Sloneczniki

Vanaja (Indie 2006 - telugu)

Vanaja (Indie 2006 - telugu)

15-12-2017

Przeniesiony tu z blogu Zahry (valley-of-dance) jej  post  z 18 lipca 2008;  w związku z zamknięciem blogów przed onet w styczniu 2018 - w 10 lecie istnienia blogu Zahry.

Gatunek:         dramat,
Produkcja:      Indie/USA,
Rok:                2006
Reżyseria:       Rajnesh Domalpalli
Obsada:          Mamatha Bhukya, Urmila Dammannagari,
                       Ramachandriah Marikanti,
                       Krishnamma Gundimalla
Czas trwania: 107 min 

telugu

Vanaja to film produkcji indyjskiej, którego fabuła zbudowana jest wokół tańca. Bynajmniej nie jest to film bollywoodzki. Ten zrealizowany z minimalnym budżetem (zaledwie 20 000 dolarów), debiut Rajnesha Domalpali okazał się niespodziewanym odkryciem, obrazem, który podbił publiczność i festiwalowych jurorów od Los Angeles, przez Berlin po Poznań. Niestety na tym zakończył swoją pracę na planie filmowym, a szkoda, bo może byłoby więcej tak wspaniałych dzieł.
Strona główna filmu Vanaja.

Akcja toczy się w południowych Indiach. Tytułowa Vanaja (Mamatha Bhukya) to 14-letnia dziewczynka z niskiej kasty, córka nadużywającego alkoholu ubogiego rybaka. Ojciec bohaterki tonie w długach, oddaje więc Vanaję na służbę do bogatej właścicielki ziemskiej, pani Ramy Devi (Urmila Dammannagari). Dziewczynka szybko zdobywa sympatię swojej chlebodawczyni. Marzeniem Vanaji jest uczenie się tradycyjnej sztuki tańca Kuchipudi. Pani Devi, która sama jest doświadczoną tancerką, w końcu ulega dziewczynce i zgadza się na lekcje. Pewnego dnia ze studiów w Ameryce wraca syn pani domu Shekhar (Karan Singh). Przystojny i światowy chłopak, a jednocześnie zepsuty panicz, gwałci młodziutką służącą. Vanaja zachodzi w ciążę. Ślub jest oczywiście wykluczony z powodu różnic klasowych, a pani Devi staje przed trudnym wyborem między sympatią dla skrzywdzonej dziewczyny, a miłością do syna. źródło

Aż trudno uwierzyć, że ten film to nic innego jak praca dyplomowa niedoświadczonego debiutanta. Rajnesh Domapalli nakręcił obraz wrażliwy, piękny, a jednocześnie odważnie dotykający społecznych problemów Indii, w których pod powierzchnią nowoczesności wciąż funkcjonują feudalne niemal relacje i tradycyjne podziały kastowe. W realizacji filmu biorą udział tylko nieprofesjonalni aktorzy, którzy pierwsze kroki na planie stawiali właśnie przygotowując się do występu w Vanaji. Efekt zdumiewający.
Odtwarzająca tytułową bohaterkę nastolatka Mamatha Bhukya – dziewczyna o wyjątkowym talencie i wielkiej charyzmie – była na prawdę bezbłędna. Oglądając jej popisy taneczne (jakby nie było w dość długich sekwencjach), aż trudno uwierzyć, że uczyła się kroków od podstaw zaraz przed ujęciami. To się nazywa debiut! Można nawet powiedzieć, że aktorzy „amatorzy” byli o niebo lepszymi od niejednego bożyszcza wielkiego ekranu.
A może to właśnie dlatego, że dotknęli takiego życia i nie musieli niczego udawać? Chyba nie można być bardziej wiarygodnym, będąc po prostu naturalnym.

  

Ten film wywarł na mnie niesamowite wrażenie. Jest lekki i przyjemny.  Pomimo, że dotyka bardzo delikatnych sfer indyjskiego życia, ogląda się go jak zahipnotyzowanym, a to wszystko dzięki niebywałym umiejętnościom reżysera, Mamathy i towarzyszących jej dźwiękach muzyki klasycznej.