miotają jakieś ideały. Sami chcemy żyć na równi, żądamy wolności słowa i domagamy się swobody działania. Myślę, że ten film mógł zostać nakręcony w każdym innym kraju i tak samo porwałby serce. Owszem, ten jest bardzo indyjski, oddaje ich realia, rozdarcie i gorzką rzeczywistość. Wiele tu chęci, ale i niemożności, wypływającej z tak głęboko zakorzenionej przynależności, kultury i … (wygodnej) ciemnoty.

 

Głównymi bohaterami tej fabuły są marksistowska rewolucja i miłość do kobiety. Czy jest możliwe takie połączenie? Absolutnie nie. Siddharth wierzy w utopijny socjalizm, a Vikram jest oportunistą. Geeta jest rozdarta pomiędzy miłością do Siddhartha, nieokreślonym uczuciem do Vikrama i chęcią uświadamiania o wartościach wiejskiej społeczności (chociaż dla mnie nie jest jasne, czym tak na prawdę kieruje się w swoim postępowaniu). Jedno jest pewne… Cała trójka miota się we własnym kokonie i nie potrafi z niego wydostać, aby rozłożyć skrzydła. W ostateczności wszyscy coś przegrają.

 

Poza zamieszkami i poddawaniem „sprawiedliwości” prostych ludzi przez strażników prawa, mamy okazję obserwować codzienne życie indyjskiej społeczności. Buntują się, jednak w chwili, gdzie zagrożone jest życie, potrafią sobie pomagać. Niedotykalni zapominają o różnicach kastowych, na co nie stać bogatych, nawet jeśli w grę wchodzi życie jednego z nich. Rewolucja nie interesuje biedaków, chcą wieść spokojne życie, wypatrując deszczu i żywiąc nadzieję, że córka bogacza ucieknie z kucharzem.

 

Największym atutem tego obrazu jest genialne aktorstwo obu panów. I tu pokłon w ich stronę. Na naszych oczach toczy się walka dwóch niezrównanych  osobowości – Kay’a Kay’a i debiutującego Shiney’a. Ich postaci są tak wyraźnie nakreślone, że aż trudno żądać czegoś więcej. Dla mnie jednak, największym odkryciem jest Chitrangada Singh. Nigdy Jej wcześniej nie widziałam, ale to pewnie dlatego, że zagrała zaledwie w trzech filmach (chociaż pytam dlaczego?). Przypuszczam, że ciężko było Jej sprostać tak wysoko postawionej poprzeczce. Ale udało się. Była na prawdę dobra i nie ukrywam, że chciałabym Ją częściej widywać. Sami zresztą zobaczycie (mam nadzieję).
Polecam ten film, gdyż na prawdę warto. Sam klimat jest niebywały. Nie ma tu tańca i śpiewów, jest za to łagodna muzyka w tle. Wiedząc jednak, czego dotyka fabuła, chyba nikt tego nawet nie będzie oczekiwał…

a oto „drastyczne treści w warstwie słownej„:
___Napisy___