Kandahar (Iran 2001)
Kandahar (Iran 2001)
Przeniesiony tu z blogu Zahry (valley-of-dance) jej post z 20 lipca 2008; w związku z zamknięciem blogów przed onet w styczniu 2018 - w 10 lecie istnienia blogu Zahry.
Gatunek: dramat obyczajowy,
Produkcja: Iran/Francja,
Rok: 2001,
Czas trwania: 81 min
Reżyseria: Mohsen Makhmalbaf
Obsada: Ike Ogut, Nelofer Pazira,
Hassan Tantai, Sadou Teymouri
Kandahar to przejmujący obraz smutnej afgańskiej rzeczywistości w obiektywie jednego z najbardziej cenionych reżyserów tzw. nowej fali kina irańskiego Mohsena Makhmalbafa.
Historia ta oparta jest na autentycznych wydarzeniach. Główna bohaterka – Nafas (Nelofer Pazira) – przychodzi na świat w Afganistanie, ale jeszcze jako dziecko emigruje do Kanady, gdzie po latach zostaje dziennikarką. Dramatyczne wydarzenia zmuszają ją jednak do powrotu w rodzinne strony.
W kandaharskim więzieniu przebywa jej kaleka siostra, która zamierza popełnić samobójstwo podczas najbliższego zaćmienia słońca. Nafas ma tylko dwa dni na jej uratowanie.
Tym czasem w kraju trwa wyniszczająca wojna domowa z Talibami.
Tragiczną pamiątką rosyjskiej okupacji są pola minowe, na których codziennie giną lub zostają okaleczeni niewinni ludzie.
Kobiety żyją za zasłoną burek, oglądając świat zza czarczafu, a surowe nakazy religijne i kulturowe nie przyznają im żadnych praw, utrudniając nawet dostęp do edukacji.
Podróżując przez zrujnowany wojną kraj Nafas nagrywa wszelkie rozmowy i przemyślenia, które mogłyby utrzymać siostrę w duchu nadziei. Sama jednak zaczyna ją tracić.
Kandahar zdobył nagrodę Jury Ekumenicznego na MFF w Cannes w 2001 roku. Scenariusz oparto na przeżyciach afgańskiej aktywistki i dziennikarki, Nelofer Paziry, która w filmie Makhmalbafa wciela się w postać Nafas. Pazira w 1989 roku wyemigrowała razem z rodziną do Kanady i po latach próbowała wrócić do ojczyzny. Wtedy w Teheranie poznała reżysera MOHSENA MAKHMALBAFA.
W irańskim filmie jest też polski akcent – ośrodek Czerwonego Krzyża, w którym pracują lekarki-wolontariuszki.
Serce się kroi na samą myśl, co przeżywają te kobiety, na co skazane są dzieci i z czym przyszło się zmierzyć niewinnym Afgańczykom. Ten obraz widziałam już trzy razy i za każdym razem przeżywam go tak samo. Powstrzymanie łez na widok kalekich mężczyzn biegnących do zrzucanych z helikoptera protez, wydaje się być niemożliwym.
Żyjemy w na tej samej ziemi, ale w innym świecie. W głowie się nie mieści jak życie może być okrutne i to za sprawą ludzkiej ciemnoty i nienawiści.
Czytałam już wiele szokujących książek i artykułów na temat Afganistanu i praw jakimi rządzi się ten kraj. Jednak, nic bardziej nie przemawia do rozumu jak zobrazowanie tragedii poprzez wizualizację.