Brick Lane (Wielka brytania 2007 - bengalski, angielski)
Brick Lane (Wielka brytania 2007 - bengalski, angielski)
Przeniesiony tu z blogu Zahry (valley-of-dance) jej post z 30 września 2008; w związku z zamknięciem blogów przed onet w styczniu 2018 - w 10 lecie istnienia blogu Zahry.
Gatunek: Dramat
Obsada: Christopher Simpson, Lana Rahman,
Naeema Begum, Satish Kaushik,
Tannishtha Chatterjee,
Reżyseria: Sarah Gavron
Producent: Alison Owen, Christopher Collins
Dystrybucja: Sony Pictures Classics
Scenariusz: Abi Morgan, Laura Jones
Czas trwania: 101 min.
Na podstawie: opowiadania Monicy Ali
2007
bengalski, angielski
Brick Lane Sarah Gavron’a oparta jest na powieści o tym samym tytule Monicy Ali. Historia rozpoczyna się na malowniczym polu ryżowym niedaleko bangladeskiej wsi, gdzie nastolatki Nazneen (Tannishtha Chatterjee) i jej młodsza siostra Hasina (Zafreen) przeżywają najpiękniejszy okres swojego życia. Akompaniuje im przy tym przepiękna muzyka Jocelyna Pooka i bardzo ironiczne słowa znanej wszystkim bengalskim dziewczynkom: “Huśtaj się malutka na swej huśtaweczce/ Uczesz swe piękne włosy/ Pan młody niebawem przybędzie/ I zabierze cię stąd na zawsze.”
Matka dziewczynek żyła w przekonaniu, że należy poddać się Bogu i cierpliwie czekać na Jego decyzję. Przekazała ona swoim córkom jeszcze inne prawdy życiowe, które już jako młode kobiety miały po latach zweryfikować i odrzucić: istotą życia kobiety nie musi być cierpienie. Bierne czekanie nie przynosi szczęścia, należy brać los we własne ręce, podejmować decyzje i nie czekać, co Bóg ześle. Sama jednak tego nie wytrzymuje.
Mija kilkanaście lat, Nazneen młodo wydana za starszego Banglijczyka Chanu (Satish Kaushik) mieszka teraz w Londynie. Widzimy ją przesiadującą całymi dniami w domu, wyglądającą przez okno, sprzątającą, gotującą i wychodzącą tylko, gdy trzeba zrobić zakupy. Mąż jej jest wykształconym człowiekiem i nigdy nie podniósł na nią ręki; zanudza ją natomiast nieustannymi przemyśleniami, opowieściami o swoich planach, które nigdy nie miały doczekać się realizacji. Nazneen przez lata nie ma pracy, a jej jedyny kontakt z światem zewnętrznym to herbata z sąsiadkami i listy pisane z siostrą. To w nich siostry opisują wszystkie swoje radości i cierpienia, nieustannie biegną przed siebie, kochają i znajdują swoje ukojenie.
Przez kilkanaście lat Nazneen prowadzi dom i wychowuje dzieci robiąc to, czego od niej oczekuje mąż i tradycja. W końcu nadchodzi dzień, który zaburza tą nudną rutynę dnia: w jej życiu pojawia się Karim, młody chłopak, przejęty ideą zbawiania świata, chcący scementować islamską społeczność Brick Lane. Za sprawą Karima Nazneen stała się osobą świadomą swojej przynależności społecznej i urzeczywistnienia swoich marzeń, spełnia się jako krawcowa i zaczyna kochać. Dociera do niej, że ma wybór – i wybiera takie życie, jakie sama uznaje za najlepsze…
Film ten opisuje życie muzułmańskiej społeczności w Londynie, którzy zamknięci we własnych kręgach rodzinno-towarzyskich marzą o powrocie do swego kraju. Jest to opowieść bardzo współczesna: wydarzenia zahaczają o tragedię mającą miejsce 11 września, gdy WTC wali się w gruzy, w tym czasie w jakże spokojnej islamskiej dzielnicy wybuchają zamieszki, radykalni islamiści nawołują do udziału w świętej wojnie, a córki Nazneen i Chanu chcą nosić dżinsy i nie wracać do Bangladeszu. Tytuł to nic innego, jak nazwa ulicy, na której skupia się muzułmańsko-londyńskie życie (tł. Brick Lane – Ceglana ulica).
Film ma dość kontrowersyjny pogląd – ale to pewnie dlatego, gdyż jest widziany oczami kobiety. Otóż bohaterka czuje się wolna i w miarę szczęśliwa dopiero, gdy nie ma w pobliżu jej męża. Praktycznie wszyscy faceci w tej historii są nie do zaakceptowania – Karim (Christopher Simpson), młody kochanek Nazneen, okazuje się demagogicznym politykierem, a Chanu wydaje się być życiowym nieudacznikiem. Przekonany początkowo o wartości swego wykształcenia, zamiast piąć się w górę,upada mimo zaliczania kolejnych niepotrzebnych kursów. Wobec żony i dzieci jest prostacki, nie rozumie ich, choć na swój sposób kocha.
Brick Lane jest pięknie, wręcz literacko nakręcony, ogarnia retrospekcyjnym realizmem, który ma w sobie pełno magii dziecięcych wspomnień. Nie tylko porusza serce, ale jasno zmusza nas do refleksji i zaprasza do naszych głęboko ukrytych sentymentów. Poprzez tak skromną bohaterkę, zauważamy, o ile za mały jest nasz wewnętrzny świat, a zbyt wielkie są pragnienia.
Całkiem prawdopodobnym jest, że gdybym przeczytała książkę, inaczej podeszłabym do recenzji filmu. Jednak, że nie mam tego porównania, powiem krótko – gorąco polecam – mimo, że przygnębiający, jest to wspaniały obraz prostego życia.